Semiramide - 2012-02-01 11:52:20

Ratownik: Em... Kim ty jesteś? I czemu sie do mnie zwracasz? Ah... Pewnie chodzi Ci o prace tutaj? Tak, można tu pracować... Robisz co chcesz... Idziesz na monitoring, jesteś ratownikiem, sprzątasz... Możesz tu pracować w środy, piątki i soboty. Możesz dostać od 50 do 450$ Tylko... Nie nawal... Papa!

Yuki - 2012-02-01 20:18:51

Pływalnia dzień 1.

Yuki jak zwykle przyszła do pracy z bananem na twarzy, wiedziała co ma zrobić, poprzedniego dnia kierowniczka wszystko jej objaśniła. Najpierw podeszła do każdego śmietnika znajdującego się w budynku i wyniosła śmieci na zewnątrz do specjalnego pojemnika na nie, oraz założyła nowe worki na śmieci do kubłów. Potem podeszła do basenu z lodowymi pokemonami, była przebrana w strój kąpielowy, toteż wskoczyła do niego. W zbiorniku wodnym były 3 Dewgong’i i 2 Seel’e. Zaczęła z tymi stworkami trenować szybkość, poprzez pływanie od jednego końca z basenu do drugiego, zrobiła tak z nimi około 20 razy. Po czym wzięła specjalną karmę dla lodowych typów i nakarmiła pokemony, oraz lekko umyła i wyczesała. Następnie w każdym z 4 basenów wymieniłam filtry ze starych na nowsze. Zrobiwszy to poszłam do sklepiku basenowego i wyręczyłam w sprzedawaniu napojów i jedzenia sklepikarke, siedziałam w budce z 2 godziny, było mało klientów, tylko 5 dzieciaków i 3 dorosłych. Gdy zakończyłam sprzedać, wróciłam na tereny basenów. Tym razem usiadłam na krześle ratownika i pilnowałam kąpiących się ludzi. Kilka razy interweniowałam, ponieważ 2 chłopców topiło się nawzajem lub za bardzo chlapali innych gości basenu. Potem było już dość spokojnie, poprowadziłam nawet aerobik wodny dla starszych pań. Lecz o godzinie 14:30 zdarzył się wypadek, dziewczynka poślizgnęła się i z głośnym pluskiem wpadła do basenu, tym samym się topiąc. Na szczęście natychmiastowo zareagowałam i wskoczyłam do wody, podpłynęłam i wyjęłam dziecko z wody. Położyłam ja na ręczniku i sprawdziłam tętno, następnie zastosowałam metodę usta-usta. To pomogło i dziewczynka odzyskała przytomność kaszląc wodą. Przybiegła jej matka i podziękowała mi za uratowanie jej pociechy. Pomyślałam, że warto było się uczyć pierwszej pomocy. O godzinie 18 wróciłam do domu, odbierając swoją pensje za pracę.

Pływalnia dzień 2 i 3

Region Johto. Violet city. Tym razem Yukane przybyła do regionu Johto w sprawie pracy. . Miała duży wybór, lecz najbardziej odpowiadała jej praca w pływalni. Na początek podeszła do każdego śmietnika znajdującego się w budynku i wyniosła śmieci na zewnątrz do specjalnego pojemnika na nie, oraz założyła nowe worki na śmieci do kubłów. Potem poszła do basenu z wodnymi pokemonami i pobawiła się z nimi przez kilka chwil, gdyś godzinę później umyła je, wypielęgnowała, oraz delikatnie wyczesała. Także poćwiczyła z nimi pływanie na szybkość wokół basenu i od końca jednego do końca drugiego. Po tym zajęciu poszła do schowka na przedmioty pływackie i je poukładała. Gdy pojawili się ludzie na pływalni, usiadła na mostku i obserwowała ich pilnując bezpieczeństwa. Podczas 3 godzin zdarzyły się tylko aż 2 wypadki, pierwsze z chłopcem który wskoczył na główkę i się prawie utopił, a drugie ze starszą panią, która skręciła sobie kostkę przewracając się na mokrej podłodze. W obu przypadkach zastosowała pierwszą pomoc. To zakończyło jej prace.

Ten sam region i to samo miasto… Młoda trenerka po raz kolejny przychodzi do pływalni, by zarobić pieniądze. Na początek poszła do sklepiku basenowego i poukładała tam napoje, jedzenie, oraz inne przedmioty, gdy pojawiali się klienci zastąpiła sklepikarkę i sprzedawała produkty przez 2 godziny. Kończąc tam pracę umyła mopem podłogę i wyszła w stronę szatni, w pomieszczeniu wyszorowała wszystkie szafki na błysk, wypolerowała podłogę, oraz podlała kwiaty jak i także dała nowe donice. W prysznicach również się pojawiła i wyczyściła je, tym samym naprawiła bojler aby nadal dawał ciepłą wodę. Tak jak poprzedniego dnia w pomieszczeniu gdzie znajdowały się przedmioty do pływania poukładała je. Potem poprowadziła razem z instruktorem aerobik dla kobiet, dzieci i starców. Na koniec wypolerowała wszędzie, a raczej w całym budynku pływalni podłogi. To zakończyło jej pracę.

Pływalnia 4 i 5

Region Unova. Stration City. Tym razem Yukane trafiła do całkiem nowego miejsca, gdzie miała pracować jako pracowniczka pływalni. Na początek musiała naprawić zjeżdżalnie w jednym z basenów, więc ruszyła tam ze ze skrzynką narzędzi i zaczęła majstrować przy niej. Po około 20 minutach owa rura, gdzie bawią się dzieciaki, była naprawiona. Potem w każdym z pięciu basenów srebrnowłosa wymieniła filtry, a na leżakach położyła ręczniki, aby ludzie mieli się w co wytrzeć. Poukładała również w składziku sprzęt pływacki, czyli "makarony", deski lub koła do pływania. Potem potrenowała szybkość z wodnymi oraz lodowymi pokemonami, także owe stworzenia dokładnie wypielęgnowała po zabawie. Ubrała je też w specjalnie przeznaczone dla nich ubranka wodoodporne. Następnie poszła do restauracji w pływalni i pomogła kucharzowi w jego obowiązkach, ugotowała kilka dań oraz wymyła wszystkie naczynia, później je układając na miejsce. Niestety musiała na tym zakończyć prace, gdyż musiała iść do drugiej, innej. Toteż zabierając od szefa wypłatę, odeszła w pośpiechu.

Następnego dnia, w tym samym miasteczku, srebrnowłosa trenerka o imieniu Yuki, wróciła dokończyć swoją prace w pływalni. Tak samo jak poprzedniego dnia, pomagała kucharzowi, poprzez mycie wszystkich naczyń, wytarła także ścierką i płynem do mebli wszystkie blaty i szafki, jak i kuchenną lodówkę. Po zakończeniu tego zadania poszła do kasy i sprzedawała karnety na basen, także obsługiwała sklepik sprzedając klientom jedzenie, picie lub sprzęt do pływania. Potem pobiegła do basenu z wodnymi pokemonami, były tam Seel, Spheal i Lapras. Zaczęła z nimi tak jak poprzedniego dnia trenować szybkość w wodzie poprzez opływanie zbiornika wodnego wzdłuż i wszerz. Wzięła obręcz i stworzenia przez nią skakały. Następnie całą trójkę umyła, wypielęgnowała oraz wyczesała, także się z nimi pobawiła w basenie. Na koniec razem z instruktorem na mostku kapitańskim pilnowali bezpieczeństwa ludzi w basenie, a potem poprowadzili aerobik dla starców, dorosłych i dzieci. tak zakończył się drugi dzień w pracy i Yukane z otrzymaną pensja wróciła do swego domu.


Prosiłabym o oddzielną wypłatę za każdy dzień, to znaczy... 2 i 3 oraz 4 i 5 złączyłam razem, ponieważ mało było w nich napisane. Toteż wypłata będzie za : 1 dzień, 2/3 dzień oraz 4/5 dzień xD

Semiramide - 2012-02-01 20:25:05

Oj Yuki, Yuki. xD Widze, że się bardzo postarałaś :3 Za 1 dzień dostajesz 450$, za 2 i 3 300$, a za 4 i 5, także 450$ Wszystko zostało dodane do twej KP :3

Ares - 2012-02-02 16:19:06

Dzień 1


Ruszyłem w stronę pływalni.Czytałem o niej w internecie, podobno można tam nieźle zarobić. Stanąłem przed budynek na którym widniał napis "Mokry Klapek"  a pod nim trochę mniejszy "Najlepsza pływalnia na świecie!". Cóż można powiedzieć, że nawet mnie to zachęciło. Wszedłem powolnym krokiem do Pływalni i poszedłem szukać kierownika. Po długiej wędrówce znalazłem drzwi z napisem "Dyrekcja". Dyrektor Jack siedział na swoim fotelu i czekał na pracowników. Podszedłem do niego.
Witam Pana, jestem Ares i przyszedłem zapytać się o pracę . Zauważyłem, że Jack miał zdziwioną minę. Zapewne dawno nikt tu nie przychodził.
- To jak, dostanę tę prace?. Ciekawiło mnie czy ją dostanę. Jack nie przemówił, lecz po jego minie wiedziałem, że to znaczy tak. Najpierw poszedłem wyczyścić basen. Musiałem przestawić Horsea Seadry i Kingdry  do mniejszego basenu. Teraz mogłem zacząć czyszczenie. Nie trwało to długo, nawet jeśli basen był duży. Teraz był czas na wprowadzenie z powrotem pokemonów. Wyrobiłem się do 18.00 i mogłem wrócić do domu. Uff, ale wyczerpujący dzień!

Dzień 2



Przyszedłem i zapytałem się o pracę.
-Dobrze, że przyszedłeś.Właśnie szukam pracowników!-powiedział kierownik-Zacznij od nakarmienia Dewgongów
.
-Dobrze!
Nie wiedziałem gdzie był basen z Dewgongami, więc zapytałem się jednego z pracowników.
-Skręć w prawo potem idź prosto aż do mostu, tam skręć w prawo i będziesz przy basenie.
Gdy doszedłem na basen zobaczyłem 5 Dewgongów bawiących się i jednego z dala od grupy, który miał między płetwami małego Seela.
Podszedłem do niego i uśmiechając się, powiedziałem:
-Proszę, masz tu trochę jedzenia
Rzuciłem Deewgongą garść jedzenia dla każdego.
Później poszedłem nakarmić Swanne.
Gdy zobaczyłem tą Swannę, zaniemówiłem!
Była tak piękna, że nie mogłem od niej oderwać oczu!
Wiedziałem jednak, że muszę ją nakarmić, więc podszedłem do niej i dałem jej garść karmy.
Na koniec musiałem nakarmić pięknego Milotica.
Milotic też był piękny, lecz nie działo się ze mną to co działo się gdy zobaczyłem Swannę.
Milotic był bardzo grzeczny, dał się nawet pogłaskać
Gdy skączyłem pracę, poszedłem do szefa po wypłatę i powiedziałem:
-Przyjdę w poniedziałek!

Dzień 3



Przychodzę do pracy, niestety spóźniony!
Szef się pyta:
Ares, czemu się spóźniłeś?!
Przepraszam, ale byłem zmęczony ponieważ dzisiaj nie spałem i postanowiłem uciąć sobie drzemkę.Położyłem się spać, a o 15.00 budzik nie zadzwonił!
Dobra, zmykaj umyć basen nr.5, dzisiaj przyjedzie do niego para Laprasów!
Ruszyłem w drogę do basenu nr.5 ze szczotką i mopem.
Gdy próbowałem zejść do środka basenu, wpadłem i wylądowałem na plecach.
Patrząc w niebo z chmur wyleciał dziwny ptak.
Widząc go, pomyślałem, że to chyba legendarny Ho-Oh!
Nie, to by było zbyt piękne!
Dobra, teraz muszę pracować!- pomyślałem i zacząłem dokładnie szorować cały basen.
Uff!Dałem radę, ten basen aż błyszczy!
Po chwili nadjechała ciężarówka z parą Laprasów.
Teraz poszedłem nakarmić Samurotta.
To był jeden z moich ulubionych pokemonów!
Podszedłem do Samurotta i dałem mu garść jedzenia.
Po Samurott, czekał na mnie Palpitoad.
-Chyba dzisiaj mam szczęście!Wszystkie pokemony z Unova!-powiedziałem.
Podszedłem do Palpitoada i dałem mu garść jedzenia, przy okazji go pogłaskałem.
-Dobra już tylko Swampert!
Podszedłem do Swamperta i dałem mu resztki jedzenia.
Tak skączył się mój drugi dzień w pracy.

Semiramide - 2012-02-04 14:55:05

Za każdy dzień dostajesz 350$ Wszystko dodane do KP :3

Kacwol7 - 2012-03-09 16:50:59

Pierwszy dzień - pierwsze wrażenia


Przyszedłem do pływalni. Był to pierwszy dzień mojej pracy więc postanowiłem, że zrobię ogromne wrażenie na moim szefie.
Zostałem zatrudniony na próbę więc moja praca tu zadecyduje nad moim zatrudnieniem.
Przebrałem się a raczej rozebrałem, i założyłem kąpielówki. Wyszedłem na basen i skierowałem na stanowisko ratownika. Wiedziałem, że mnie cały czas obserwują. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Cześć to ty jesteś ten nowy? Tak, tak na pewno!
-Ja: Tak, a co? Kim ty tak właściwie jesteś?
Zapytałem lekko zdziwiony, że ta oto dziewczyna podeszła do mnie i zapytała mnie się czy jestem nowy... A tak wo gule to to nawet potwierdziła! Musi mieć dobre kontakty...
-Katie: Jestem Katie. I pracuje tu od 2 lat. Więc możesz się ode mnie wiele nauczyć.
-Ja: Hy... Jasne. A tak wo gule to jak ma na imię nasz szef?
-Katie: Szef? Khh...Khyhyhy.  Hahaha! Chciałeś powiedzieć szefowa! Ma na imię Klara! Uważaj na nią, ona nie jest zbyt miła...
-Ja: Ta. Dzięki za radę.
Powiedziałem po czym zwróciłem wzrok ku basenie. Woda nie była krystalicznie czysta... Pomyślałem, że dobrze by jej zrobiła wymiana filtra, ale to nie teraz. Teraz muszę pilnować by nikt nie robił nic groźnego na basenie czy nie zaczął się topić.
Po chwili ujrzałem coś dziwnego w wodzie...
-Ja: Co to jest???
Pomyślałem. A po chwili stanąłem. Był to Pokemon. A tym Pokemonem był Oshawott.
-Ja: Co??? Pokemony tu? Nie było mowy o tym, że będę pracował z Pokemonami! Eh... No ale nic. Chyba nic złego się nie stanie... Ale... Pokemony lubią towarzystwo innych Pokemonów, więc mogę się spodziewać ich więcej... Dobra. Czas wskoczyć do wody. Powoli się nudzę...
Wskoczyłem do wody zrobiłem kilka przepływów po basenie i wyszedłem... Ale nagle poczułem, że coś siedzi mi na ramieniu. Gdy zdjąłem to okazało się, że to ten sam Oshawott, którego widziałem wcześniej.
-Ja: No cześć mały. Coś ode mnie chciałeś?
-Oshawott: Fajny jesteś! Zostaniesz moim kumplem? Proszę!
-Ja: No... Czemu nie. Będzie fajnie. Znasz jakieś inne Pokemony stąd?
-Oshawott: Tak! Super! No i... Właśnie nie. Nikt mnie nie lubi. Ale najważniejsze,że ty mnie lubisz!
Porozmawiałem z Oshawott  i tak zleciał mi cały dzień na basenie. Na koniec Oshawott wrócił do wody. A wszyscy wyszli.

Drugi dzień-Zapoznajcie się, moi mili


Była Sobota. Czyli kolejny dzień na pływalni. Szybko podbiegłem pod wielki budynek. Wiedziałem, że jestem spóźniony. Zaraz po wejściu zobaczyłem kasjerkę Agatę. Była ona zrzędliwa i uparta.
-Agata: Spóźniłeś się.
Powiedziała szorstko.
-Agata: Co masz na swoją obronę?
-Ja: Piplupa w Plecaku(Piplup należy do kolegi który wyjechał na miesiąc).
Powiedziałem po czym położyłem plecak na podłodze, otworzyłem go, a z niego wyskoczył mały Piplup.
-Agata: A co ma piernik do wiatraka?
-Ja: Sama zobaczysz...
Powiedziałem z szatańskim uśmiechem. Wszedłem na basen, a tak właściwie do przebieralni rozebrałem się, założyłem kąpielówki i wyszedłem na basen z małym Piplupem. Ona zaraz wskoczyła do wody, a ja za nią.
Kto powiedział, że nie mogę mieć przyjemności? Potem wyszedłem lecz Piplup została w wodzie. I dobrze tylko by mi przeszkadzała na lądzie. Niech popływa i zapozna się z tutejszymi. A co do tutejszych... Gdzie Oshwott? Wszedłem na wierzę, a tak właściwie wysookie krzesło ratownika i rozejrzałem się po basenie. Nigdzie go nie było. Jedynym Pokemonem na widoku była moja Piplup.
-Ja: No. Ciekawe jak się zachowają wobec siebie gdy się poznają.
Pomyślałem po czym usłyszałem:
-Katie: No, no, no. Kogo my tu mamy? Spóźnialskiego!
-Ja: Daj spokój Katie! W zamian za moje spóźnienie przyniosłem mojego Piplupa.
-Katie: Pi... Pip... Piplupa?! Nie gadaj! Piplupy tutaj są bardzo rzadkie! Nie możliwe, że masz Piplupa!
-Ja: Piplup! Chodź do mnie!
-Po chwili przybiegł do nas mały mokry pingwinek.
-Katie: Och! Co za słodziak! ... No dobra jesteś usprawiedliwiony! Ale pod jednym warunkiem! Będziesz codziennie przynosił tu Piplup! Bo jak nie...
-Ja: Dobra, dobra! Nie martw się!
Naglę usłyszeliśmy jak coś wyskakuje z wody. Przewraca Piplup i biegnie w moją stronę. Poznałem w tym czymś znajomą sylwetkę... To Oshwott!
-Ja: Cześć Oshawott !
-Oshwott: Borgal!
-Piplup: Ej! Uważaj jak chodzisz!
-Oshwott: Chodzę jak chcę! To mój basen!
-Piplup: Wcale, że nie! Basen jest publiczny, co oznacza, że jest własnością wszystkich, geniuszu!
-Ja: Spokojnie! Nie kłóćcie się!
-Katie: Tak! Borgal ma rację! Przestańcie!
Piplup i Oshawott : Przepraszamy...
Powiedzieli równocześnie po czym popatrzyli się na siebie. Odwrócili się i każdy z nich poszedł na inną stronę basenu.
Katie: Ech! To miłość!
-Ja: Tak sądzisz?
-Katie: To widać od początku!
-Ja: Może i masz rację. Dobra dość gadania! Bierzmy się do pracy!
Powiedziałem po czym rozejrzałem się po basenie. Nikt się nie topił i nie działo się nic strasznego. Cały dzień przebiegł bez problemowo.
-Ja: Eeee! Łatwa robota!
Pomyślałem.
Powoli zbliżały się godziny zamknięcia basenu. Zszedłem z ''wieży'', jak to ją nazywam i zawołałem Piplupa. Razem z nią przyszedł Oshawott . Chyba już się pogodzili. Pożegnali się, po czym, Oshwott - wskoczył do basenu a Piplup poszła ze mną do przebieralni. Przebrałem się i wychodziłem już z budynku kiedy zatrzymała mnie Agata.
-Agata: Coś ty taki zadowolony? Nie oberwałeś?
Ja: Już ci mówiłem. Piplup załatwiła sprawę!
Powiedziałem po czym wyszedłem. Reakcją Agaty było ogromne zdziwienie. Gdy byliśmy ok. kilometr od basenu z plecaka wyłoniła się Piplup która powiedziała:
-Piplup: Ale jej dowaliłeś.
Kiwnąłem do niej głową i zaśmiałem się, po czym nie zwlekając pobiegłem do domu.

Kacwol7 - 2012-03-09 18:14:52

Dzień Trzeci  Pierwsze, prawdziwe wyzwanie

-Ja: Nienawidzę poniedziałków!
Powiedziałem szeptem idąc do pracy.
-Ja: Nie wyspałem się! Nie mam siły na nic! I jeszcze mam iść do pracy!
Byłem zdenerwowany na maksa! Tak samo jak Piplup, który wiercił się w moim plecaku. Nie wiem czemu, ale chyba wstała lewą nogą.
Powoli dochodziłem do budynku w którym był basen. Sprawdziłem tablicę ogłoszeń i okazało się, że dziś jest wielki pokaz Pokemonów! Będą tam przeróżne wodne Pokemony! Od razu poprawił mi się nastrój. Wbiegłem do budynku i prosto do przebieralni. A z niej na basen. Był na nim tłum ludzi więc skierowałem się prosto na ''wieże''. Skierowałem mój wzrok ku wodzie z której właśnie wychodził .
-Oshawott: Cześć Borgal! Cześć Piplup!
-Ja i Piplup: Cześć Oshawott!
-Oshawott: To moje pierwsze zawody na basenie! Bo wiesz? Wielki Pokaz Pokemonów to: wyścig, pokazy koordynatorskie i pokazy trenerskie w jednym!
-Ja: Och! Super! A czy wyścig dotyczy wszystkich Pokemonów które znajdują się na basenie?
-Oshawott: Ależ oczywiście! Każdego! Nawet mnie! A może ty Piplup weźmiesz w nich udział co?
Piplup popatrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem o pozwolenie. Ja tylko kiwnąłem jej głową na TAK.
Obydwa Pokemony strasznie się cieszyły. Ok. pól godziny później rozpoczął się wyścig. Startowały w nim następujące Pokemony: Mudkip, Magikarp, Piplup, Oshawott i zwycięzca ostatnich zawodów: Palpitoad .
Pokemony popatrzyły na siebie złym wzrokiem i nagle... Ggwwwiiiiizzzzddddd! Pokemony ruszyły! Jak chyba każdy przypuszczał naprzód wysuną się Polipoad, zaraz zanim Oshawott i Piplup.
-Ja: Słyszałem, że Polipoad używał...
-Katie: Ataków w ciągu wyścigu co jest niedozwolone??? Tak. Ale nikt oprócz mnie tego nie widzi...
Popatrzyłem się na Katie a po chwili znów na basen. I właśnie w tej chwili Polipoad użył Bąbelków! Były prawie niewidoczne po mieszały się z pianą, którą tworzyła prędkość Pokemonów w wodzie! Oshawott oberwał przez co zsuną się na #4 miejsce, zaraz za Mudkipem. Tylko ja, Katie i Piplup to zauważyliśmy. Tak, dobrze myślicie. Piplup gets mad! To oznacza tylko jedno! Piplup przez swoją wściekłość ma wygraną w kieszeni! Mocno przyspieszyła! I... Meta! A wygrywa... Piplup! O kilkadziesiąt centymetrów! Następne są zawody Koordynatorskie. Przebiegły bezproblemowo a wygrała jakaś Jenny. Teraz zawody Trenerskie. W samym środku nich zauważyłem, że jakieś dzieciaki zaczęły się popychać obok wody i... Jedno wpadło! Nikt tego nie zauważył tylko to drugie próbowało wyciągnąć to co wpadło przez co ono też wpadło do wody  Akurat walczyły: Starmi ze Staryu. Szybko wskoczyłem do wody i płynąłem po maluchy. Zaraz za mną płynęły ciekawskie dwa Pokemony: Piplup i Oshwott. Złapałem dzieciaki i wypłynąłem na brzeg w tej samej chwili co walka się skończyła. Wszyscy popatrzyli się na mnie i leżące obok mnie dzieci. Były tylko mokre i nic poważnego im się nie stało.
-Ja: Następnym razem bawcie się z dala od wody OK?
-Dzieci: Tak proszę pana!
Ich matka podziękowała mi a ja dumnie wróciłem na krzesło i usiadłem. Potem rozpoczęło się przystąpienie nagród. Piplup, Jenny i chłopak o imieniu Stan dostali złote medale!
To było ostatnie ciekawe wydarzenie tego ciężkiego dnia. Gdy wszyscy wychodziliśmy wszyscy mi pogratulowali odwagi po czym się rozeszliśmy do domów.

Yuki - 2012-03-09 21:02:32

Zarabiasz 300zł.

Kacwol7 - 2012-03-10 15:32:57

Przeglądałem w internecie ogłoszenia na temat pracy, bo chciałem trochę zarobić. I w końcu znalazłem ogłoszenie za nieźle fajną sumkę, i które mi bardzo pasuje. Poszedłem do pływalni im. Suicune i od razu napotkałem szefa. Zapytałem szefa:
-Dzień dobry, czy mogę tu podjąć pracę?
-No dobrze, ale na początek dam ci listę zajęć na dziś.- odpowiedział po czym podał mi listę i poszedł.
Przeczytałem tą listę i omal co nie zemdlałem od tych zadań, a napisane było tak:


Lista zajęć na dziś:
1. Wypucuj wszystkie płytki(łącznie z tymi w basenach)
2. Wyczyść i nakarm pokemony
3. Wyczyść WC
4. Wlej świeżą wodę
5. Pozmywaj okna
6. Wyczyść rury
7. Posprzątaj magazyn.

Pomyślałem: no trudno jeżeli chcę mieć dużą wypłatę to muszę wziąść się do roboty od zaraz, bo przecież o 13:30 otwierają basen a jest 8:00. - Tak jak pomyślałem tak zrobiłem na początek wylałem wodę z basenów, żeby wypucować płytki. To pucowanie zajęło mi całą godzinę, ale się opłacało tak lśnią że można się w nich przeglądać. Następnie wyciągnąłem wszystkie pokemony, było tam kilka: Warotle, Krabby, Buizele , Oshawotty I był wielki Samurott  który chyba był przywódcą.Miałem problem z umyciem Samurotta i Buizeli, bo oni chyba nie chcieli się kąpać, ale udało mi się gdy ich nakarmiłem, i przy okazji resztę. Teraz idę wyczyścić WC. Gdy tam wszedłem o mało co nie zemdlałem tak śmierdziało, żeby to wyczyścić musiałem nałożyć maskę tlenową. Udało mi się to posprzątać choć już nie mam tchu. Idę żeby nalać wody i patrzę na zegar a tam są cyfry 10:00 więc sobie zrobiłem mały odpoczynek i zasnąłem. Obudziłem się jak była 11:00 a ja powiedziałem: Rany zaspałem jeżeli nie zrobię tego wszystkiego do otwarcia to wylecę! - krzyknąłem i gazem pobiegłem po sprzęt do zmywania okien. Znalazłem go po 5 minutach szedłem do okna żeby je umyć a tu nagle do mnie przychodzi mały Oshawott i się pyta: Osha, oshawott, osh(mogę ci pomóc) A ja mu odpowiedziałem:Jasne że tak, a dlaczego?- zapytałem się małego pokemona a on mi powiedział:Oshwott, oshawott, osha, wott, osha, oshawott(Bo moi koledzy nie pozwalają mi się z nimi bawić bo twierdzą że jestem jeszcze za mały.)- I się więcej nie odezwał. Zaczął mi pomagać użył wodnej broni żeby namoczyć okna, a ja ścierałem je szmatką. I tak wszystkie okna. A zjeżdżalnie umyliśmy ekspresowo i zostało jeszcze posprzątać magazyn. Magazyn posprzątaliśmy w ostatniej minucie. Mówię Oshawottowi że znowu spotkamy się w sobotę, i czekam na wypłatę od szefa.

Kacwol7 - 2012-03-17 08:46:17

Kiedy wszedłem do budynku Pływalni im.Suicune od razu skierowałem się do Jacka.
-Jack czy znajdzie się u Ciebie praca dla mnie?Bo wiesz chce uzbierać pieniądze na TM dla mojego pokemona.-Jack odparł.-Oczywiście zacznij od nauczenia Mudkipa i Psyducka pływania.-chłopak powiedział.-Oczywiście!-i od razu poszedł do Mudkipa i Psyducka.Rozmawiał z nimi długo.Bardzo długo ich uczył.Przy okazji dawał wskazówki,porady.Po trzydziestu minutach pokemony umiały już trochę.Więc mogły już sobie poradzić.Potem Borgal zgłosił się do Jacka o następną rzecz a on powiedział.-Możesz posprzątać baseny,kosze,podłogi,okna i podlać kwiatki.-chłopak od razu poszedł do basenu.Były one bardzo brudne.Sprzątał tam chwilę ale nareszcie skończył.Następnie poszedł wyczyścić i opróżnić kosze.Zrobił to bardzo szybko.Potem zaczął myć każde podłogi.Był bardzo zmęczony ale trzeba zarobić na TM.Skończył po dłuższej chwili ale był już bardzo zmęczony.Wtedy chwilę usiadł.Nagle zaczął myć okna.Chwilami siadał ale starał się to robić szybko i dokładnie.Kiedy skończył wziął wodę i zaczął podlewać kwiaty.Starał się nie ominąć żadnego.Potem przeszedł się po całym budynku zobaczyć czy niczego nie ominął a to co ominął to zrobił.Nagle podchodzi do niego Jack i mówi.-Hmm dobrze ci idzie, przed chwilą przyjechała ciężarówka z towarem do naszego sklepu.Jeśli możesz zanieś towar do sklepu.-Borgal od razu ruszył na zewnątrz po towar.Nosił wszystko.Starał się za jednym razem wziąć jak najwięcej.Kiedy skończył wszystko nosić poukładał wszystko na półkach.Starał robić to tak aby wszystko było na swoim miejscu.I podchodzi do Jacka.-Więc co teraz?-zapytał zdyszany.-Hmm noto teraz sprawdź prysznice czy wszystkie działają.-i chłopak pobiegł do prysznic.Akurat wszystkie działały.Przy okazji w przebieralni pozamykał szafki aby drzwi od szafek nie latały.I wytarł podłogę.Podchodzi do niej Jack i mówi.-Noto na tyle.Oto wynagrodzenie, proszę.-Borgal wziął pieniądze, wyszedł z budynku i ucieszony poszedł.

Cruss - 2012-03-17 09:34:14

Dzień 1.
Przychodzę na pływalnię i postanawiam zacząć pracę.
-Witam, mogę w czymś pomóc? - zapytałem Ratownika.
-Tak, za chwilę otwieramy więc, potrzebujemy kogoś kto napuści wody do basenu, oraz doda do niego olejki relaksujące.
-Nie ma sprawy zaraz się tym zajmę.
Od razu podbiegłem do głębokiej dziury zwanej ,,nienapełnionymbasenem'' i biorąc sporego strażackiego węża odkręciłem wodę i zacząłem wlewać owy związek chemiczny do basenu. Nie miałem pojęcia, że to tyle waży i będzie mnie tak rzucać po bokach. W połowie napełniania zauważyłem, że wąż urwał się od rury, która dostarczała mi wody, w tym wypadku, od razu umyłem tam podłogę. Gdy wreszcie udało mi się naprawić szkody i napełnić basen, postanowiłem dodać owe olejki o których mówił mężczyzna.
W takim wypadku wyciągnąłem walizkę z owymi substancjami i przyjrzałem się jej.
W środku widniały 3 butelki, pierwsza z nich miała napis ,,sea'', druga z nich miała na sobie napis ,,fruit'', za to trzecia ,,forest'', W tym wypadku, wyciągnąłem 1 buteleczkę i wlałem połowę jej zawartości do zbiornika.
Woda w mgnieniu oka zmieniła swój kolor na jaskrawo błękitny i pachniała prawdziwym oceanem.
Po wykonaniu pracy powróciłem do mojego pracodawcy i powiedziałem o skończonej pracy.
-Jak na dzisiaj już nie ma tutaj pracy, przyjdź jutro coś dla Ciebie znajdę.
Tak więc wyszedłem i przyszedłem kolejnego dnia.

2. Dzień
Ponownie pojawiłem się na pływalni i zapytałem co mam zrobić teraz. Dowiedziałem się, że w przebieralni trzeba umyć podłogi, gdyż klienci, którzy byli tam dwa dni temu, nieźle nabrudzili.
Tak więc poszedłem do pomieszczeni zwanego przebieralnią, nie była ona duża więc robota powinna zlecieć szybko. Biorąc w ręce mop, płyn cytrynowy i wiadro z wodą zacząłem swoją pracę. Trwała ona dosyć długo, gdyż zostawiałem wiele smug, jednak po godzinie udało mi się idealnie wypolerować posadzkę.
W tym wypadku powróciłem do recepcji.
-Udało się, płytki są lśniące i nie ma na nich ani jednej smugi.
-Idealnie, mógłbyś jeszcze Podlać roślinki na korytarzu? Nie ma ich tam wiele.
-Oczywiście!
Dokładnie umyłem wiadro i nabierając do niej chłodnej wody podbiegłem do drzwi od korytarza, za nimi widniał długi, ale nie szeroki biały ,,tunelik'' z trzema oknami. Na jednym z nich stały 3 paprocie, na drugim z nich rósł bujny bluszcz, obrastający prawie całe okno, na ostatnim z nich widniały 2 doniczki z kwitnącymi na czerwono kaktusami. Biorąc pod uwagę, że kaktusy nie potrzebują tyle wody, dałem im tylko po 100 mililitrów wody, paprocie wymagały najwięcej z nich, aż 0,5 l. wody. Bluszcz nie był taki wymagający zaspokoiło go 300 ml. wody.
Po ukończonej pracy, postanowiłem na trochę odpocząć i odebrać swoją wypłatę, możliwe, że przyjdę t jeszcze kiedyś, ale na razie idę na urlop...

Yuki - 2012-03-17 11:03:39

Razem dostaniesz za to 300zł

Kacwol7 - 2012-03-21 06:51:29

Szedłem sobie koło sklepu i zauważyłem fajne ataki TM.
Niestety nie było mnie na nie stać więc szukałem ogłoszeń o pracy.
Przeszukałem cały internet i znalazłem ogłoszenie że szukają pracownika do ,,Pływalni im.Suicune''.
Poszedłem na basen, a jak byłem na basenie szukałem szefa.
Po 3 minutach zauważyłem szefa i się spytałem czy mogę dzisiaj pracować.
Szef spokojnie odpowiedział że mnie przyjmuje, a potem wrzasnął ,,Do roboty!!!''
Przyszedłem przed otwarciem i sprzątałem.
Wyczyściłem podłogi, zmieniłem filtr w basenie, wyniosłem śmieci, posprzątałem toalety i wymieniłem wodę
w basenie.
Gdy się zaczynało otwarcie to podawałem wszystkim klucze do szafek.
Po godzinie zaczęło mi się nudzić więc się zapytałem szefa czy mogę być ratownikiem.
Szef trochę się bał i musiałem mu pokazać jak pływam i jak umiem pierwszą pomoc.
Pokazałem wszystko szefowi no i się zgodził.
Na początku nic się nie działo więc dawałem sygnał na zjeżdżalni.
Po godzinie wyłączyłem zjeżdżalnie.
Już nie miałem nic do roboty więc szedłem do pokemonów, ale później usłyszałem od maluchów że ktoś się topi.
Były same małe dzieci z rękawkami więc nikt nie mógł mu udzielić pomocy.
Szybko pobiegłem do basenu i skoczyłem do wody.
Gdy już wyciągnąłem go z wody to udzieliłem pierwszej pomocy, a gdy się ocknął to się spytałem czy miał kartę pływacką.
Potem poszedł po swoją kurtkę i mi pokazał.
Spytałem się jak to się stało.
Odpowiedział mi że wstrzymywał oddech i przypadkiem zamiast nabrać powietrza to nabrał wody.
Potem poszedłem do pokemonów, ale nic się ciekawego nie działo.
Gdy zamykali basen to wszystko wysprzątałem i poszedłem do szefa po wynagrodzenie.
Szef mi dał wynagrodzenie i pochwalił mnie za dzisiejszą pracę.
Poszedłem do domu i przeliczyłem pieniądze. Koniec.

Kacwol7 - 2012-03-21 06:55:23

Wszedłem na pływalnie i od razu skierowałem się do "szefa"
-Dzień dobry-Skłoniłem się-Chciałbym podjąć tu pracę
Mężczyzna spojrzał na mnie krytycznym okiem
-Dobrze pływasz?-Zapytał
-Na tyle aby się nie utopić-Odpowiedziałem
-Chciałem żebyś czyścił basen ale jeszcze się utopisz...hmm,pomyślmy-Szef przejechał ręką po brodzie-Wiem,mamy wolne miejsce w szatni,akurat szatniarka zachorowała,wystarczy,że będziesz brał od ludzi rzeczy,odwieszał na odpowiednie miejsca i wydawał numerki,to raczej łatwa robota-Wyjaśnił mężczyzna
-Dobrze,dziękuję-Skłoniłem się i odszedłem w kierunku szatni.
Już po chwili zjawili się pierwsi klienci,praca faktycznie nie była trudna,ludzie dawali mi kurtki,torebki,torby sportowe i buty,a ja musiałem tylko chować je do odpowiednich przegródek i wieszać na haczykach jednocześnie dając im odpowiednie numerki.
Łatwa praca,hę?Nic podobnego,zwłaszcza gdy zaczęły się godziny szczytu,tłum ludzi stał przed kontuarem szatni wpychając mi ubrania,a ja ledwo rozróżniałem kto co mi dał.
Czterokrotnie dałem komuś zły numerek,dwa razy pomieszałem płaszcz jakiegoś gościa ze szpilkami pewnej damy,i pięć razy z rzędu dawałem i zabierałem numerek temu samemu gościowi.
Co chwilę słyszałem
-Hej,to nie moje!
-Daj mi w końcu ten numerek?
-Śpieszę się,dawaj te ciuchy
czy nawet
-Proszę pana,a po ile są czekoladowe O.o
Jak się okazało do tej pracy trzeba mieć stalowe nerwy,gdy tony rzeczy przechodzą Ci przez ręce w jedną i drugą stronę,a ludzie niczym banda szakali rzucają się po numerki lub swoje rzeczy
-SPOKÓJ!-Wrzasnąłem w końcu,nie wytrzymując napięcia.
Wszyscy zatrzymali się w pół ruchu i zamilkli
-Łał-Mruknąłem zaskoczony-Proszę ustawić się w kolejce,jeden za drugim i po kolei oddawać ubrania lub numerki.
Wyszło na to,że nie był to zły pomysł,gdy kliencie szatni poruszali się w kolejce łatwiej mi było segregować konkretne ubrania i wydawać numerki,a co lepsze ani razu już się nie pomylił,natomiast dziecko które chciało czekoladowe lody odesłałem piętro wyżej do sklepiku,wygląda na to,że czasem wystarczy trochę ogarnąć chaos i od razu wszystko idzie łatwiej.
Wreszcie odetchnąłem gdy przyszedł wieczór,a ja mogłem odpocząć,szatnia od kilku minut była pusta więc mogłem usiąść i poczytać trochę ulubioną książkę,nagle zauważyłem,że w moim kierunku zmierza szef z groźną miną,pewnie chciał sprawdzić jak sobie radzę w nowej pracy.Zerwałem się z miejsca gotów na złajanie za złą pracę lub za coś gorszego
-No nieźle-Stwierdził patrząc na opustoszałą szatnię-Dobra,nadajesz się do tej roboty,a to twoja zapłata za dzisiejszy dzień,tylko nie wydaj na głupoty-Oznajmił wręczając mi pieniądze i wychodząc z budynku pływalni

Kacwol7 - 2012-04-06 20:56:40

Szukałem pracy aby zarobić pieniądze.Było wiele ofert ale nie były aż tak ciekawe.Zauważyłem na samym końcu taki dział:
                                                                                      UWAGA!!!
                                                    Poszukujemy pracowników w pływalni imienia Suicune
                                                 na stanowisko ratownika,sprzątacza i nauczyciela pływania.
                                                           Wypłaty dajemy od ręki.Płacimy za godzinę.
Wybrałem się do pływalni na stanowisko ratownika.Wszedłem przez ogromne drzwi i podszedłem do recepcji.
-Dzień dobry.Przyszedłem tu w sprawie pracy na stanowisko ratownika.Mogę rozmawiać z szefem?
-Proszę chwilę poczekać zaraz umówię pana z szefem.
Usiadłem na krześle i poczekałem na przyjście szefa.Minęło 10 minut od przyjścia pana Akataksu.Kazał mi przebrać się i iść na stanowisko nr.7.Od razu podszedłem do wyznaczonego miejsca i zacząłem pracować.Było spokojnie.Wskazywałem dzieciom i osobom dorosłym gdzie mogą pływać a gdzie nie.Dwoje dzieci pływało na basenie dla dorosłych i omal co się nie utopiło.Natychmiast popłynąłem im na pomoc.Nic im się nie na szczęście nie stało.Minęła ósma godzina mojej pracy i przyszedłem do szefa po wypłatę.

xEwAx - 2012-04-14 19:20:07

Pewnego dnia weszłam do pływalni. Chciałam podjąć pracę. Dzień był piękny. Weszłam do pływalni z nadzieją, że zatrudnią mnie tam . Podeszłam do właściciela.
- Witam nazywam się Lisa i chciałabym dostać pracę. Liczę, że mogę ją tu dostać  .-uśmiechnęłam się z nadzieją, że mnie przyjmą.
Właściciel zgodził się ale będę pracować jako sprzątaczka. Pomyślałam ,,Lepszy rydz niż nic" i zaczęłam od zaraz. Najpierw poszłam wynieść śmieci. Potem zabrałam się  za wycieranie podłogi.

Gdy wszyscy już wyszli ponownie wytarłam podłogę.  Po prazy poszłam do domu zmęczona i szczęśliwa.

Chinchou - 2012-04-14 19:52:45

Szłam sobie intensywnie rozmyślając, ponieważ jak każdej młodej trenerce brakowało mi pieniędzy. Wtem zauważyłam ogłoszenie na szybie sklepowej:
"Pływalnia im. Suicune szuka osób do pracy sprzątaczki." Pod spodem podany był adres oraz ilość wynagrodzenia. "Przydałyby mi się te pieniądze..." - pomyślałam i pobiegłam pod podany adres.
Kiedy znalazłam się tam zagadałam recepcjonistę w sprawie ogłoszenia, a ona od razu wiedziała o co chodzi.
Zaprowadziła mnie, więc do szefa, którym był wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z wąsem.
- Jeżeli chcesz dostać porządne wynagrodzenie to musisz wykonać wszystkie zadania z listy. - rzekł basowym, poważnym głosem, a potem wręczył mi mały skrawek papieru, na którym napisane było:
1. Wypróżnij kosze znajdujące się na basenie.
2. Napełnij automat przy wejściu. (pomoże ci w tym recepcjonistka)
3. Wyczyść umywalki znajdujące się w toaletach i napełnij pojemniki z mydłem.
4. Umyj okna.
5. Posprzątaj magazyn.
- Masz czas do 20:00. Magazyn znajduje się na końcu korytarza tam znajdziesz wszystko. Jak skończysz wcześniej to zgłoś się do Marzen.... znaczy do recepcjonistki.  - dodał i odszedł mamrocząc jeszcze pod nosem coś w stylu "Bierz się do roboty".
Nie wiele myśląc poszłam do magazynu i z zamiarem wzięcia czarnych worków na śmieci. Wtedy popatrzyłam na to pomieszczenie. Wszędzie był bałagan, poprzewracane przedmioty oraz resztki jedzenia. Wyglądało to tak, jakby przyszła tu grupa rozwydrzonej młodzieży z ADHD i urządziła biwak, zakończony demolką. Pokój już był mały, ale w takim stanie to wszystko wręcz przytłaczało.
- Czeka mnie jeszcze duuużo pracy... - powiedziałam sama do siebie wyciągając z półki czarne worki na śmieci.

Wyciąganie śmieci z kubłów nie było zbyt ciężką pracą, więc szybko opróżniłam już wszystkie, nie mając większych problemów. Zapytałam się tylko jakiegoś ratownika gdzie wyrzucić te odpadki. On popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili pokazał na duży, zielony kontener przy płocie i powiedział, aby je tam wyrzucić. Zrobiłam tak jak powiedział, zabierając się już do kolejnego punku.

Poszłam po pudła ze słodyczami, napojami itp. do nieuporządkowanego magazynu. Istotnie, tak jak było napisane na kartce przy wejściu na basen stał automat z, obecnie, nie wieloma produktami.
Przekrzywiłam głowę, bo kompletnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać, ale przypomniałam sobie, że mam poprosić o pomoc kobietę za ladą. Ta po usłyszeniu prośby podała mi, bez większych pytań kluczyk do maszyny, zaznaczając, że mam nie ruszać ani pieniędzy, ani pozostałych rzeczy i wytłumaczyła co zrobić. Okazało to się to wcale nie takie trudne. Po rozkręceniu urządzenia zobaczyłam z jednej strony schowek z pieniędzmi (niestety zamknięty na dodatkowy kluczyk, którego nie miałam), a z drugiej
miejsce, w którym miałam umiejscowić żywność. Po kolei lekko niezdarnie wykładałam ją z pudeł, a potem umiejscowiłam w automacie. Musiałam się tylko parę razy spytać gdzie włożyć niektóre batoniki i colę, bo nie został w tamtym miejscu ani jeden produkt. Kiedy zakończyłam pracę zamknęłam metalowe drzwi i udałam się po detergenty oraz mydło, a potem do toalet.

Zaczęłam od mniej przyjemnej części, czyli czyszczeniu umywalek. Zmęczyłam się, ale w głębi ducha czułam radość, że nie dezynfekuje toalet. Zdyszana wyjęłam pachnące, różowe mydło i ostrożnie zaczęłam wlewać je do pojemników. Oczywiście nie sprawiło mi to problemów tylko czasami rozlałam trochę na podłogę.
Po zrobieniu i tego popatrzyłam na zegarek. Była już 18:00, a ja jeszcze musiałam umyć okna i posprzątać magazyn. Wytarłam, więc czoło i pobiegłam wykonywać tą pierwszą czynność.

Robiłam to dosłownie biegiem. Działam jak maszyna: psiknięcie, wytarcie, psiknięcie, wytarcie.
Ludzie czasami się na mnie dziwnie patrzyli, ale to mi średnio przeszkadzało. Wiedziałam, że muszę koniecznie zrobić to wszystko, aby zdobyć potrzebne mi pieniądze.
Zziajana popatrzyłam na zegarek. 19:00....

Ostatni punkt był dosłownie horrorem! Sprzątanie wszystkiego co jest możliwe, układanie na półkach czego się da, nieprzytomne zamiatanie pod półki i coś co mnie absolutnie obrzydziło - zgniłe resztki jedzenia.
Kiedy dotarłam do jakiegoś kawałka pizzy krzyknęłam. Przy nim kręciła się dzika Rattata!
Przeraziłam się i zamarłam, ale na szczęście uciekła od razu. Wtedy pomyślałam sobie - "Nigdy więcej nie przyjdę tutaj pływać, NIGDY!!!". Posprzątać wszystko, udało mi się dosłownie w ostatnią sekundę.
Kiedy miałam wychodzić klamka sama ugięła się, a do środa wyszedł szef pływalni i rzekł:
- Fiu, fiu dawno nie widziałem, aby tu było tak czysto.... - faktycznie wszędzie było uporządkowanie, pachnąco, innym słowy czysto. Do tego pokój zdawał się powiększyć swoją powierzchnię. Facet popatrzył w górę, a po chwili dodał - No, więc patrzyłem na kosze, okna, automat oraz toalety... wszystko wygląda ok. Oto twoja zapłata - wyciągną pieniądze i dał mi je do ręki. Wymamrotałam coś jeszcze na kształt " Do widzenia, dziękuję." i poszłam zmęczona, ale szczęśliwa do domu.

99dawid999 - 2012-04-14 22:27:56

Gdy szedłem do pracy zauważyłem szefa który zaproponował mi prace i powiedziałem
-Dzień dobry
-Witaj Chilikis zjawiłeś w samą porę
-To od czego mam zacząć?
-najpierw umyj okna,wynieś śmieci a na końcu napełnij basen
-Dobrze
Nie tracąc czasu poszedłem do składzika i wyjąłem płyn do mycia szyb,i świeże worki na śmieci.
Po przygotowaniu wszystkiego zabrałem się do roboty miałem 3godziny przed otwarciem basenu,
więc musiałem szybko umyć okna zajęło mi to około 1,5 godziny,po umyciu okien wyniosłem
śmieci do kontenera koło budynku i założyłem nowe worki na śmieci,na koniec zacząłem nalewać
wodę do basenu wtedy podszedł do mnie szef i powiedział
-Możesz już iść do domu,ja wszystkiego dopilnuje
-Dobrze
-Aha prawie bym zapomniał oto twoja wypłata
-Dziękuje i do widzenia

Minoru - 2012-04-18 22:43:29

Piękny środowy ranek aż chce się iść na pływalne. Hmmm.... a jak by połączyć przyjemne z pożytecznym? Czyli iść na pływalnie i zarobić pieniądze. Na ten pomysł wpadł Minoru, już od wschodzie słońca Minoru był gotowy by pełnić funkcję ratownika w pobliskiej pływalni. O 5.50 młody trener był już na miejscu i czekał tylko na otwarcie.
6.00 Cała masa pokemonów z trenerami zaczęła tłoczyć się przy wejściu a następnie zaczęła kierować się do szatni
6.30 Prawie wszyscy byli już na w wodzie. Na początku wszystko wyglądało dość chaotycznie pokemony siedziały w basenie dla ludzi i trzeba było je poprzenosić, podobnie ludzie siedzieli w brodziku dla zwierzątek.
8.00 Otwarto zjeżdżalnie, zaczął się okres ochrzaniania ludzi i pokemonów za nie czytanie regulaminu. Ile można powtarzać 1) Pojedynczo 2) Nogami na dół 3) Nie robić żadnych akrobacji 4) Nie używać żadnych ataków.
11.30 Ufff... zjeżdżalnia już zamknięta teraz tylko pikować żeby nikt się nie utopił
12.45 No i wykrakałem aż dziwne żeby magikarp nie umiał pływać ale cóż jeszcze lepiej było o
14.25 Pokemony zaczęły walkę w basenie 30 pokemonów na raz!!! uspokajanie ich trwało 2 godziny większość trafiła do pobliskiej przychodni siostry Joy
16.30 Większość osób opuściło już pływalnie ale brodzik nie nadaje się już do użytku chociażby przez najbliższy tydzień. Wszystkie płytki zostały pozbijane a woda była zatruta przez pokemony wodno-trujące
18.00 W końcu koniec czas na wypłatę to był trudny dzień.

CornJis - 2012-04-20 22:53:36

Podszedłem do okienka po czym włożyłem strój sprzątaczki i razem z budewem wysprzątaliśmy cały basen.
Następnie wodną zjeżdżalnie i brodziki. Po ciężkiej pracy postanowiliśmy z budewem odpocząć. Lecz po 5min
jakieś dziecko zwymiotowało do basenu. Trzeba było spuścić wodę i posprzątać cały basen jeszcze raz. Po 5 godzinnej charówie Wreszcie z budewem skończyliśmy ciężką prace sciągneliśmy brudne stroje i wróciłiśmy do domu.

Kacwol7 - 2012-04-25 09:59:00

Czas zacząć pracę w pływalni. Przychodzę na besen. Od samego wejściu czuję już specyficzny zapach chloru. Nie przepadam za nim, ponieważ podobno mam uczulenie na chlor. Jednak kto to wie. Czytałem, że człowiek nie znam ponad 80% rzeczy na które jest uczulony.  Tak więc postanowiłem się tym nie przejmować i iść dalej. Przeszedłem przez dziwną bramkę, która skojarzyła mi się z taką przez którą przechodzi się na lotnisku. Dalej poszedłem do kasy. Powiedziałem, że nie mam zamiaru pływać tylko chcę tu zarobić. Pracownica nie chciała mi uwieżyć i dopiero po 10min naszej kłótni wpadła na genialny pomysł, by przekierować mnie do właściciela >.< Byłem bardzo zaskoczony, że ta kobieta nie była blondynką . W niewielkim białym domku znajdował się gabinet dyrektora. Porozmawiałem z nim jak mężczyzna z mężczyzną i doszliśmy do porozumienia. Pan Wauter polecił mi najpierw pozmywać w holu, następnie wyczyścić toalety, a na koniec zajżeć do brodzika w którym kąpią się małe dzieciaki i szczeniaki Pokemon. Zgoda! Zmywanie nie zajęło mi długo. Kilka ruchów mopem i podłoga, aż się błyszczała. Dodatkowo wytarłem z kurzu stojące na pułkach puchary. Potem zadanie numer dwa, czyli wyczyszczenie toalet. Fee :-( Nie za bardzo mi się chciało, ale jakoś poszło). Do każdego kibelka wlałem trochę płynu, który ma podobno usunąć zanieczyszczenia i dodatkowo zlikwidować tworzący się na ściankach kamień. Może pomoże. Ostatnie i najciekawsze zajęcie zostawiłem na koniec. Wybrałem się do brodzika. Znajdowało się tam 3 chłopców, 5 dziewczynek i trzy Pokemony dzieciaki (Pichu i dwa Cubchoo). Wszyscy bawili się grzecznie i prawidłowo, więc posiedziałem u nich niecałe 5 minut i wróciłem do gabinetu dyrektora.

Kacwol7 - 2012-04-25 10:06:35

Przychodzę do pływalni w środę i pytam się szefa:
-Dzień dobry.Czy jest może jakaś praca dla mnie?
-Tak,skieruj się do sprzątaczek a one powiedzą co dalej.
Poszedłem do magazynku gdzie stoją sprzątaczki.
-Więc co mam robić? - Zapytałem jednej ze sprzątaczek.
-Umyj podłogi w przebieralniach , opróżnij kosze na śmieci i rozwieś mokre ręczniki. Jak skończysz to przyjdź tu. Na pewno coś się znajdzie. - Odpowiedziała.
Skierowałem się w kierunku przebieralni dziewczyn. Pomyślałem , że może są jakieś plusy tej pracy ^^. Niby to dziewczyny ,ale w tej przebieralni był straszny syf. Prócz mycia podłóg , pościerałem lustra. Dziewczyny dziwnie na mnie patrzyły. Nie dziwie się. Sprzątacz w przebieralni damskiej. Gdy już skończyłem skierowałem się ku przebieralni mężczyzn.
Na moje szczęście nie było tak brudno jak myślałem. Podłogi były nieco mokre i tyle. Tutaj również zabrałem się za lustra. Z nimi było gorzej , bo miały pełno plam od jedzenia. Skończyłem sprzątać przebieralnie więc czas na kosze. Tych było niewiele , ale za to były pełne. Odwiedziłem basen i brodzik dla dzieci. Następnie skierowałem się do recepcji. Tam dostałem kosz z ręcznikami do rozwieszenia. Gdy znalazłem się w pralni zauważyłem pełno ubrań do wyprania. Zgadłem , że będę musiał to zrobić. Tak więc szybko rozwiesiłem pranie i zabrałem się do segregowania brudów. Bałem się , że coś zabarwię , ale gdy pranie zostało skończone wszystko było w porządku z ręcznikami. Tak więc je też rozwiesiłem. Wróciłem do sprzątaczki:
-Zrobiłem już wszystko.- powiedziałem dumny.
-Mam dla ciebie jeszcze pranie.
-To również zrobiłem
-Okej . Nic więcej nie musisz zrobić , dziękuje za pomoc .
Odszedłem i czekałem na wypłatę.

CornJis - 2012-04-25 10:11:27

Gdy dostałem pracę tu, nie zwlekałem ani chwili. Od razu jako ratownik poszedłem pracować. Niestety nikt nie przychodził, co stanowczo obniżało moją pensje. Po 3 godzinach czekania zorientowałem się że na kartce był że dziś jest nie czynne. Lecz to był kartka z wczoraj. Musiałem ją ściągnąć. Dopiero wtedy na basenie powoli zaczęły pojawiać się osoby. Lecz i tak jako ratownik nic więcej tego dnia nie zrobiłem. To był wyjątkowo nudny dzień. Ale cóż tu powiedzieć. Nic nie mogłem zrobić.

Anastazja - 2012-04-25 10:26:30

Nastał piękny, słoneczny poranek. Ulice miasta zatłoczone były turystami i trenerami. Anastazja postanowiła podjąć pracę na Pływalni im. Suicune.
- Dzień dobry. - Rzekła uprzejmie do przystojnego ratownika. - Czy nie znalazło by się dla mnie jakieś zajęcie?
- W chwili obecnej nie ma wolnych stanowisk. No może jedno.
Zgodziła się bez zastanowienia. Ratownik o imieniu Bob zawołał miło wyglądającą sprzątaczkę i kazał by wręczyła jej ,,narzędzia pracy,,. Kobieta chwyciła za mop i ofiarowała go teatralnym gestem Anastazji mówiąc:
- Możesz zaczynać.
Nie chcąc się kłócić dziewczyna zaczęła zmywać podłogi. Najpierw w miejscach służbowych, potem wokół basenów, a na koniec na korytarzach i toaletach. Wybiła dopiero czternasta, więc Anastazja postanowiła spytać się czy nie może zrobić czegoś jeszcze. Bob zaś spytał się czy dobrze pływa. Odparła, że TAK.
- A więc może zastąpisz mnie do szesnastej? - Spytał uprzejmie.
- Dobrze.
A więc przez kolejne dwie godziny trenerka siedziała na wygodnym krzesełku z napisem ,,ratownik,, i patrzyła na pływających ludzi, a czasami pokemony. Wreszcie wybiła godzina szesnasta. Ludzie powoli zaczęli opuszczać pływalnie. czysta podłoga, znów pokryła się kałużami i brudem. Anastazja chwyciła za mopa i znów przeszła tą samą drogę czyszcząc podłogę. Niebo lekko pociemniało, a na pływalni został tylko Bob i Anastazja. Nagle ten rzekł:
- Jeśli chcesz trochę zarobić możesz umyć szyby, oraz pozamiatać.
Młoda dziewczyna zgodziła się, wiedząc, że potrzebuje pieniędzy.
Gdy okna zostały wyczyszczone, a podłogi pozamiatane wybiła godzina dwudziesta. Ratownik pogratulował Anastazji dobrze wykonanej pracy i podał kurtkę z wieszaka. Razem wyszli z pływalni i rozeszli się każdy w inną stronę.

Minoru - 2012-04-25 17:36:46

Kolejny męczący dzień przed Minoru, wstał o 6.30, zjadł obfite śniadanie, ubrał się i udał do pobliskiej pływalni. Dzień był na prawdę piękny sprzyjał pływaniu. Ptaki ćwierkały, pieski szczekały, kotki mruczały a pokemony walczyły. Trener w duszy chciał iść powalczyć z Liolą ale potrzebował pieniądze na wystrzałowy, nowy TM. Minoru nie miał wyjścia musiał iść pilnować te nie usłuchane pokemony. Zameldowanie się u szefa i można zacząć robotę. Pierwsze minuty były szokujące, przed wejściem stało około 150 pokemonów z trenerami. Dzień szczytów pomyślał na duchu i usiadł na stołeczku.
Otwarcie, cała masa poków rzuciła się do wody i cały teren był zalany przez wodę. Kolejne minuty też nie były pocieszające pokemony zaczęły jak zwykle robić zawody kto lepiej pływa. Dziesięć pokemonów trzeba było ratować bo by się utopiło. Po godzinnej reanimacji można było pilnować dalej. Minoru zmęczony akcją nie mógł odsapnąć, po około 30 minutach kolejne poki zaczęły rywalizować teraz kto zna lepszy atak wodny. Za cel posłużyły im trybuny, wszystkie siedziska były połamana a pokemony zostały opuściły pływalnię. To uspokoiło na półtorej godziny sytuację. Zbliżał się czas obiadu na więc pływalnia opustoszała, odkrywając szokujące znalezisko na dnie. Tym znaleziskiem było poke jako jak później się okazało należało do piplupa. Zanim sytuacja się wyjaśniła była już 13.00. Na kolejny skandal nie trzeba było długo czekać, pokemony znowu zaczęły walczyć tym razem między sobą. Kilkanaście pokemonów było nieprzytomnych. Do godziny 15.00 był względny spokój, o tej godzinie jakiś pokemon zsikał się do dużego basenu wodę trzeba było wypuścić i od nowa napuścić. Zanim wszystko dobiegło końca była 17.00 jeszcze trzy godziny i koniec, tylko to trzymało Minoru na pływalni. Na szczęście ten czas szybko minął a szczęśliwy trener z uśmiechem udał się do szefa po wypłatę.

Alice - 2012-04-26 20:59:13

Dzień pierwszy

No i pierwszy dzień w nowej pracy. Dziewczyna była pełna optymizmu. Gdy weszła do budynku zobaczyła recepcje. Z uśmiechem na twarzy podeszła do młodej kobiety która zajmowała się wcześniej wspomnianego miejsca. Położyła torbę na blacie i spojrzała na recepcjonistkę. Recepcjonistka natomiast podniosła głowę z nad monitora i spojrzała na blondynkę. Wcześniej wcześniej wspomniane osoby dość dobrze się znały. Ich mamy są koleżankami, a więc one dość często się spotykały.
- O cześć Alice. Co tam u ciebie słychać dawno się nie widzieliśmy.
- Cześć, a dobrze. Wiesz może czym mam się najpierw zająć.
- Zająć? To znaczy że ty tu pracujesz?
- No tak. Wczoraj rozmawiałam z kierownikiem.
- Wiesz nic nie wiedziałam. Miałam wczoraj wolny dzień. A co do twojego pierwszego zajęcia to...
Recepcjonistka o imieniu Sally wyciągnęła z pułki segregator, który był dość gruby.
-...masz tutaj segregator. W nim są zapisane wszystkie zajęcia pracowników. Wiesz musi to być zaksięgowane i takie tam. Na pierwszej stronie masz listę na które są pierwsza zajęcia nowych pracowników.
Blond włosa dziewczyna wzięła segregator i zaczęła przejeżdżać palcem po liści. Po 2 sek. znalazła. Była na drugim miejscu bo jej imię i nazwisko zaczynają się na A.
- I co masz?
- Tak...hmm...moje pierwsze zajęcie to sprzątanie biur.
- Wszystkich?!
- Tak...a co?
- No to będziesz miała trochę do sprzątania dobrze że teraz przyszłaś(była 18:30). Zaraz wszyscy kończą pracę i ja także. Zostajesz tylko ty i ci co myją baseny i podłogi itp.
- No to dobrze myślałam że się spóźniłam.
Po 10 min. rozmawiania z koleżanką, Alice zauważyła że ci co pracują w biurach i monitoringach wychodzą. Po chwili dziewczyna zauważyła że i Sally szykuje się wyjścia. Gdy się wyszykowała podeszła do dziewczyny i ucałowała ją w policzek.
- No dobrze kochana, to ja będę lecieć. Powodzenia w pierwszym dniu pracy.
- Dzięki przyda się.
Po pożegnaniu się z dziewczyną, blondynka wzięła torbę i poszła się po akcesoria do sprzątania. Po kilku minutach była wyszykowana. Postanowiła więc zacząć od największego pomieszczenia...biura dyrektora. Ruszyła więc w jego kierunku. Kilka minut później była pod drzwiami. Wzięła głęboki wdech i weszła. O dziwo było dość czysto. Ucieszył ją ten fakt.
- No to widać że nasz drogi szef dba o czystość. Przynajmniej nie będę miała tyle roboty.
Na biurku było kilka nieuporządkowanych dokumentów, kubek po kawie. Najpierw wzięła na wózek brudny kubek. Potem uporządkowała dokumenty. Gdy je wszystkie ułożyła na trzy kubki zrobiło ich się dość dużo. Po wykonanych czynnościach spojrzała na biurko, by sprawdzić czy jest czysto. Po chwil zabrała się za ścieranie i zamiatanie podłogi. Po 15 min Alice była już w drugim biurze, a po 2 godzinach była już po pracy. Cieszyła się z tego powodu, ponieważ była bardzo zmęczona. Gdy pomyła brudne kubki i poukładała je w szawkach. Ubrała się w płaszcz i wyszła z pływalni zamykając drzwi.

Anastazja - 2012-05-02 10:38:56

Dzień 2

Pracę zaczęłam z samego rana. Najpierw napełniłam pusty basen. Po zrobieniu tego, a długo to trwało więc zostało mało czasu, wzięłam za mop i zaczęłam czyścić podłogi, najpierw od wejścia, później szatnie, a na koniec  sama pływalnia. Kafelki lśniły jak nigdy dotąd. Klienci zaczęli się schodzić, a ratownika nadal nie było. Nagle dostałam telefon, że nie będzie go przez kolejne dwie godziny i czy mogę go zastąpić w zamian za część jego wypłaty. Zgodziłam się. Usiadłam na wieży ratowniczej i czuje przypatrywałam się pływającym ludziom. Nagle jedna młodsza kobieta zaczęła energicznie machać rękami i się krztusić. Wskoczyłam do wody, chwyciłam ją jak mocno się dało, a następnie wyciągnęłam na brzeg. Nie znałam techniki pierwszej pomocy, ale na szczęście w tym samym czasie zjawił się ratownik. Po tym wydarzeniu nie wydarzyło się nic ciekawego. Opróżniłam kosze na śmieci, przeczyściłam blat w kasie i pozamiatałam. Pod koniec dnia jeszcze raz umyłam podłogi równie dokładnie jak ostatnio. Drugi dzień pracy dobiegł końca.

Minoru - 2012-05-02 22:01:40

Zniszczenia dzień kolejny pomyślał Minoru wstając z łóżka. Dodając pod nosem coś co brzmiało, jak "Znowu jakiś dureń zepsuje mi dzień". Z tą myślą szedł w stronę pływalni. Nie minęło piętnaście minut jak na horyzoncie było już widać budynek. Trener wszedł tam, przebrał się pewne w obcisłe, seksowne slipki i usiadł na miejscu z napisem ratownik. Do otwarcia zostało dziesięć minut, zleciały on raz, dwa. Pokemony wleciały na basen wraz z trenerami. Całą sala huczała od krzyków, przez myśl Minoru przechodziła jedna myśl- przeżyć te kilkanaście godzin i odebrać wypłatę. Pierwsze trzydzieści minut minęło bez większych problemów. Niestety po nich krabby wspiął się na zjeżdżalnię i zaklinował się w niej. Dziesięć osób przez godzinę wyjmowało pokemona z plastikowego pół walca, wszyscy ledwo wyrabiali ale wyjęli go.  Po dziesięciu minutach krabby znowu chciał iść na zjeżdżalnie, na szczęście w porę go zatrzymaliśmy. Do kolejnej interwencji nie trzeba było długo czekać ponieważ do basenu trafił nie wiadomo jak fioletowa substancja. Zanim zbadaliśmy co to jest upłynęło trzydzieści minut, okazało się, że to głupi żart a ta substancja to po prostu jagodowy soczek. Zaczęliśmy więc szukać sprawcy, po godzinie znaleźliśmy i wyprosiliśmy go z pływalni. Okres popołudniowy minął pod znakiem wielkiej bitwy na ataki, i tym razem wszystkie siedzenia i kafelki zastały zniszczone. Trener pomyślał sobie- to już trzeci raz, kiedy im to się znudzi. Nie zapowiadało się, żeby im się to znudziło gdyż na twarzach poków jaśniały uśmiechy. Sprawców tego wyczynu wyrzucono z pływalni a zabawa tam dalej biegło. Kolejne godziny były spokojne, prawie- kilka pokemonów źle zjeżdżało po zjeżdżalni i ponabijały sobie siniaki- może to ich nauczy zjeżdżania pomyślał Minoru i pilnował dalej tej zgrai, nieokiełznanych pokemonów. Słońce zaczęło chylić się ku upadkowi gdy jakiś pokemon zaczął przechwalać się swoimi atakami wodnymi. Po chwili dołączyły się do tego inne poki i trzeba było je uspokajać. Ostatnia godzina była już czystą przyjemnością gdyż prawie żądnego pokemona nie było więc można było odpoczywa. Pływalnia zamknięta a Minoru ruszył po zasłużoną wypłatę.

Mugetsu - 2012-05-12 21:57:21

Idąc ulicą dostrzegłem na szybie drzwi wejściowych kartkę " Zatrudnię - więcej info u ratownika". Zerkając do portfela zauważyłem że nie zostało mi wiele oszczędności, więc zaryzykowałem i wszedłem. W kasie zapytałem gdzie znajdę ratownika. Skierowany na pływalnię odnalazłem tam ów osobę i zapytałem o ofertę pracy.
   Ten powiedział że zaczynam jutro.


                   I - Dzień Pierwszy - I
   
   Wstałem wcześnie rano zebrałem się do kupy i ruszyłem do pracy. Po podejściu do ratownika ten natychmiast powiedział co mam zrobić.
- Dziś musisz wysprzątać basen sportowy. Wiem, że jest on ogromny i ciężko ci będzie lecz wieczorem są zawody Buizelów w pływaniu na dystans, więc płytki muszą być krystalicznie czyste. W kantorku znajdziesz wszystko co będzie Ci potrzebne, więc idź i spraw aby można było się tam przejrzeć.
   Więc poszedłem zabrałem  narzędzia niezbędne do pracy (szmatki, szczotki, płyny i wiadra) , a następnie poszedłem w stronę basenu i rozpocząłem wykonywać zlecone zadanie.
  Praca nie należała do najlżejszych i po pierwszych 30 minutach szorowania. Pastowania i polerowania płytek oraz ciągłego biegania po świeżą wodę gdy ta już zmętniała i mycia szmatek aby były świeże, poczułem wielkie zmęczenie. Gdy spojrzałem ile przerobiłem zauważyłem, że wyczyściłem dopiero 3 metry kwadratowe. Pomyślałem wtedy ile czasu nie myto tych płytek, ponieważ pomiędzy nimi gdzie powinna znajdować się biała fuga było pełno małych, zielonych glonów, które mocno przylegały do podłoża. Po 10 godzinach ciężkiej i mozolnej pracy kończyłem czyścić pozycje startowe. Wtedy przyszedł ratownik i powiedział.
- Świetna robota, może nie są one tak czyste jak się spodziewałem, ale ujdzie. Na koniec weź jeszcze mopa i przeleć się wokół basenu i jesteś wolny.
Tak jak powiedział, tak też zrobiłem do wiadra wlałem wody i płynu i przemyłem płytki wokół basenu zajęło mi to kolejną godzinę, lecz czułem dumę z wykonanej pracy.

        II – Dzień Drugi – II
   Jak wcześniej wstałem rano dalej czując ból w rękach po ciężkiej harówie i wiedziałem, że to nie będzie łatwy dzień.
Tym razem zlecono mi równie nie przyjemną pracę, ponieważ miałem za zadanie wyczyścić szatnie, wymyć kafelki  pod prysznicami, wyszorować ubikacje, a na koniec zamieść piasek przed wejściem głównym. Jak poprzednio zabrałem cały potrzebny sprzęt z zaplecza i zacząłem od wyczyszczenia szatni. Otwierając szafki spotkałem kilka kłębów kurzu, stare ubrania i stroje kąpielowe i jeden portfel. Odłożyłem wszystko na bok by móc dokładnie wyczyścić szafki, następnie zamiotłem pod ławeczkami i zmyłem podłogi. Rzeczy, które znalazłem odniosłem do punktu rzeczy znalezionych.
  Następne co mnie czekało to mycie kafelek pod prysznicami, Więc chwyciłem największą szczotkę, wymoczyłem ją w płynie i zacząłem szorować. Zajęło mi to trochę czasu zwłaszcza podłogi które były najbrudniejsze. Zostało mi już tylko wymyć ubikacje i zamieść wejście główne.
Ubikacje było najciężej umyć z powodu napisów na kabinach, lecz znalazłem doskonały środek, który to wszystko wyczyścił. No i na koniec najlżejsza robota, czyli zamiatanie. Przyszło mi to dość łatwo i szybko bez żadnych problemów, tylko czasami musiałem zeskrobać jakąś gumę do żucia z podloża.

III-Dzień Trzeci-III / IV-Dzień czwarty-IV
W dniu trzecim zlecono mi stanowisko ratownika, z którego się cieszyłem bo było dość łatwe tylko od czasu do czasu musiałem gwizdnąć i krzyknąć – Nie biegaj- lub -Nie skacz-.
Natomiast dzień czwarty spędziłem na monitoringu i stwierdziłem że jest to najnudniejsza robota na świecie, ponieważ nic się dzieje.

Rival - 2012-05-13 12:04:10

Mugetsu - 350$

Jeśli pieniądze nie zostaną wpisane po dodaniu tego posta, proszę poczekać drobną chwilę.

Taichi - 2012-05-30 15:02:46

Dzień 1.

Matt - młody chłopak, któremu każda praca jest wyzwaniem, idzie właśnie do Pływalni, gdzie zaczyna pierwszy dzień pracy. Wszedł do środka budynku. W powietrzu, unosił się zapach chloru. Podchodzi do niego młoda recepcjonistka.
-Dzień Dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem na twarzy.-aa... Ty jesteś tym nowym pracownikiem, co od dzisiaj zaczyna pracę, chodź, zaprowadzę Cię do szefa, który omówi z Tb, co masz robić.- dodała i zabrała go do szefa. Po chwili byli już pod gabinetem szefa. Matt wszedł. Szef już wiedział po co przyszedł i nie owijając w bawełnę, powiedział mu, co ma robić.
- twoim zadaniem jest zajmowaniem się wszystkim, ponieważ moi pracownicy wyjechali na tydzień wolnego.- rzekł bardzo miły pan.
- Zrozumiałem. - odrzekł Matt i chwycił klamkę od drzwi wyjściowych lecz Szef jeszcze go zatrzymał. - Ja również wyjeżdzam, więc wszystko na Twojej głowie, a teraz leć. - powiedział poważnym tonem szef.
Matt postanowił, że pokemony pomogą mu codziennie pracować.
-Kochani, pokażcie się. Mam dla was dobrą wiadomość, przez 7 dni odpowiadamy za wszystko w tym miejscu, wierzę w nas. Dobrze, Sandshrew, Ty pójdziesz na monitoring, Snivy, używając dzikich pnącz możesz zamiatać podłogę w holu, Tropius pójdzie na basen jako ratownik, a ja się zajmę sprawami związanymi z basenem. - powiedział zdecydowany chłopak. Już od samego początku zaczeło się robić gorąco. Kiedy Sandshrew miał przerwę, do pływalni przybyło dwóch męzczyzn w średnim wieku. Zaczeli się mocno awanturować, doszło do rękoczynów. Snivy, która była z drugiej strony nie była wstanie upilnować tego. Poczas bijatyki trafiona w głowe została recepcjonistka. Snivy usłyszała krzyk jej, więc pobiegła tam. Pokemon, który był na monitoringu wkońcu zauważył to i powiadomił Matta. Chłopak bardzo szybko pobiegł tam i zobaczył Snivy, walczącą z pokemonami tych dwóch męzczyzn - Sawk'em i Thorh'em. Matt znał wadę tych pokemonów, więc rozkazał Snivy użyć Atrakcji, kiedy już cała czwórka była zakochana, Matt ze Snivy wyprosili ich, a następnie po tym wezwali policję. Tropius w tym czasie miał równie trudne zadanie, ponieważ musiał sam upilnować wycieczkę szkolną, która w tym czasie się odbywała. Poprosił Snivy i Matta o pomoc. Kiedy już dzieci pojechały do domu. Matt z pokemonami zaczeli sprzątać. Kiedy już posprzątali i byli gotowi do wyjścia z nadzieją, że przyjdą jutro, przychodzi szef i chwali go, dając mu stały etat mówiąc mu, że następny dzień ma wolny. Matt ucieszony schował pokemony do balli i poszedł do domu.

Minoru - 2012-06-01 22:36:25

Matt: 300zł

Alice - 2012-06-06 15:48:53

No i pierwszy dzień w nowej pracy. Dziewczyna była pełna optymizmu. Gdy weszła do budynku zobaczyła recepcje. Z uśmiechem na twarzy podeszła do młodej kobiety która zajmowała się wcześniej wspomnianego miejsca. Położyła torbę na blacie i spojrzała na recepcjonistkę. Recepcjonistka natomiast podniosła głowę z nad monitora i spojrzała na blondynkę. Wcześniej wcześniej wspomniane osoby dość dobrze się znały. Ich mamy są koleżankami, a więc one dość często się spotykały.
- O cześć Alice. Co tam u ciebie słychać dawno się nie widzieliśmy.
- Cześć, a dobrze. Wiesz może czym mam się najpierw zająć.
- Zająć? To znaczy że ty tu pracujesz?
- No tak. Wczoraj rozmawiałam z kierownikiem.
- Wiesz nic nie wiedziałam. Miałam wczoraj wolny dzień. A co do twojego pierwszego zajęcia to...
Recepcjonistka o imieniu Sally wyciągnęła z pułki segregator, który był dość gruby.
-...masz tutaj segregator. W nim są zapisane wszystkie zajęcia pracowników. Wiesz musi to być zaksięgowane i takie tam. Na pierwszej stronie masz listę na które są pierwsza zajęcia nowych pracowników.
Blond włosa dziewczyna wzięła segregator i zaczęła przejeżdżać palcem po liści. Po 2 sek. znalazła. Była na drugim miejscu bo jej imię i nazwisko zaczynają się na A.
- I co masz?
- Tak...hmm...moje pierwsze zajęcie to sprzątanie biur.
- Wszystkich?!
- Tak...a co?
- No to będziesz miała trochę do sprzątania dobrze że teraz przyszłaś(była 18:30). Zaraz wszyscy kończą pracę i ja także. Zostajesz tylko ty i ci co myją baseny i podłogi itp.
- No to dobrze myślałam że się spóźniłam.
Po 10 min. rozmawiania z koleżanką, Alice zauważyła że ci co pracują w biurach i monitoringach wychodzą. Po chwili dziewczyna zauważyła że i Sally szykuje się wyjścia. Gdy się wyszykowała podeszła do dziewczyny i ucałowała ją w policzek.
- No dobrze kochana, to ja będę lecieć. Powodzenia w pierwszym dniu pracy.
- Dzięki przyda się.
Po pożegnaniu się z dziewczyną, blondynka wzięła torbę i poszła się po akcesoria do sprzątania. Po kilku minutach była wyszykowana. Postanowiła więc zacząć od największego pomieszczenia...biura dyrektora. Ruszyła więc w jego kierunku. Kilka minut później była pod drzwiami. Wzięła głęboki wdech i weszła. O dziwo było dość czysto. Ucieszył ją ten fakt.
- No to widać że nasz drogi szef dba o czystość. Przynajmniej nie będę miała tyle roboty.
Na biurku było kilka nieuporządkowanych dokumentów, kubek po kawie. Najpierw wzięła na wózek brudny kubek. Potem uporządkowała dokumenty. Gdy je wszystkie ułożyła na trzy kubki zrobiło ich się dość dużo. Po wykonanych czynnościach spojrzała na biurko, by sprawdzić czy jest czysto. Po chwil zabrała się za ścieranie i zamiatanie podłogi. Po 15 min Alice była już w drugim biurze, a po 2 godzinach była już po pracy. Cieszyła się z tego powodu, ponieważ była bardzo zmęczona. Gdy pomyła brudne kubki i poukładała je w szawkach. Ubrała się w płaszcz i wyszła z pływalni zamykając drzwi.

xEwAx - 2012-06-06 16:04:16

Przychodzę do pływalni w sprawie ogłoszenia o pracę. Zapytałam się więc sprzątaczki:
[i-Dzień Dobry. Czy wie może panie gdzie znajduję tutaj kierownika?[/i]
- Dzień dobry. Idziesz korytarzem po lewej stronie znajdują się drzwi do jego gabinetu.
- Dziękuję!- Pobiegłam szybko tam gdzie sprzątaczka mi kazała. Gdy tam dotarłam kierownik już na mnie czekał. Powiedział do mnie:
-Dzień dobry. Słyszałem jak biegłaś. Czy ta jesteś tu w sprawie umowy o pracę?
-Znaczy ja chciałam tu popracować przez jeden dzień. Czy mogłabym dziś tu popracować? Będę sprzątaczką?- mój nowy szef zgodził się od razu. Założyłam więc na siebie fartuch, wzięłam mop, wiadro i zabrałam się do roboty. Najpierw wytarłam podłogę. Gdy już kończyłam chłopcy, którzy skończyli  już pływać biegli i nie chcący rozlali mi moje wiadro z wodą. Powiedziałam:
-Ej! Uważajcie troszkę! Dobrze chłopcy?
- Oo... A co się stało?
- Jak co się stało? Rozlaliście wodę i teraz muszę to posprzątać! Macie coś na swoją obronę urwisy wy małe? Hmm...??
- Przepraszamy.- odpowiedzieli zasmuceni chłopcy. Po chwili przyszła ich matka i przeprosiła mnie za nich.
Następnie wzięłam się za mycie szyb w pływalni. Było to zajęcie dosyć czasochłonne i męczące ale w końcu udało mi się je wszystkie umyć, chociaż zajęło mi to okropnie dużo czasu. Po całym takim okropnie męczącym dniu poszłam do domu.

Kyoraku - 2012-06-06 16:26:52

Prolog

Pewnego pięknego czerwcowego dnia Kyoraku przechadzał się rynkiem. Zjadł dziś już trzy porcje lodów i nadal było mu gorąco. Nagle zza zakrętu wypadła na niego Rei w stroju kąpielowym. Była cała mokra.
-Hej Kyoraku! - powiedziała - Niedaleko otworzyli nową pływalnię. Może też się wybierzesz?
-W sumie i tak jest zbyt duży upał na cokolwiek innego - westchnął albinos - Gdzie to jest?
-Tuż za rogiem - odparła ciągnąc go za rękę - Chodź, zaprowadzę cię.
Faktycznie. Tam, gdzie dawniej stał stary magazyn portowy obecnie znajdowała się olbrzymia budowla oznaczona tablicą "Pływalnia im. Suicune'a w Twinleaf Town". Oboje weszli do środka. W centrum znajdował się ogromny basen z wielką liczbą zjeżdżalni i drabinek. Drzwi po prawej i lewej stronie prowadziły najprawdopodobniej do szatni, gdyż dzieci zapierały się rękami i nogami, żeby tam nie iść. Drzwi na drugim końcu budynku oznaczone były napisem "Sauna".
-Kiedy oni to postawili? - spytał Kyoraku - Jeszcze wczoraj tego chyba tutaj nie było.
-Machoke'i i Machampy potrafią dawać z siebie 200%, jeśli termin je goni - usłyszeli głos. Był to wysoki opalony mężczyzna w średnim wieku. Nosił żółtą koszulkę i krótkie czerwone spodenki. Na jego szyi wisiał gwizdek.
-Witajcie! - powiedział po chwili - Nazywam się Kaien i jestem tutaj ratownikiem. Panienka pewnie już korzystała z naszych atrakcji, co?
-Mhm - odparła - Riolu też się świetnie bawił.
-Można tutaj wprowadzać Pokemony? - spytał Kyoraku.
-Oczywiście - odparł Kaien - Nie mogą tylko stanowić zagrożenia dla innych.
Kyoraku udał się do szatni. Wziął numer 8 i spakował tam wszystkie swoje rzeczy. Przedtem jednak wypuścił z Pokeballa Mismagius.
-Co Missy? Popływamy sobie? - spytał albinos.
Duch skinął głową po czym oboje ruszyli w stronę basenu. Korzystali ze wszystkich atrakcji (Missy najbardziej spodobało się jacuzzi). Razem z Rei i Riolu postanowili zjechać wspólnie z największej zjeżdżalni (dziewczyna bała się to zrobić sama). Był to jeden z najlepszych dni tego lata. Do czasu.
Gdy wszyscy czworo zjeżdżali, rozległ się alarm. Okazało się, że jakiś nieodpowiedzialny klient wprowadził na teren pływalni agresywnego Nidokinga, który przy pomocy swojego Hiper Promienia poważnie zranił wiele osób i stworków.
-Tirtouga! Strumień Wody! - usłyszeli głos Kaiena.
Po chwili obok nich przeleciał żółw otoczony wodną powłoką. Uderzył z wielką siłą w agresora, lecz na niewiele się to zdało, gdyż Nidoking natychmiast pokonał go Podwójnym Kopnięciem.
-Nasza kolej - zdecydował Kyoraku - Missy! Psycho Promień!
-Ok! - zawołała Rei - Riolu! Siła Dłoni!
Oba ruchy trafiły w cel, lecz z podobnym skutkiem, co Strumień Wody Tirtougi.
-Trawa! - zawołał Kaien - Ruchy Pokemonów trawiastych!
-Rozumiem! - odrzekł Kyoraku - Missy! Magiczny Liść!
Tym razem Nidoking nie był na tyle wytrzymały, aby powstrzymać ten atak. Padł na ziemię jak długi.
Podbiegł do niego młody mężczyzna ze sterczącymi brązowymi włosami.
-Najmocniej przepraszam - powiedział - Oczywiście zapłacę za wszelkie zniszczenia.
Gdy wszystko się uspokoiło, Kaien podszedł do Kyoraka i rzekł:
-To był niezwykłe młody. Może chciałbyś u nas pracować? Dostałbyś uczciwą pensję, a ty i panienka będziecie mogli tu przychodzić kiedy będziecie chcieli i na jak długo. Zupełnie za darmo!
Kyoraku zamyślił się, jednak Rei, Riolu i Missy uwiesili mu się na ramieniu z błagalnym wzrokiem, więc albinos musiał skapitulować.
-Ok, pasuje. Kiedy zaczynam?
-Dzisiaj damy sobie spokój. Machamy muszą naprawić zniszczenia. Może od jutra? - zaproponował Kaien.
-W porządku. Wyrobicie się? - zapytał.
-Już ci to raz powiedziałem. Pokemony walczące potrafią pracować naprawdę szybko, jeśli goni je termin.
Kyoraku i Rei pożegnali się z ratownikiem, ubrali się i ruszyli z powrotem do domu.

Alice - 2012-06-06 16:36:00

Nastąpił kolejny dzień, w regionie Unova. Niedługo w jej mieście zbliżał się coroczny turniej, a związku z tym w każdym sklepie i w każdym miejscu gdzie można wydać pieniądze były obniżone ceny. Po długim wyczerpującym dniu każdy chciał się odprężyć, odpocząć. Jedynym sposobem i jednym miejscem w którym można się całkowicie odprężyć jest pływalnia. To tam po południu przychodzą ludzie by się odprężyć. Bardzo często przychodzą z swoimi trenerami by również się odprężyć. A niektórzy po prostu chcieliby się pobawić w wodzie. Ale to najczęściej byli dzieci. Właśnie z tego powodu Alice chciała iść w ten dzień do pracy, ponieważ będzie dużo ludzi i nie będzie się nudzić. Po kilkunasty minutach drogi z domy do pływali była już na miejscu. Dziewczyna spojrzała kilkuosobową kolejkę. Szerze powiedziawszy, dziewczyna myślała że będzie więcej ludzi. A może to lepiej. Będzie miała luźny dzień. Kilka sekund później nastolatka poszła do szatni się przebrać. A po kilkunasty minutach wyszła z przebieralni przebrana. Miała na sobie dwu częściowy struj kąpielowy koloru białego. Włosy zamiast rozpuszczone, tak jak to miała na co dzień miała zapięte w kok. Przed sobą miała duży basek, który był przeznaczony do zawodowych pływaków. Po prawej stronie widziała 3 brodziki dla dzieci. To tam właśnie najczęściej bawiły się małe pokemony i dzieci w wieku 3-5 lat. Koło brodzików była wielkie zjeżdżalnia. Dokąd prowadziła? Niestety nastolatka tego nie wiedziała. Może kiedyś przekona się dokąd prowadzi ta wielka zjeżdżalnia. Gdy dziewczyna spojrzała na lewą stronę, widziała normalny basem przeznaczony dla ludzi między 10 w górę. Po chwili Alice dostrzegła wieże ratowniczą. Była wolna. Po chwili podeszła do niej i weszła na nią. Zorua, która towarzyszyła jej w pracy weszła pierwsza. Zajęła miejsce zaraz koło niej. Mijały sekundach, minuty, godziny. Po około 3 godzinach, siedzenia na wierzy, trenerka już prawie spała. Ale dzielnie trwała z otwartymi oczami. Nagle, jakby w nią piorun szczelił. Alice i Zorua usłyszała przeraźliwy krzyk. Był to krzyk kobiety, natychmiast oczy były skierowany w stronę z kąt dobiera się krzyk. Dziewczyna zauważyła jak w basenie dla profesjonalnych pływaków, mały chłopiec zaczął się topić. Wcześniej wspomniana kobieta nie wskoczyła do wody, najprawdopodobniej sama nie umiała pływać. Natychmiast nastolatka zeskoczyła z wierzy. To cud że z takiej wysokości nic sobie nie zrobiła. Gdy wskoczyła szybko do wody zanurkowała po chłopca, który był już prawie na dnie. Zaczęła płynąć jak najszybciej. Po kilku chwilach ona i chłopiec byli już na powierzchni. Kilka sekund po tym chłopiec leżał na kafelkach a Alice była jeszcze w wodzie. Nie tracąc oni sekundy czasu, wyskoczyła z wody i zaczęła udzielać pierwszej pomocy. Minęło kilka sekund o chłopak nie dawał znaku życia.
- No dalej.
Dosłownie chwilę po tym chłopiec otworzył oczy, a po sekundzie wcześniej wspomniana osoba przekręciła się w bok i wypluł wodę. Nikt sobie nie zdawał sobie sprawy jak Alice była szczęśliwa że chłopczykowi nic się nie stało. Reszta dnia minęła spokojnie. Może to i lepiej. Dość wrażeń jak na jeden dzień. Po wykonanej pracy, dziewczyna odebrała wypłatę i szczęśliwa ruszyła do domu.

Minoru - 2012-06-06 16:55:51

Alice: 450 dodane
xEwAx: 200 dodane
Kyoraku: 400 dodane

na marginesie nie walcie mi samych dialogów max 20% pracy oraz uwaga jak chcecie coś dodać, edytujcie poprzedni wpis a nie dodawajcie nowy.

Taichi - 2012-06-06 17:46:51

Dzień 2.

Młody chłopak przychodzi na swój drugi dzień pracy. Kiedy już podszedł pod furtkę, zauważył zmartwionego szefa.
- Co się stało Szefie? - zapytał Matt.
- No wiesz no chłopcze ... zgubiłem klucze od drzwi i myślę, że wywieszę plakat z informacją, że zgubione zostały i przewidziana nagroda. - powiedział mężczyzna w średnim wieku.
- No to może ja z moimi pokemonami spróbujemy odnaleźć te klucze? - spytał się. - I tak nie możemy pracować, skoro nie możemy wejść. - dodał.
- Wspaniały pomysł, powodzenia. - odrzekł zaniepokojony pan. Matt postanowił, że zaufa swojemu instynktowi i znajdzie klucze w mini-labiryncie, który mają w ogródku za pływalnią.
- Pokażcie się Snivy i Tropius. - krzyknął chłopak, wyciągać 2 pokeballe. - Musimy znaleźć klucze od tego budynku. Tropius, Ty bedziesz latał nad labiryntem, Snivy, będziesz pilnowała i w razie potrzeby pomogła mi znaleźć drogę wyjścia z labiryntu, a ja wejdę do środka. - dodał. Pokemony zaczęły wykonywać polecone im zadania. Szukali bardzo długo, wszyscy byli zmęczeni, więc Matt postanowił, że Wszyscy razem pójdą w głąb i znajdą klucze. Kiedy byli bardzo daleko od wejścia, napotkali grupę Gloom'ów. Snivy zauważyła, że jeden z tych pokemonów miał w ręku klucz. Pobiegli za nimi. Chłopak kazał jej użyć dzikich pnącz, aby zabrała im przedmiot. Gloom, szybko się zoorientował, że ktoś próbuje mu to ukraść, więc zaczął atakować. Matt widział, że pokemony są bardzo zmęczone, więc postanowił, że pokemony poczekają, a on sam podejdzie do nich. Kiedy podszedł do grupki, zaatakowaly trującym proszkiem, zatruwając tym samym chłopaka. Zaczął się dusić, wtedy Snivy wkroczyła do akcji używającatrakcji, okazało się, że to stado było samcami, więc podziałało idealnie. Tropius natomiast używając podmuchu wiatru, przegonił ich, a następnie zabrał swoich towarzyszy pod drzwi pływalni.
- Co się stało? - Spytał szef. Snivy starała się pokazać, ze Matt został zatruty. Mężczyzna zrozumiał, o co chodziło dla pokemona, na szczęście miał przy sobie odtrutkę. Kiedy już chłopak się obudził po 2 minutach, powiedział, że znaleźli klucz i go oddał. Wszyscy wszedli do środka. Szef zaproponował, aby Matt z pokemonami poszli do domu, odpocząć. Odrzucił propozycję i wysłał Snivy do kasy fiskalnej. Tropiusa co do ochrony przy drzwiach wyjściowych, a on sam zaś pracował najciężej, ponieważ sprzątał, zamiatał, czyścił baseny. Dzień dobiegł końca, wszyscy byli zmęczeni, więc szybko posprzątali i wyszli z miejsca pracy. Szybko wybiegł jeszcze szef i krzyknął.
- Dobra robota! - Krzyknął z " :) " .

Anastazja - 2012-06-06 18:23:03

~Dzień trzeci~


Wstęp


Środa. W ten dzień pływalnia zwykle jest najbardziej oblegana. Czemu? Nie mam pojęcia. Na szczęście dziś miałam dodatkowe dwie godziny wolnego. Dopiero o dziesiątej przyszłam do mojej pracy. Kluczem otworzyłam drzwi wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Kolorowe, obrzydliwie kolorowe sempertyny zwisały luźno z sufitu, na powierzchni wody w basenie pływało konfetti, a gdzie nie gdzie walały się balony. Pół minuty później za moimi plecami pokazali się inni pracownicy. Zawsze przyjeżdżali razem.
Co tu się stało?! Spytał najstarszy z nas. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Zza drzwi prowadzących do kantorka wyszedł główny ratownik. Ten sam którego zastępowałam.
Czyż nie jest pięknie? Wszyscy dyskretni przwrócili oczami. Zapewne głowicie się czemu jest tu tak uroczo? Co jak co. Może i przystojny ale niezbyt zna się na tym co dobre. No więc wczoraj dostałem wiadomość od bliskiego przyjaciela, który poinformował mnie, że w dniu dzisiejszym ma nas odwiedzić wspaniały gość. Kto? Spytał się żartobliwie... Najwspanialsza trenerka wodnych Pokemon'ów w Kanto. Misty! Wszyscy spojrzeli po sobie. Nadal nie rozumieli po co tyle hałasu. Ratownik zobaczywszy nasze miny dodał: Może powiem inaczej. Jeśli Misty będzie się tu podobało dostaniemy dofinansowanie. A wiecie jak trudno teraz o pieniądze. Więc każdy ma teraz wziąć się w garść i zacząć pracę. Lista obowiązków wisi na korkowej tablicy przy automacie. Powodzenia. Spojrzeliśmy jednocześnie na listę. Szczęki nam opadły. Sięgała ziemi. Gdy podeszliśmy zobaczyliśmy kupę roboty. Zwróciłam uwagę tylko na moje obowiązki...

...
Serpentyny - Anastazja
Mycie podłóg - Anastazja
Zamiatanie - Anastazja
Mycie okien - Anastazja
Zakup pokarmu dla wodnych Pokemon'ów - Anastazja
Zakup jedzenia dla Misty - Anastazja
Wymiana nie działających żarówek - Anastazja
Sprawdzenie czystości basenu - Anastazja
Wyłowienie konfetti z basenu - Anastazja
...


To ostatnie zapisane było pospiesznie niebieskim długopisem. Zapowiada się ciekawie...

Praca


Od czego by tu zacząć? Spojrzałam ponownie na kartkę. Najlepiej będzie po prostu iść po kolei. Myślałam. Tak więc wzięłam stojące w kącie drewniane krzesło i przytargałam na sam środek holu. Gdy bezpiecznie na nie weszłam zaczęłam zawieszać zwisające serpentyny o lampy, niedziałające wiatraki i kratki wentylacyjne. Ozdoby leżące na ziemi zgarniałam do torby i wyrzucałam bezlitośnie na śmietnik. Po kończonej pracy rozejrzałam się. Teraz wygląda to choć trochę lepiej... Podeszłam na powrót do tablicy i przeczytałam co następne. Mycie i zamiatani? To może poczekać... A więc okna. Przysunęłam to samo krzesło pod brudne okna, nalałam wody z płynem oraz znalazłam szmatkę. Zaczęłam myć, najpierw te małe, następnie duże. Po chwili szyby lśniły jak nigdy dotąd. Następne były zakupy. Lepiej zrobię to gdy się schłodzi... Po raz kolejny przytargałam niezbędne krzesło i postawiłam, tym razem pod żyrandolem, a w ręku trzymałam jednorazówkę wypełnioną nowymi żarówkami. Zgasiłam światło w całym pomieszczeniu, założyłam gumowe rękawice, w końcu bezpieczeństwo przede wszystkim, i zaczęłam wymieniać stare na nowe. Co prawda nie było to najłatwiejsze zadanie ze względu na kiwające się już krzesło, ale doszłam do skutku. Odstawiłam dziwnie przegięte krzesełko w ten sam kąt, w którym je znalazłam i poszłam na salę basenową. Najpierw wyłowię te przeklęte konfetti... Chwyciłam sieć leżącą w kantorku ratownika i zaczęłam gładzić nią powierzchnię wody. Była to żmudna praca. Czoło zaczęło mi się pocić. Znając moje szczęście musi się coś stać... Nie omyliłam się. Po chwili machania noga poślizgnęła się na śliskiej posadce i wpadłam do wody. Cała mokra i pokryta konfetti ponownie wróciłam do pracy. W końcu po wymianie wody mogłam udać się do sklepu. Nie trwało to krótko. Market był zaledwie dwie minuty drogi. Wróciwszy z pełnymi torbami odstawiłam je pod ladę. Kamil zagarnął je i poszedł przygotowywać jedzenie. Ja wróciłam do swoim obowiązków. Podłogi... Nie ma wyjścia. Chwyciłam za mop i wiadro, nalałam wody i płynu i zaczęłam machać nim gdzie się dało. Najpierw szatnie, hol, recepcja, a na sam koniec sala basenowa. Wybiła godzina czternasta. Za godzinę zjawi się Misty... Szybko chwyciłam za szczotkę i zaczęłam zamiatać pozostałe dekoracje i piach w określone wcześniej miejsce, a następnie zgarniać na szufelkę. Pełny worek zaniosłam na prywatny śmietnik.  Spojrzałam powtórnie na listę. Przy każdym z moich zadań odznaczał się niebieski haczyk. Wygląda na to, że skończyłam , ale nie tylko ja. Wszyscy moim współpracownicy także zebrali się przy wejściu. Kamil miał całe ręce w plastrach, a Dominik spalone brwi...
No moi drodzy świetna robota, a teraz rozejść się póki Misty tu nie m... Tu przerwał, ponieważ przez drzwi weszła rudowłosa trenerka. Po raz pierwszy widziałam lidera sali na własne oczy. Spojrzała na mnie, mrugnęła prawym okiem i poszła za ratownikiem. Nie chcąc sobie nagrabić wyszliśmy z pływalni. Zapłatę rozdał nam Dominik...

Alice - 2012-06-06 18:47:37

Dzień Trzeci


Kolejny dzień w regionie Unova zaczął się jak każdy inny. Słońce powoli wychodziło zza horyzontu. Między innymi rośliny zaczęły budzić się do życia. Nie tylko rośliny zaczęły korzystać z porannego słońca i z rosy która gościła na ich listkach, owcach. Ale także pokemony leśne, między innymi Pansage, Sewaddle, Cottonee, Petilil, Deerling, Deerling. Pokemony powoli budziły się ze snu, a niektóry nie zwracały się uwagi na budzącą się naturę oraz na słońce które walały ich swoimi promieniami. Kilka godzin później miasto było już zupełnie obudzone. Wszyscy byli już zupełnie obudzeni. Powoli pracujący mieszkańcu miast szykowali się do ciężkiego dnia w pracy. Alice, która od paru dni również zaczęła intensywnie pracować, wstała dość wcześnie, by się przyszykować do wyjścia z domu. Gdy zeszła już na dół z Zoru'ą, czekała na nią już mama ze śniadaniem, która była bardzo zadowolona z postawy córki, która postanowiła w pewnym stopniu zarabiać troszkę oszczędności na swoje wydatki. Na stole było pełno smakołyków. Dziewczyna postanowiła spróbować wszystkiego po trochu, popijając gorącą czekoladą. Po zjedzeniu smakowitego śniadania, nastolatka wzięła torbę, która stała już koło drzwi i zarzuciła na siebie sweterek, ponieważ podczas jazdy rowerem było trochę zimno. Tak jak wcześniej zostało wspomniane, Alice wzięła rower, który był oparty o zewnętrzne ściany domu, usiadła na niego. Zorua szybko wskoczyła do koszyka. I tak dziewczyny zaczęły swoją jakże przyjmą drogę przejeżdżać przez piękne miejsca tego miasta. Jednym takim miejscem był park. Był on największym w rodzinnym mieście bohaterki, i związku z tym było w nim mnóstwo ludzi, ale to przeważnie po południu. Po kilkunastu minutach bardzo przyjemnej przejażdżki dodarli na miejsce. Przed nimi był naprawdę spory budynek. Był pięknie oświetlony a na środku widniał bardzo duży napis "PŁYWALNIA IMIENIA SUICUNE". Gdy dostrzegła ten napis, aż zabrakło jej powietrzu w płucach, no ale gdy jest duży budynek jest i także duży napis. Jej zdaniem super to wyglądało i bardzo przyciągało uwagę ludzi, którzy bardzo chętnie wstąpili do tej pływalni. Po kilku sekundach wpatrywania się w piękny budynek, weszli do środka zostawiając rower na zewnątrz. Od razu powitała ją i Zoru'e jedna pracownica tej pływalni. Parę razu ją już widziała, ale nigdy nie miały okazji ze sobą przez chwilę porozmawiać. Po kilku sekundach rozmowy, Alice dowiedziała się że wcześniej wspomniana kobieta ma na imię Angie. Po kilku minutach dowiedziała się że pracuje tu już kilka miesięcy i że może jej powiedzieć co ma zrobić. Na początek, nastolatka miała nakarmić pokemony, które miały towarzyszyły ludziom którzy przychodzili do pływalni. Te pokemony najczęściej były potrzebne do pilnowania porządku na basenie, lub pomagały sprzątać szorować baseny i kafelki. Po kilku minutach przygotowań do pierwszego zadania, nastolatka były już na basenie. Tam czekały na nią pokemony wodnego typu. Trzeba było tylko przygotować karmy dla pokemonów. No i tak też zrobiła. Niedaleko basenu był schowek w którym były jagody, karmy i inne przysmaki dla pokemonów. Widać było że pokemony po spróbowaniu zwykłej karmy nie były zadowolone, było to widać po ich minach. Po kilku sekundach zastanowienia dziewczyna dodała rozkruszone jagody do każdej miski. Pokemony tylko po powąchani zabrały się za jedzenie. Wyglądało to tak jakby to była zupełnie inna karma. Alice pogłaskała jednego z nich i pozwoliła jeść dalej. Wiedziała że są głodne po długim i wyczerpującym dniem i miały wielką ochotę by coś zjeść dobre. Ale gdy ktoś z boku przyjrzał się pokemonom, pewnie powiedziałby że ta karma nie jest dobra tylko bardzo dobra. Po kilku godzinach spędzonych z pokemonami, jej praca dobiegła końca. Dzisiejszy dzień przeminął przez niespodzianek, a wręcz przeciwnie. Było bardzo przyjemnie i miło. Ale dobrze się czuła w towarzystwie pokemonów. Zorua też z radością wracała do domu. Już nie mogła się doczekać kolejnego dnia w pracy na pływalni.


Dzień Czwarty



Po kolejnym pracowitym dniu w pracy na pływalni, nastąpił poranek. Roślinność znów zaczęła budzić się do życia, tak samo jak pokemony. Słońce nie dawało spać jeszcze tym śpioszkom, którzy nie muszą wcześnie wstawać do pracy tak jak inni. Całe szczęście było dość wczęśnie, gdy nasza bohaterka spojrzała na zegarek była 4, a miała iść do pracy dopiero na 9. Wiec miała dużo czasu, by pospać sobie jeszcze i przygotować się do wyjścia. Tymczasem ludzie coraz częściej wychodzili do pracy niewyspani. Nie było im się co dziwić. Zbliżał się Weekend, a co za tym idzie? Czas odpoczynku...Po około 2-3 godzinach jak i przyroda, tak i mieszkańcy miasta byli już całkowicie pobudzeni, nie niektórzy po porannej kawie, niektórzy niestety nie byli, ponieważ nie mogą pić kawy. Jednym taki przykładem jest młoda nastolatka która nosiła imię Alice. Była ona już wspomniana wcześniej, jako ta, która jest zawsze niewyspana. W tej chwili właśnie ubierała się i czesała, ponieważ po raz kolejny będzie szła do pracy na basen. Zorua, stała przed lustrem i się przyglądała. Próbowała dostrzec jakieś niedoskonałości, coś co można było poprawić, by wyglądać lepiej. Nagle dziewczyny usłyszały głos Pani Asai, czyli mamy Alice. Wołała ich właśnie na śniadanie. Dzisiaj córka wcześniej wspomnianej kobiety zaspała i musiała się spieszyć. Zostało jej 30 minut na to by dotrzeć do pływalni i zacząć pracę. Po kilki sekundach, dziewczyna i jej pokemony zbiegły na dół i zaczęły jeść śniadanie. Robiły to w expresowym tępię, ponieważ nie chciały się spóźnić do pracy. Mama Alice była pełna podziwu, ona sama nigdy tak nie przejmowała się pracą. A gdy się spóźniała zawsze znalazła jakieś wytłumaczenie i jakoś leciało. Natomiast Alice była trochę niż jej mama, owszem miała różne cechy charakteru podobne do jej mamy, ale punktualność miała po ojcu. On zawsze był na czas, a nawet przed czasem. Gdy młoda trenerka zjadło śniadanie, podbiegła do mamy, dała jej buziaka na pożegnanie i podziękowała za pyszne śniadanie. Już po kilku sekundach od wyjścia z domu, nastolatka była już na rowerze. Nad nimi leciało całe mnóstwo Pidove'ów. Natomiast po kilkunastu minutach były już na miejscu. Dziewczyna odstawiła rower zostawiając za budynkiem, a ona sama wparowała do środka. Bardzo ciężko dyszała, miała nadzieje że zdążyła. Nagle 15-latka zobaczyła dzień na podłodze. Gdy podniosła wzrok okazało się że to dyrektor basenu. Natychmiast, poczuła jakby miała olbrzymią kule w gardle. Po chwili nastolatka opuściła wzrok, dobrze wiedziała że czeka ją niemiła rozmowa z dyrektorem. Dobrze wiedziała że on nie lub spóźnialska. Lecz po chwili dyrektor zaczął chwali ją. Alice nie wiedziała o co chodzi. Po chwili jednak okazało się jedna że za to została tak pochwalona, ponieważ jest bardzo punktualny i że nigdy się nie spóźniła do pracy. Po tym jak usłyszała te miłe słowa, dziewczyna zaczęła się przebierać. Dziś jej pracą było czyszczenie największego basenu na pływalni. Gdy o tym pomyślała odechciało jej się wszystkiego, no ale by coś zarobić, trzeba się wysilić i postarać. Po kilku minutach, dziewczyna była gotowa do pracy. Gdy weszła do pomieszczenia gdzie był basen dostrzegła pokemony typu wodnego, wiadra z wodą i środki do czyszczenia. Alice wzięła głęboki oddech i zabrała się za czyszczenie. Pokemony chętnie jej pomagały w tym zadaniu. Dziewczyna podzieliła obowiązki następującą, ona i połowa pokemonów czyszczą basen a reszta używając Armatki Wodnej spłukuje pianę. No tak po 4 godzinach intensywnej pracy, basen lśnił czystością, jak nigdy. Po wykonanej pracy, dziewczyna odebrała nagrodę i ruszyła do domu, licząc na położenie się do łóżka.

Minoru - 2012-06-06 20:33:12

Alice: 450zł dodane (jestem zadowolony, mówiłem że potrafisz)
Anastazja: 450zł
Matt: 200zł (ciesz się bo odszedłeś od tematu a powinieneś dostać mniej)

Chinchou - 2012-06-06 21:16:09

Popatrzyłam się na moje pokemony. Jedliśmy akurat na trawie jakąś przekąskę. "Niby silne są. - rozmyślałam - Ale ataków znają bardzo niewiele. Tymczasem ja nie mam pieniędzy na TM-y...
cóż nie ma innej rady muszę iść do pracy." - rozmyślając, wstałam i schowałam moich towarzyszy do pokeballi, kiedy skończyli posiłek. Zostawiłam jedynie Chinchou oraz Starly, którą wcześniej wyjęłam na moment z Box-u, aby pomogły mi w robocie. Jak można się domyślić po moim wyborze udałam się do pływalni.

Tam odbywał się przeciętny, ale pracowity dzień. Wiele osób właśnie wchodziło do odkrytego basenu,
niektóre, jednak dopiero udawały się do szatni. Recepcjonistka właśnie dawała klucz do szafki jakiejś wysokiej kobiecie, kiedy ja podeszłam do lady. Poke-ptak usiadł mi na ramieniu, a elektryczna rybka stała obok zaciekawiona. Zagadałam, niepewnie niebieskooką, stojącą za ladą, dziewczynę. Miała czarne, sięgające do ramion, proste włosy, a na sobie jakiś bordowy mundurek, zapewne dany dla pracowników od szefa.
- Dzień Dobry. - rzekłam spokojnie, jakby przyciszając głos z niewiadomej przyczyny.
- Witam. Co byś chciała dziewczyno? - ta szczerze się do mnie uśmiechnęła. - Zapewne wstęp na basen?
- Nie. - odpowiedziałam pewnie. To było dość niespodziewane dla niej, ponieważ zrobiła zdziwioną minę. - Przyszłam tutaj trochę popracować.
- Ach! To dobrze. - moja rozmówczyni zaśmiała się lekko. Najwyraźniej oczekiwała bardziej wymyślnej historii. Nie skoncentrowała się na konkretach. Dziwne, czasami każdy z nas tak robi, ale to przecież bardzo niepokojąca sprawa. Jeżeli coś nie idzie po naszej myśli, czyli czynność, która prawie za każdym razem odbywa się w ten sam sposób to od razu zaczynamy sobie wyobrażać
straszne, przykre lub po prostu wyjątkowo nietypowe rzeczy. Tak zapewne stało się tutaj.
Recepcjonistka myślała, że przekażę jej wiadomość o niej, dlatego tak zareagowała.
Kontynuowała:
- Więc... umiesz może pływać? Potrzeba nam drugiego ratownika. - zawahałam się trochę,
ale potem popatrzyłam na Chinchou. "Ona bez problemu sobie poradzi!" - pomyślałam
i podniosłam ją z ziemi, stawiając tym samym na ladzie. Dziewczyna popatrzyła się przez chwilę na mnie ze zdziwieniem, ale ja zaczęłam wyjaśniać:
- Widzi pani... umiem pływać, ale niezbyt dobrze. To stworzonko jest jednak świetnym pływakiem!
- wskazałam w tym momencie na mojego pokemona na ladzie. - Do tego razem z Starly... - wskazałam na przyjaciela na ramieniu. - są świetnym połączeniem!
- No, niech ci będzie czyli wiesz co masz robić; Obserwuj wszystkich, czy wszystko w porządku, zgłaszaj ratownikowi na wierzy, odpowiadaj na pytania - wtedy przygryzłam wargę. "Swobodne gadanie z ludźmi, no po prostu bajecznie! Do tego widzimisie niektórych, ech... ale praca
to praca!" Naprawdę nie byłam z tego zadowolona. - hmm... coś jeszcze... aha!
Najważniejsze, jeśli pierwszy ratownik nie może komuś pomóc to ty przejmujesz inicjatywę,
rozumiesz? - zapytała, a ja pokiwałam głową. Następnie dała mi plakietkę z napisem
"Drugi ratownik - skory do odpowiadania na pytania!". Czułam się trochę urażona formą męską,
jednak z oczywistych powodów nic nie powiedziałam. Udałam się z moimi towarzyszami do basenu...

Wodne stworzonko od razu wskoczyło do wody. Pluskało się, szczęśliwe, iż jest tam,
a ja nie wiedziałam co robić: czy mam je wyciągnąć czy nie? W końcu powiedziałam do niej:
- Ej, mała! - jej żółto-czarne oczka popatrzyły się na mnie. - Wychodź stąd nie jesteśmy tu dla zabawy! - ona odetchnęła, zrezygnowana, ale wykonała polecenie. Wtedy spostrzegłam, iż drugi
pokemon tak samo gdzieś zniknął. Wzięłam, więc moją towarzyszkę na ręce, następnie spojrzałam
w górę. Oczywiście, stworzenie latało sobie po niebie. Wpadłam, jednak na pewien pomysł.
Wydarłam się na Starly:
- Hej! Podleć tutaj! - ten co prawda nie tak szybko jak Chinchou, ale w końcu znalazł się z powrotem na moje ramie. Zwróciłam się do obu póki mogłam:
- Słuchajcie! Wiem jak mogę pogodzić wasze zamiłowania. Ty, mój dumny ptaku, obserwuj
baseny czy ktoś nie potrzebuje pomocy, a ty, moja kochana niebieska rybko, pływaj w basenie
szukając tego samego, jednak jeżeli to zrobisz to oprócz zaalarmowania mnie spróbuj
pomóc tonącemu. Zrozumiano? - oba stworki pokiwały głowami. Po chwili zajęły stanowiska.
Stałam przez chwilę przyglądając się im, kiedy zaczepił mnie mały chłopczyk.
Był dość pulchny, a na jego głowie znajdowała się niebieska czapka z daszkiem.
Miał prawdopodobnie około czterech lat. Pociągnął sznurek na swoich zielonych kąpielówkach.
Potem zapytał się mnie, dziwnym trafem nie sepleniąc:
- Ty... a dlaczego nie masz na sobie stroju? - miał uroczy, dziecięcy głosik. Zbaraniałam. Jak ja mu miałam to wytłumaczyć. Do tego zadziwiała mnie odwaga tego dziecka.
Jestem silniejsza mogłabym mu przecież przyłożyć albo fuknąć "Nie twoja sprawa, mały!".
Ten, jednak nie wyglądał na to, aby się tego obawiał. Następny, zastanawiający fakt.
Małe dzieci prawie nigdy nie są nieśmiałe. Nawet jak są to nie mają problemów z zapytaniem o
co chcą. Ta naiwność oraz śmiałość zarazem zawsze mnie zadziwiała. Ja nigdy bym się nie odważyła podejść do jakiejś osoby, pytać o taki nieistotny szczegół. Niemniej odpowiedziałam:
- Wiesz ja tutaj pracuję. - złapałam się za plakietkę, a następnie przeczytałam ją. - "Drugi Ratownik". - oczywiście opuściłam drugą jej część, aby nie sprowokować go do zasypywania mnie pytaniami. "Aha!" burknął jeszcze i poszedł do małego płytkiego zbiornika z wodą.

Minęło sporo czasu kiedy nie działo się nic interesującego. Moi obserwatorzy dobrze się sprawowali,
ale nikogo na szczęście nie zauważyli. Za to ja musiałam odpowiadać na wiele głupich pytań,
a większość z nich to "Przepraszam gdzie jest tutaj toaleta?" albo "Czy jest tutaj automat ze słodyczami lub sklepik?". Powtarzały się ona tak często, że miałam ochotę zrobić wielki plakat z tymi informacjami. Zdarzały się również ciekawskie dzieci mające ochotę się mnie spytać każdego szczegółu.
W pewnym momencie usłyszałam nawoływanie Starly. Brzmiało tak przeraźliwie głośno, że wiedziałam, iż nie wróży to nic dobrego. Podeszłam do basenu. Krzyknęłam do pływającego pokemona "Co się stało?!", a on wskazał na małą dziewczynkę na środku dwumetrowego akwenu.
Miała zapewne sześć lat. Była w jednoczęściowym różowym kostiumie, na jej głowie znajdowały się dwie długie, rude kitki. Szamotała się wzburzając pianę. Tonęła, dość szybko, więc prawdopodobnie
zaszła w basenie za daleko (głębokość zwiększa się stopniowo). Do tego nigdzie nie widziałam
głównego ratownika. Nie miałam czasu go szukać, a musiałam działać szybko, więc wydałam komendę mojej Chinchou:
- Szybko musisz jej pomóc. Płyń do niej! - moja podopieczna wykonała komendę, ale szło jej to zbyt mozolnie, więc zdecydowałam się ją jakoś przyspieszyć. - To nie ma sensu!
Zanurkuj, a następnie użyj Fal Dźwiękowych, aby przyspieszyć! - tym razem pomknęła jak strzała.
Widać było jak fal dźwięku rozchodziły się w okręgach odbijając małe stworzonko od ściany
do dziecka. Zjawiła się pod nim kiedy akurat zaczęło opadać. Złapała ja swoimi małym płetwami
oraz czułkami, ale ciężko było jej je utrzymać. Wtedy wydałam kolejne polecenie:
- Szybko Podwójna Drużyna! Będzie ci łatwiej! - faktycznie, po nie długim czasie na brzeg
zaniosło małą osóbkę stado rybek. Uratowana już po chwili zaczęła oddychać.
Nie odniosła żadnych ubytków ani ran, ale i tak trzęsła się ze strachu.
- Dziękuję. - usłyszałam kiedy trochę się uspokoiła. Jej rodzice byli mi wdzięczni; prędko zabrali
córkę do domu. Wszyscy podziwiali mnie, uważali mnie oraz mojego pokemona za bohaterów.

Resztę dnia, nie licząc ochrzanienia pierwszego ratownika za jedzenie w barze, w pracy,
nic ciekawego się nie działo. Nadal informowałam tysięczny raz o tym samym, a moi
towarzysze obserwowali basen. Po skończonej służbie udałam się po zapłatę...

Minoru - 2012-06-06 22:34:22

*nie lubi dialogów* jest to według mnie troszeczkę iście na łatwiznę i chce was przy okazji nauczyć pisać opisówki, przyda wam to się w walkach oraz w życiu- na polski na przykład lub przy egzaminie gimnazjalnym/ maturze.

Dobra dostaniesz te 550zł za pracę.

Alice - 2012-06-08 10:45:42

Dzień Pierwszy



Poranek postanowił dziś wszystkich obudzić natychmiastowo. Nie dawał litości, wszyscy musieli wstawać natychmiast. Słońce powodowało że aż chciało się wstawać, lecz nie wszyscy się nim przejmowali, ponieważ dalej leżeli w swoich łóżkach i się wygrzewali. Tak samo pokemony, które towarzyszą nam od kilkuset lat. Te żyjące kilkaset lat wcześniej niczym się nie różnią od tych, które żyją w teraźniejszych czasach. Tak samo jest z ludźmi, ale może się zdawać że są bardziej leniwi niż pokemony. Nie mówimy oczywiście tu o wszystkich mieszkańców ziemi. Jedną z takich osób, jest Alice. To ona właśnie wstała dziś wcześnie rano, by porządnie się przygotować do pracy. Wszyscy się jeszcze wygrzewali w swoich łóżeczkach, ale nie ona. Ona była już na równych nogach, od 5 rano. Przez ten czas, zdążyła wziąć prysznic, wysuszyć się, przyszykować ciuchy do pracy i uczesać się. Po 3 godzinach, przygotować do pracy dziewczyna spojrzała na zegarek, była 8. Za godzinę nasza bohaterka zaczynała pracę w pływalni. Do wyjścia z domu, wystarczyło jej tylko zjeść śniadanie i napić się gorącej czekolady. Dzień zapowiadał się dość spokojnie, ale jak to w życiu bywa, na początku jest spokojnie, a potem jest jestem wielki młyn. Gdzieś po piętnastu minutach od spojrzenia na zegarek, mama Alice zeszła po schodach z myślą że jej córki jej tu nie ma i że pewnie jeszcze śpi. No ale los lubi bardzo zaskakiwać, raz pozytywnie a raz negatywnie. W tej chwili na twarzy Pani Asai pojawił się szeroki uśmiech. Nie dość że jej córka była już naszykowana, to jeszcze zrobiła śniadanie, po prostu złote dziecko. Po bardzo pysznym śniadanku, Alice i Zorua która jej towarzyszyła wyszły z domu. Wzeszły na rower i zaczęły jechać w stronę pływalni. Dziewczyna była bardzo ciekawa co jej przyniesie kolejny dzień w pracy. Może szef da jej zadanie, które jeszcze nie robiła. Po kilkunastu minutach drogi dodarły na miejsce. Gdy się rozejrzała, dostrzegła całe mnóstwo busów na których były loga różnych stacji telewizyjnych. Nastolatka nie wiedziała na pływalni ma się coś odbyć. Gdy weszła do środka dostrzegła szefa, postanowiła że dowie się o co w tym wszystkim chodzi. Szef powiedział jej że dziś w miejscu jej pracy ma wystąpić mistrz pokazów, Wallace. Alice nie wiedziała że jest w Unove, przecież od razu byłoby głośno o tym w mediach. Po kilku godzinach zabawy, na którym był występ Milotica. Wszyscy świetnie się bawili. Po wczęśniej wspomnianej zabawie, dziewczyna musiała wszystko posprzątać, no i tak też się stało. Ok 2 godziny później basen lśnił czystością, a nastolatka mogła wracać do domu. Po odebranej nagrodzie była już w drodze do domu.

Dzień Drugi




Noc powili znikała zza okien, a poranek witał wszystko i wszystkich swoimi promieniami światła, która wpadały nieraz tam gdzie nie potrzeba. Niektórzy zwyczajnie po prostu ich nie lubili. Większość mieszkańców należała do grona którzy niespecjalnie lubili tego rodzaju pobudki, a właściwie to wo gule nie lubi budzić się ze błogiego snu i wychodzić z cieplutkiej kołdry, która grzała ich ciała. Niestety beztroskie leżenie w swoich łóżkach musiało się skończyć, ponieważ trzeba w końcu wstać, ubrać się, zjeść śniadanie i iść do pracy lub na zakupy jeśli ktoś nie pracował. Nawet dzieci musiała skończyć z wylegiwaniem się w łóżkach i w końcu trzeba było je budzić, by wstały. Nie mowa tu jednak o 5-8-letnich dzieciach, lecz o 10-15-letnich, które musiały wstać by zająć się swoimi pokemonami, a niektórzy nawet z nich musieli iść trochę popracować. A po co? A po to by mieć pieniążki, by wydać je na między innymi na swoje pokemony. Tak i nasza Alice, młoda rangerka która zrobiła sobie przerwę w podróży i już od kilku dni nocuje w swoim rodzinnym mieście wraz z swoim starterem, a zarazem najlepszą przyjaciółką Zoru'ą. W tej chwili pokemon leżał na nogach swojej trenerki i rozkoszował się błogim snem który go w tej chwili otaczał. Samicza tak jak swoja trenerka nie zamierzał wstawać i iść do pracy, no ale niestety nie on tu decyduje, tylko trenerka. Niedługo po pojawieniu się promieni słonecznych, które bezczelnie wpadały do pokoju Alice i Zorua musiały wstawać, ponieważ mama nie dawała im spać i z pewnością nie dałaby dalej. Nastolatka postanowiła więc wstać i zacząć się szykować. Nagle poczuła coś średnio ciężkiego jej nogach. Gdy leniwie podniosła głowę dostrzegła Zoru'e, która leżała na jej nogach i spała w najlepsze. Dziewczyna nie wiedziała co w takiej sytuacji zrobić. Z jednej strony musiała wstawać, by się przyszykować a z drugiej strony nie chciała budzić Zoru'y. Po kilku sekundach rozmyślania nad teraźniejszą sytuacją nastolatka wpadła na pomysł. Najpierw dziewczyna spojrzała jeszcze raz na Zoru'e, sprawdzając czy śpi(nadal spała). Gdy się już upewnia to podniosła się powoli, by nie obudzić pokemona. Następnie podniosła dłonie i...zaczeła łaskotać pokemona. Ta natychmiastowo się obudziła i odskoczyła. Ku zaskoczeniu Alice pokemon zaczął używać Kuli Cienia. Dziewczynie oczy zrobiły się okrągłe jak pokeball.
- O niedobrze...
Zorua zaatakowała swoją trenerkę Kulą Cienia, ta zupełnie nieświadoma niczego leżała na podórzce. Po chwili pokemon chyba już się zorientował co się stało, ponieważ podbiegł do trenerki trochę zdezorientowany i zaskoczony.
- Auć...nauczka na przyszłość by nie budzić pokemona łaskotkami, ponieważ to może się źle skończyć dla robiącego kawał, auła.
Po jakże nieprzyjemnej pełnej wrażenie i raczej nieprzyjemniej pobudce, dziewczyny wstały i zaczęły się szykować do wyjścia. Szczerze mówiąc to tylko dla nastolatki ten poranek był nieprzyjemny, ponieważ gdy wszystko się wyjaśniło to Zorua miała powody do śmiechu. Gdy zobaczyła twarz i minę po tym nieporozumieniu to po prostu nie mogła powstrzymać swojego śmiechu. Alice poszła się odświeżyć a Zorua dalej poprawiała swoje futerko. Podczas gdy rangerka była w łazience, pokemon miał znaleźć odpowiednie ciuchy do pracy, ale jednak miał inne zajęcię, jego zdaniem bardziej ciekawsze. Po chwili dziewczyna wyszła odświeżona i rześka jak nigdy. Zaraz po tym jak dziewczyna wyszła z łazienki spojrzała na Zoru'e zła. Pokemon miał poszukać ciuchów do pracy. Ta tylko kiwnęła głową i sama podeszła do szafy. Było w niej kilkanaście sukienek, kilka bluzek i spodnie. W dolnej części szafy stało kilkanaście par budów. Po odnalezieniu jej codziennego stroju, który składał się z bluzki, spodni i butów, dziewczyna zaczęła szukać swojego stroju, w którym pracuje, a był nim nic innego jak strój kąpielowy. Był on koloru niebieskiego i był dwuczęściowy. Po odnalezieniu ubrań do pracy oraz na co dzień, nastolatka zaczęła szukać ręcznika i innych akcesoriów. Kilka minut po tym i Alice i Zorua były gotowe do wyjścia. Jedyną rzeczą którą jeszcze nie zrobiły, musiały zjeść śniadanie. Po chwili były już na dole. Na stole było jak zwykle pełno potraw, oraz gorąca czekolada. Po zjedzeniu pysznego śniadania, nastolatka i jej pokemon pożegnały się z mamą dziewczyny i wyszły. Kilka chwil później były już w drodze do pracy. Gdy Alice rozejrzała się widziała pełno ludzi śpieszących się. Niektórzy szli do pracy, niektórzy byli z zakupami. A niektórzy spieszyli się do domu. Najczęściej były to kobiety w różnym wieku. Miały przy sobie torby z zakupami. Kilka chwil później dziewczyny były już na miejscu. Przed drzwiami stał jakiś człowiek, po podjechaniu bliżej był to mężczyzna a po podjechaniu jeszcze bliżej okazało się że był to szef, który dowodził całym basenem. Gdy dojechała na miejsce, zsiadła z roweru i odstawiła go. Kilka sekund później podeszła do szefa. Ona i Zorua przywitały się z nim. Porozmawiali chwilę...gdy dziewczyna i jej towarzyszka miały już wejść do budynku, dyrektor basenu kazał jej zostać. Alice nie wiedziała zbytnio o co może chodzić. Gdy oto spytała usłyszała tylko że musi chwilę poczekać. Nagle podjechała limuzyna. Dziewczyna była zupełnie zdezorientowana. Nie wiedziała co się dzieje. Zorua była inaczej nastawiona do całej sytuacji. Wręcz nie mogła się doczekać, gdy ten ktoś wyjdzie z samochodu. Po chwili poznały już odpowiedz. Z pojazdu wyszedł bardzo sławny człowiek na całym świecie. Każdy znał jego imię, każdy go znał. Był to nie kto inny jak Wallace. Alice miała już okazję się z nim spotkać i z nim rozmawiać. Nie wiedziała jednak po co tym razem Mistrz Koordynatorów przybył do regionu Unova. Kilka chwil później dziewczyna była już była poinformowana o co w tym wszystkim chodzi i co ona ma w tym wspólnego. Nastolatka miała pomagać Wallace'wi w treningu. Niedługo w Sinnoh ma się odbyć co roczny Puchar Wallace'a i związku z tym Wallace chciał poprosić rangerkę oto by mogła mu opracować wspaniały występ powitalny. Dyrektor poinformował ją że to będzie jej dzisiejsza praca i że dostanie za nią odpowiednia wypłatę. I tak po kilku minutach oboje byli już na basenie. Pływalnia była dziś zamknięta właśnie z powodu ich treningu. Alice nie miała wątpliwości że Wallace wybierze swoje Milotica. I tak też się stało. Pokemon po wyjściu z Pokeballa aż rwał się do treningu. Młody mężczyzna zauważył jak dziewczyna z iskierkami w oczach patrzy na jego pokemona. Dałby sobie rękę uciąć że pewnie też by chciała mieć takiego pokemona i z pewnością będzie kiedyś go posiadała. Gdy bardziej się przyjrzał dziewczynie, postanowił że ona również powinna trochę potrenować. Przed przyjazdem do Unova dobrze sprawdził Alice, związku z tym bardzo dobrze wiedział że posiada wodnego pokemona. Zapominając o tej informacji spytał czy i ona ma wodnego pokemona. Rangera z niechęcią odpowiedziała że jest w posiadaniu Frilisha, lecz nie jest zbyt mocnym pokemonem i zna tylko trzy ataki. Wallace kazał wypuścić jej tego pokemona. Po chwili zaproponował by zademonstrowała wszystkie ataki tego pokemona. Nie codziennie się zdarza że ma okazję poćwiczyć pod okiem prawdziwego Mistrza. Przy okazji może przygotowała by się do nadchodzącego turnieju. No i tak Alice zrobiła...najpierw wydała komendę użycia Bąbelków, potem Toksyn a na sam koniec pokemon zaczął używać Wodnego Sporty. Młody Mistrz przyznał że wszystkie te ataki są bardzo przydatne w walce jak i poza nią, np. w pokazach. Po chwili nastolatka wpadła na pomysł z kombinacje dla Milotica. Ostatnim razem jak oglądała go w telewizji poznała kilka ataków które zna. Dziewczyna spytała czy może wydawać komendy Milotic'owi Wallace'a. Ten oczywiście się zgodził. Pokemon wskoczył do wody. Alice na początek zaczęła atakiem śpiewu. Śpiew Milotica był bardzo kojący i uspokajający. Następnie wydała komendę użycia obrony. Woda zaczęła się mienić zielono niebieskim światłem sam Milotic też świeciła takimi barwami. Chwilę po tym pokemon zaczął używać pierścienia wodnego. Nagle Milotic zaczął się unosić a jego ciało było pokryte tęczową warstwą światła. Po kilku sekundach wokół Milotica pojawiły się krople wody, które podkreślały jego piękno. Wallace był zachwycony i bardzo zaskoczony. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Puls smoka który pokemon użył spowodował że krople rozprysły się na całą powierzchnię basenu a tęczowa warta zrobiła tęczę nad Miloticiem. Kilka chwil po tym Wallace zaczął klaszczeć. Był bardzo zadowolony i że na pewno wykorzysta to do swojego występu. Po podziękowaniu jej za wspólny trening pożegnał się i zapewniał że jeszcze nie raz będą wspólnie trenować. Kilka minut później przyszedł dyrektor basenu. Pytał się jak poszedł trening, czy czegoś dziewczyna się nauczyła. Po krótkiej rozmowie, dziewczyna dostała wypłatę i wyszła z basenu. Kilka chwil później była już w drodze do domu.

Anastazja - 2012-06-08 18:13:55

~ Dzień czwarty ~


W piątkowy ciepły i słoneczny dzień postanowiłam ponownie udać się do pracy w pływalni im. Suicune. Dwa dni temu odwiedziła nas Misty, a jeśli jej się u nas spodobało dostaniemy dotację. Dziś poznam wyniki. Wstałam wczesnym rankiem. Ubrana w codzienny strój i umyta zeszłam do kuchni, by zjeść śniadanie. Jajecznica z sokiem pomarańczowym. Mama biegała między garnkami już szykując obiad. Po zjedzeniu wyjątkowo smacznego śniadania wyszłam na świeże powietrze i rozejrzałam się w około. Miasto dopiero się budziło. Na zazwyczaj tłocznych uliczkach szło maksymalnie pięciu ludzi, a sklepy były dopiero otwierane. Za oknami niektórych domów widać było ruch ludzi. Obróciłam się w prawo i ruszyłam w stronę centrum. Mijałam liczne kioski, poke Sklepy i jedno Poke Centrum. Deptak zaczynał zapełniać się turystami. W końcu wydostałam się na nieco mniej zatłoczoną uliczkę. Właśnie ona prowadziła do pływalni. Zielono-niebieski budynek lśnił we wczesnych promieniach słońca. Miał może dwanaście metrów. Kolumny z błękitnych kafelek tworzyła drogę do wejścia. To zaś było zwykłymi automatycznymi drzwiami, z tą różnicą, że widniały na nich dziecinne rysunki ryb, ośmiornic, meduz. Gdy do nich doszłam rozwarły się przede mną z cichym zgrzytem. Moim oczom ukazała się znajoma recepcja, lecz tym razem be serpentyn, balonów i innych dekoracji. Za to za ladą stałą szatniarka Gabriela. Lekko posiwiałe włosy, ciemne oczy, jasna cera. Paznokcie pomalowane na jaskrawo czerwony. Te cechy najbardziej zwróciły moją uwagę. Przywitałam się grzecznie jak zawsze i podszedłszy do lady zdjęłam lekką bluzę. Gabriela wzięła go, powiesiła na haczyku, a w zamian podarowała mi okrągły, żółty znaczek z wygrawerowaną cyfrą cztery. Weszłam do głównego korytarza, na którym to znajdowały się drzwi do poszczególnych szatni, a na końcu szklane, nieprzezroczyste drzwi prowadzące do sauny. Nieco dalej znajdował się zakręt na końcu, którego znajdowało się wejście do pokoju personelu. Ruszyłam prosto mijając zamknięte jeszcze szatnie. Na szczęście drzwi do pokoju były otwarte. Lekko pchnęłam je do środka. Gdy śmiało weszłam do pomieszczenia zobaczyłam to, co zwykle. Białe fartuchy sprzątaczek wiszące na rządku haków pod jednym z okien. Cztery szafki, na których znajdowały się kolejno telewizorek, kuchenka mikrofalowa, telefon i ekspres do kawy. Na środku pomieszczenia stał mały stolik, a wokół niego cztery plastikowe krzesła. Na jednym z nich siedział Dominik. Pochylony czytał jakąś gazetę.
- Witam. Powiedziałam, a dwunastolatek drgnął.
- Och, witaj. Powiedział ze swoim charakterystycznym akcentem. Szefa dziś nie ma. Wyjechał w interesach. Mam ci przekazać listę zadać na dziś. Praktycznie nic niezwykłego. I podał mi małą karteczkę. Napisane były na nim obowiązki, jakie wykonuję, na co dzień. Przyrządziłam szybko kawę, a po jej wypiciu zaczęłam pracę. Najpierw trzeba napełnić basen. Zawsze trwa to długo, tak, więc w między czasie weszłam do pokoju ochrony i włączyłam maszyny. Na małych telewizorach pojawiły się poszczególne części budynku. Gdy wyszłam basen był napełniony, a więc czas na następne przygotowania dla przyjścia pierwszych klientów. Następną pozycją na liście było zamiatanie. Na podłogach rzeczywiście walały się gdzie niegdzie serpentyny. Tak, więc wzięłam szczotkę, szufelkę i ruszyłam do pracy. Zgromadzonego piachu i ozdób były aż dwa worki. Te ostatnie porozkładane były dosłownie wszędzie. W toaletach, pod ławkami, pod szafkami w szatniach, a nawet pod recepcją. Po wyniesieniu ostatniego worka odłożyłam przyrządy pracy i spoczęłam na ławce. Następne jest otwarcie drzwi wejściowych tak, więc cierpliwie czekałam na dziesiątą siedząc w ciszy. Recepcjonistka gdzieś poszła tak, więc byłam sama. W końcu pod drzwiami pojawiła się dwójka klientów. Jedna rudowłosa dziewczyna i jeden brunet. Obydwoje mogli mieć maksymalnie dwadzieścia lat. Wstałam, więc i otworzyłam drzwi. Gabrieli nadal nie było tak, więc stanęłam za ladą, wzięłam ubrania klientów dałam im breloczek z numerkiem pięć. Chwilę później zjawiła się kolejna grupa ludzi, a po godzinie jedenastej zaczął robić się tłok. Gabriela w końcu zastąpiła mnie tłumacząc się jakimiś innymi obowiązkami. Dochodziła godzina trzynasta, czyli moja zmiana na patrolu ratownika. Weszłam boso i w stroju kąpielowym na wieżę ratowniczą. Na szczęście moja zmiana przebiegła spokojnie, no może z wyjątkiem jednego Psyduck’a, który omsknął się i wpadł do wody. Wraz z wybiciem godziny szesnastej zeszłam ze stanowiska, a zastąpił mnie Dominik. Do końca pracy pozostało mi tylko jedno zadanie. Chwyciłam za kopertę pozostawioną pod ladą i rachunek wyruszyłam na pocztę. Droga nie była długa. Zaledwie dwie przecznice dalej znajdował się budynek poczty. W piątki zwykle nie ma kolejek tak, więc po chwili czekania podeszłam do jednej z pracownic i po małych formalnościach zapłaciłam i wyszłam. Niebo powoli stawało się ciemne, ale do zmroku jeszcze daleko. Raźnym krokiem ruszyłam z powrotem do pływalni. Przy wejściu minęłam się z dwójką klientów z mokrymi jeszcze włosami. Podeszłam do lady i odłożyłam rachunek. Gdy skierowałam się do wyjścia usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się w stronę korytarza. Na końcu stał Kamil – nasz drugi ratownik.
- Mogłabyś mi pomóc? Muszę jechać po syna do przedszkola. Posiedziałabyś trochę na mojej zmianie? Spytał grzecznie i cicho. Zgodziłam się. No, bo niby, czemu nie? Na powrót przebrałam się w strój kąpielowy i zajęłam miejsce na wieżyczce. Pode mną przechodzili liczni klienci i chyba tylko ich rozmowy trzymały mnie przed snem. Dowiedziałam się na przykład jak zrobić, by Pokemon wodny był szczęśliwy, oraz usłyszałam recenzję najnowszego odcinka serialu, którego tytułu nawet nie pamiętam. Tym razem jednak było jeszcze mniej roboty niż wcześniej. Nawet żaden Poliwag się nie poślizgnął. Znudzona spojrzałam w okno i zobaczyłam Kamila idącego powoli i z uśmiechem na twarzy. W końcu przebrany w kąpielówki zajął moje miejsce. W końcu wolna udałam się na spoczynek do domu. Drogi na powrót zrobiły się puste, a sklepy właśnie zamykano. Miasto szykowało się do snu…

Minoru - 2012-06-08 18:27:10

alice: 800zł
ana: 650zł

Aiwlyss - 2012-06-08 21:51:08

Szłam ulicami miasta. Sporo się tu zmieniło - na ulicach nie jeździły samochody, domy coraz częściej ozdabiano drewnianymi elementami, muralami i pnączami. Ciemna ściana lasu już nie była granicą miasta, drzewa zaczęły rosnąć również w centrum. Odetchnęłam pełną piersią, wdychając ciężki aromat fiołków, goździków i białych lilii, rosnących między kamiennymi płytami krawężników. Tak, to tu - pomyślałam. Moje miasto snów.
   Doszłam do basenu. Nie był podobny do tych wielkomiejskich, szarych cegieł. Wyglądał raczej jak ogród z ułożonymi gdzieniegdzie prostokątnymi stawami. Zajrzałam do najbliższego i zachichotałam, przykładając rękę do ust. Na mozaice ujrzałam Cloystera! Były tu także inne morskie pokemony, a woda rozmywała nieco kontury z błyszczących kamyków. Ku wodzie pochylały się białe róże i granatowe hortensje, rosnące wśród łanów niezapominajek. Nad nimi górowała jakaś rzeźba… Zaśmiałam się znowu. Kryształowy Onix!
Pochodziłam jeszcze chwilę kamiennymi alejkami, co chwila zatrzymując się i wąchając kwiaty. Urok tego miejsca zachwycił mnie, było takie…, inne w dobie nowoczesności, która odznacza się pragnieniem użyteczności, a nie artyzmu. Było po prostu piękne. Wiele osób mijało mnie w pośpiechu, widocznie była tu jakaś impreza. Ja jednak nie przejmowałam się tym zbytnio i nadal spacerowałam, powoli rysując sobie w głowie mapę zespołu basenów. Tuż przy srebrnej bramce, opartej na dwóch kolumnach z doryckimi szczytami, zakończonymi figurkami Staryu, znajdował się  basen morski, ten w którym była mozaika z Clojstusiem. Dookoła rosły białe i błękitne kwiaty, łącznie z wielkim, bardzo rzadkim krzewem granatowej róży. Wyrastał z środka miski fontanny, oplatając szklany pomnik Laprasa, z pancerzem inkrustowanym lapis-lazuli. Dobrze, że tu nikt nie kradnie! Z drugiej strony basenu widniała figura Kryształowego Onixa, spoczywająca na poduszce z delikatnych niezapominajek. Od wody nawiewało lekkie, słone powietrze.
Idąc ścieżką w prawo, dochodziło się do basenu Leśnego. Było one w kształcie niedużego kwadratu, w całym środku wielkiego aboreum. Muzeum drzew było zacienione i intensywnie pachniało świeżością, a poza tym było takie…, magiczne, niczym z bajki. Mozaiki na dnie przedstawiały różne leśne pokemony, tak jak małe figurki z mało znanego, półszlachetnego kamienia, szmaragdu Nilu. Migotliwy pył, wrośnięty w skałę rozświetlał nieco ciemność.
Na drugiej stronie kompleksu był Basen Wodny, a raczej wiele małych basenów, połączonych cieśninami i rzeczkami. Tu także były ułożone z modułów pokemony na ściankach basenu, a dookoła rosły słodko pachnące, wielokolorowe kwiaty, jak i drzewa, w tym gruba, wspaniała wierzba płacząca,  będąca pomnikiem przyrody. Tu też były wszystkie zjeżdżalnie i tym podobne atrakcje.
Największym basenem był basen Legendarny, otoczony statuami Phoine i Manaphy. Był otoczony najpiękniejszymi roślinami, a na jego najdłuższych trybunach ustawione były trybuny z chłodnego, różanego drewna, owite łodygami męczennicy. Tak, to był basen olimpijski, a od czasu do czasu odbywały się tu pokazy dla wodnych pokemonów.
Poszłam do centralnej części, gastronomiczno – wypoczynkowej. Kolorowe, kamienne płyty poprzecinane były grządkami. Usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
- Hej, Aiwlyss! - głos należał do dwudziestolatka o blond włosach, machającego wesoło nad głowami przechodniów. Oczywiście, poznałam go. To był Mirek, z którym zaprzyjaźniłam się podczas pracy w restauracji. Nosił białą kucharską czapkę z logiem knajpy, więc pewnie był w pracy. - Cześć, Mirku - zawołałam. - Co u ciebie? Czemu tu jesteś?
- W mieście odbywa się zjazd trenerów stalowych pokemonów. Z tego powodu wszyscy są strasznie zabiegani, a mnie szef wysłał mnie do obsługi tutaj. Może chcesz pomóc?
- zgodziłam się. Wtedy do nogi mojego kolegi podbiegł mały Budew i zaczął piszczeć Mirek wziął go na ręce.
– Nie mówiłeś, że masz pokemona.
- Nie miałem. Ale rozmowa z tobą… Chciałem mieć własnego przyjaciela. Pójdź na obchód, zobacz, co da się zrobić. A po pracy…
- uśmiechnął się – Stawiam lody..
Zrobiłam tak, jak doradzał Mirek. Pobiegłam dookoła basenów, sprawdzając, czy wszystko gra. Byłam już zmęczona, kiedy dostrzegłam dziwne ubytki na fontannie przedstawiającej Phoine i Manaphy. Zdziwiłam się, gdyż była pokryta metalem szlachetnym… Wzięłam bosak i włożyłam go do wody. Bosak ROZPUŚCIŁ się.
Pognałam ile sił w nogach ku centrum, wrzeszcząc wniebogłosy o niebezpieczeństwie do zbierających się już ludzi i pokemonów. Oczywiście, nikt sobie nic nie robił z ostrzeżeń, wszyscy szykowali się do wskoczenia do wody. Przebiegłam przez plac, krzycząc do Mirka
- Nikt nie może wejść do wody! Zatrzymaj ich! – przeleciałam koło fontanny, przez bramkę i park, aż dotarłam do celu – Akademii Nauk Ścisłych. Jak burza wpadłam do katedry Chemii Nieorganicznej, przewracając przy okazji znajomą panią profesor. Przy okazji  zapytałam ją, czy mogę użyć kilku przyrządów.
- Tak, oczywiście, moja droga Aiwlyss - odburczała, poprawiając okulary.
Laboratorium było sterylnie czyste, pozbawione zbędnych ozdóbek. Lśniły zarówno wypucowane, białe kafelki, jak i kruche, różnokształtne szkła. Spojrzałam na sprzęty. Zatykając nos przed fetorem, mogącym kojarzyć się tylko z gabinetem stomatologicznym, wyciągnęłam z kieszeni próbkę wody.
-Czas się brać za robotę! - zawołałam, wyjmując próbówki. Zrobiłam reakcje charakterystyczne wielu kwasów. Wyszły. Nawet kilka, z kwasem solnym na czele. – A niech to gangrena porwie - zaklęłam, swoim stylem kwieciście.
To była Aqua Regia. Woda królewska, mieszanina kwasów, działająca nawet na metale szlachetne.
Inaczej mówiąc, sabotaż.
Wyciągnęłam komórkę, by zadzwonić do szefa basenu, by zapobiec katastrofie i śmierci wszystkich stalowych pokemonów. Obiecał, że zamknie imprezę i przekazał zaproszenie od Mirka do restauracji.  Potem zadzwoniłam do jeszcze kilku osób, w tym Anne i Kaprala McWisha, którzy byli moimi znajomymi policjantami. A moje odkrycie nie rokowało dobrze ich nadchodzącym urlopom.
Siedząc wieczorem przy stoliczku w restauracji, rozmawiając i zajadając się przepysznymi delicjami Mirka, nie zauważyłam nawet małego chłopca, który podszedł i wręczył mi zapłatą za uratowanie setek osób i pokemonów.

Minoru - 2012-06-08 21:54:25

700zł

Kyoraku - 2012-06-08 22:45:24

Dzień 1

Kyoraku obudził się o godz. 7:20. Już za niecałe pół godziny stawią się w (być może) odbudowanym budynku pływalni, ale najpierw...
-Kyoraku! Jesteśmy spóźnieni! - wrzasnęła czerwonowłosa wpadając jak burza do pokoju.
Albinos powoli wstał, przeciągnął się i ospałym jeszcze głosem powiedział:
-O Boże Rei, kiedy ty wreszcie dobrze nastawisz ten swój zegarek? Śpieszy ci się o godzinę!
Dziewczyna spojrzała na zegar ścienny, który wisiał w pokoju, następnie na telewizor, w którym w lewym dolnym rogu pokazywano godzinę, a w końcu na wieżę zegarową, widoczną z okna.
-Przepraszam - powiedziała swoim słodkim głosem - Załatwię to jeszcze dzisiaj.
-Ok - odparł Kyoraku - W sumie to dobrze, że tu wpadłaś. Trochę się rozbudziłem i jestem gotowy do pracy.
-Cieszę się - powiedziała Rei łącząc ze sobą dłonie - Zejdę na dół, żeby się przebrać. Będę czekała przy drzwiach!
-W porządku - odparł albinos.
O 7:50 oboje byli już ubrani do pracy: Kyoraku w żółtą koszulkę i czerwone spodenki (na wzór Kaiena), a Rei w żółty jednoczęściowy strój ze znaczkiem Suicuna umieszczonym na lewej piersi. Po dojściu na miejsce byli bardzo zdziwieni. Wszystko zastali w takim stanie, w jakim było przed atakiem Nidokinga. W drzwiach przywitał ich uśmiechnięty jak zwykle Kaien.
-Dobrze spaliście? - spytał patrząc na jeszcze lekko nieprzytomną minę Kyoraka - To bardzo ważne, gdyż od waszej gotowości będzie zależało życie setek ludzi!
-Jesteśmy gotowi - odpowiedzieli oboje, choć albinos trochę wbrew sobie.
Cała trójka weszła do środka. Wszystko wyglądało znakomicie. Ściany, wanny, zjeżdżalnie,a nawet drzwi, które Nidoking potraktował swoim Hiper Promieniem. Machampy i Machoke'i odwaliły kawał dobrej roboty.
O godz. 8:00 pływalnia została otwarta, a przez wejście wpłynęła do środka gromada dzieci i dorosłych, pragnących ochłodzić się lub zwyczajnie pobawić w chłodnej wodzie. Było wśród nich kilku gości z innych regionów, którzy, jak to turyści, postanowili skorzystać ze wszystkich możliwych atrakcji. Przewinęło się parę osób z regionu Kanto, a także z Hoenn i Sinnoh. Po pojmaniu czerwonego Gyaradosa zagrażającego ludziom znad Jeziora Wściekłości (Lake of Rage), otwarto tam sławny aquapark, więc mając go pod nosem mieszkańcy drugiego regionu nie muszą podróżować do Sinnoh, aby pobawić się razem ze swoimi stworkami w wodzie.
Było kilku żartownisi (a może terrorystów), którzy chcieli przemycić na teren pływalni niebezpieczne Pokemony, takie jak Tentacruel czy Drapion, jednak szybko zostali spacyfikowani i wyrzuceni za drzwi przez naszych bohaterów. Przeoczyli jedną osobę. Była to kobieta, wyglądająca zupełnie zwyczajnie, ale tego, co zrobiła nie można było przewidzieć. Wyszła z szatni i otworzyła Pokeball. Wyszedł z niego Weezing, uznawany przez regulamin basenu za niebezpiecznego. Kaien, który obserwował tamtą część budynku natychmiast do niej podbiegł, zaczął coś wykrzykiwać, jednak już po chwili padł na posadzkę. Stracił przytomność przez kontakt z Ciemną Mgłą trującego stworka. Zauważyli to również Rei i Kyoraku, którzy natychmiast podjęli walkę z tajemniczą kobietą. Oprócz Weezinga musieli się zmierzyć również z Seviperem, którego Pokeball schowała pod ręcznikiem. Do walki z "trujakami" wytypowano Riolu i Gothitę, która zupełnie niedawno stała się członkiem drużyny Kyoraka. Po zaciętej walce Pokemony kobiety zostały pokonane. Ostatecznie Riolu osłabił Weezinga i Sevipera Szybkim Atakiem, a Gothita dokończyła dzieła swoim Zamieszaniem (jest to ruch Pokemonów psychicznych, więc "trujaki" były na niego podatne). Kaien otrząsnął się i przy pomocy Christy, która została wezwana przez Kyoraka (Taran potrafi być bardzo skutecznym sposobem wypraszania gości) niedoszła terrorystka została wywalona z budynku, a po kilku minutach odwieziona na komisariat przez sierżant Jenny. Nie był to jednak koniec nieprzyjemnych wydarzeń. Toksyna Weezinga, płynąca w krwi Kaiena ostro dała mu się we znaki. Ratownik zatoczył się i stracił przytomność. Dzięki Bogu w pobliżu była lecznica, do której nasi bohaterowie zatachali mężczyznę. Ocknął się on dopiero po godzinie, a jego jedyne słowa brzmiały:
-Dopóki nie wyzdrowieję, wszystko w waszych rękach.
Pielęgniarka, która się nim zajmowała powiedziała, że wyzdrowieje dopiero za tydzień, gdyż będzie musiał przejść operację wyssania trucizny z ciała, a nie jest to takie proste, gdyż toksyna już zaczęła działać. Rei i Kyoraku pożegnali się i wrócili na pływalnię, gdzie spędzili resztę dnia przyglądając się, czy nic nikomu się nie dzieje. Po zamknięciu budynku weszli razem ze swoimi Pokemonami do największego jacuzzi jakie było (5 pokemonów i 2 ludzi) i oddali się błogiemu lenistwu wiedząc, że dobrze wykonali powierzone im zadania. Po ok. półtorej godziny siedzenia w wannie Kyoraku przeciągnął się i powiedział
-Chyba już czas wracać do domu. Która godzina?
Rei spojrzała na swój wodoodporny zegarek, podniosła się gwałtownie i powiedziała spanikowana:
-O Boże! Już po dwudziestej drugiej!
Albinos spojrzał na dziewczynę ze spojrzeniem "Are you f*****g kidding me?" i spytał
-Jednak go nie przestawiłaś?
-Nie! - odparła - Przecież obiecałam, że to zrobię.
Kyoraku westchnął i ruszył razem z Rei w stronę szatni.

Minoru - 2012-06-13 19:58:20

600 zł dodane

Kyoraku - 2012-06-23 14:21:59

Dzień 2

Pewnego pięknego czerwcowego dnia Kyoraku obudził się bardzo wypoczęty. Było to dość dziwne zwłaszcza, że poprzedniego dnia siedział razem z Rei i ich Pokemonami w jacuzzi do późnych godzin nocnych. Wszystko stało się jasne, gdy spojrzał na zegarek. Była 8:30. Zaspali! Albinos błyskawicznie włożył na siebie strój ratownika i pobiegł do pokoju Rei.
-Hej! Jesteśmy spóźnieni! - zawołał potrząsając lekko dziewczyną. Czerwonowłosa przeciągnęła się i powiedziała:
-Na pewno nie! Może też zapomniałeś przestawić któryś zegarek?
-Akurat! - oburzył się chłopak - Przecież swój zegarek ustawiałaś wedle mojego!
-Ojej! - krzyknęła Rei wyskakując z łóżka jak oparzona. Błyskawicznie przebrała się w strój kąpielowy (nie zwracając nawet uwagi na stojącego obok Kyoraka) i ruszyła razem z albinosem do pracy. Przed budynkiem ustawiła się kolejka oburzonych klientów, chcących schłodzić się odrobinę w ten upalny dzień. Bardziej krewcy ludzie używali nawet swoich Pokemonów, aby pokazać swoje niezadowolenie, jednak szybko zostali spacyfikowani przez parę młodych ratowników. Po krótkim wyjaśnieniu wszyscy zostali wpuszczeni do środka. Nie musieli nawet przechodzi rutynowej kontroli (niebezpieczne Pokemony musiały zostać w recepcji). I to był błąd, gdyż ponownie pojawiła się ta sama kobieta, przez którą Kaien musiał udać się na operację. Tym razem sprowadziła na teren basenu dwa Pokemony używające zakazanej w pływalni umiejętności Poison Point - Roserade i Scolipede, które natychmiast zaatakowały klientów Trującym Żądłem. Na całe szczęście ranne zostały jedynie Pokemony, jednak przez nałożony status Poison musiały zostać natychmiast odtransportowane do lecznicy. Do tego zadania została wyznaczona Rei i jej Riolu. Szczęśliwie udało się wyprowadzić wszystkich rannych przez tylne wyjście. Walka z kobietą przypadła Kyorakowi. Wytypował do niej Gothitę, która świetnie się sprawdziła poprzedniego dnia oraz Gibla. Walka była trudniejsza, gdyż albinos musiał wydawać polecenia dwojgu a nie jednemu Pokemonowi. Ostatecznie Gothita obróciła przeciwko Scolipede'owi jego własny Steamroller, a Gible skontrował Magiczny Liść nowo poznanym Miotaczem Płomieni. Kobieta była pokonana, lecz Gothita otrzymała potężne uderzenie w czubek głowy. Był to Poison Jab, użyty przez Sawka należącego zapewne do ukrytego gdzieś pomocnika terrorystki. Do walki stanął Lotad, który błyskawicznie rozprawił się z przeciwnikiem za pomocą swojej Kuli Energii. Psychicznemu Poczkowi na szczęście nic poważnego się nie stało, gdyż Posion Jab ma jedynie 30% szans na otrucie. W tym momencie do budynku wróciła Rei. W lecznicy przywrócono do zdrowia większość ofiar ataku. Rozmawiała również z Kaienem. Mówił, że już niedługo odbędzie się jego operacja i że nie ma się czym przejmować. Późnym wieczorem młodzi ratownicy wrócili do domu, gdzie po nastawieniu wszystkich budzików w domu położyli się spać, zmęczeni całym dniem pracy.

Lioli - 2012-06-24 17:09:07

Gdy się obudziliście zobaczyliście niewielką kopertę, która leżała pod drzwiami. Widocznie ktoś musiał wsunąć ją przez szparę. Gdy ją otworzyliście okazało się, że było w niej po 350 zł dla każdego.

Kacwol7 - 2012-06-27 22:15:20

Poszukiwałem pieniędzy,ponieważ przydałby się jakiś grosz przy duszy więc szukałem ogłoszeń w internecie.
Znalazłem ciekawe ogłoszenia ale najbardziej skusiła mnie Pływalnia im.Suicune.Założyłem buty i pobiegłem najszybciej jak mogłem do pracy.
-Witam.Jestem Borgal i przyszedłem do pracy.W internecie znalazłem ogłoszenie że poszukują państwo kogoś na stanowisko ratownika.
-Tak.Proszę tędy-pani zaprowadziła mnie do pokoju dla personelu.Pokazała mój strój i szafkę.
-Dziękuję.Od razu biorę się do pracy.
-Zaczekaj proszę oto twój partner-kobieta wręczyła mi do ręki pokeball.
-Dobra zobaczmy kogo mam za partnera.To Wartortle.Dobra idziemy na stanowiska-i wyruszyliśmy w stronę basenu.Miejsca były przepełnione i ledwo co się dostałem.
Pierwsze zadanie na liście:Nauka pływania.-od razu poszedłem z partnerem uczyć dzieci.
-Dobrze dzieci tutaj macie pokazane jak wykonywać odpowiednie ruchy-wskazałem na tablicę instruktażową.
-Zostawiam was pod opieką Wartortla a ja idę pracować dalej.
2.Poustawiać leżaki-raz dwa się uwinąłem i poszedłem zobaczyć do Wartortla.Dzieci już pięknie pływały potrafiły nawet pływać żabką.
-Dobrze dzieci to już koniec na dziś.Do zobaczenia jutro.-i tak poszedłem po wypłatę i wróciłem do domu.

Lioli - 2012-06-28 07:17:28

W kopercie znajdowało się 100zł *nie pisz samych dialogów- dostaniesz więcej*

Mako - chan - 2012-06-30 21:28:51

Makoto przeglądała niechętnie zamieszczone w prasie ogłoszenia o pracę. Do tego jakże niespotykanego u niej aktu desperacji skłoniła ją susza w portfelu i świadomość konieczności podjęcia większych wydatków. Po zdecydowanym odrzuceniu jakże nęcących propozycji typu konserwator powierzchni płaskich czy babcia klozetowa szukała zawzięcie dalej, jednak po blisko godzinie bezowocnych działań zaczęła zastanawiać się, czy dobrze zrobiła. W końcu żadna praca nie hańbi... W końcu zgłaszając swą kandydaturę jako kasjerka w WC nie będzie miała chyba wielkiej konkurencji... próbowała wyobrazić sobie siebie w tej roli, ale na samą myśl wzdrygnęła się tylko z obrzydzeniem. Nie, trzeba szukać dalej... W końcu, po żmudnych staraniach, udało jej się wyłuskać z morza nudnych ofert jedną w miarę interesującą. Zadzwoniła, została przyjęta na okres próbny i tak już następnego dnia Makoto mogła się poszczycić tym, że pracuje w jednym z bardziej znanych i popularnych miejsc w regionie Kanto: Pływalni im. Suicune. Kierowniczka, która przywitała ją pierwszego dnia ( chociaż w tym akurat przypadku "przywitała" nie było dość trafnym określeniem, po prostu dała jej listę zadań do zrealizowania, pogoniła ją i odeszła napić się kawy) okazała się być naprawdę wrednym babskiem. Zapowiedziała Mako na samym początku, że będzie ją często kontrolować. Dziewczyna spojrzała na listę.

Spoiler:

Lista zajęć na dziś:
1. Wyczyść WC
2. Posprzątaj magazyn
3. Potrenuj z wodnymi Pokemonami
4. Posegreguj ulotki i karnety na basen
5. Zmień wodę w basenie

Wyczyść WC... No to zaczynamy z grubej rury... - pomyślała dziewczyna. Teraz już wiedziała, dlaczego babsztyl tak się uśmiechał podając jej ten skrawek papieru. Znów wróciła myślami do perspektywy pracy jako babcia klozetowa. Tam też jej zajmowałaby się WC, ale w trochę inny sposób... Bardziej higieniczny... No i mogłaby od czasu do czasu na kogoś powrzeszczeć, od tak, dla sportu. Niezrażona, postanowiła jednak działać, odfajkować szybko punkt pierwszy i mieć to już z głowy. Poszła do składziku, skąd wzięła wszystko, co było jej potrzebne: szczotki, detergenty i płyny. Zdecydowanym ruchem otwarła drzwi ubikacji, gotowa na najgorsze. Już od progu uderzył ją zapach charakterystyczny dla tego typu klimatycznych miejsc. Nie poddała się jednak, starając się brać jak najmniej głębokich oddechów, starając się też pokonać obrzydzenie, weszła do pierwszej kabiny i zaczęła szorować. Nie trwało to długo, gdyż otoczenie wokół niej nakłoniło ją do zintensyfikowania działań. Poza tym była wyposażona w środki chemiczne najwyższej klasy, także tę i pozostała dwie kabiny obskoczyła migiem. Umyła ręce, wyszła z jaskini tortur i kiedy już odniosła potrzebne wcześniej przybory udała się do magazynu. Tam pozamiatała, odkurzyła, umyła mała okienko i zrobiła porządek na półkach. Posegregowała ręczniki, koła ratunkowe, czepki i klapki. Na koniec zamknęła drzwi na kluczyk, żeby umiejscowione w magazynie przedmioty były nadal bezpieczne. Spojrzała na kolejny punkt listy. Trening z wodnymi Pokemonami. To powinno być bardzo przyjemne... Mako udała się więc ochoczo na basen dla wodnych stworków. Czekały tam już na nią Lapras, Wartortle, Seel, a także dwa Dewotty. Dziewczyna przywitała się radośnie ze stworkami, na co one odpowiedziały jej okrzykami w swoich językach. Mako wskoczyła do wody i przez dłuższy czas pływała z Pokemonami, przepłynęli razem kilkanaście razy całą długość basenu. Na tym się jednak nie skończyło. Grupka grała razem również w siatkówkę wodną, a potem bawili się w nurkowanie. Dziewczyna na koniec nakarmiła Pokemony odpowiednią dla ich typu karmą i posmarowała zranienie na ogonie Seela specjalną maścią od siostry Joy. Pożegnała się ze smutkiem z wodnymi przyjaciółmi i pognała do recepcji, gdzie posegregowała wymieszane przez jakieś dzieciaki ulotki i karnety na dwa osobne stosy. Trochę jej to zajęło, ponieważ papierków było bardzo dużo. Kiedy już i to miała za sobą, zostało jej ostatnie zadanie: zmienienie wody w basenie. Uwinęła się z tym szybko, chociaż zmęczenie dawało się jej już lekko we znaki. Na zakończenie poszła do kierowniczki, która mimo iż, co było widać po wyrazie jej twarzy, bardzo chciała się do czegoś przyczepić, zmuszona była przyznać, że Makoto świetnie wykonała swoje obowiązki, przyjęła ją na stałe i wręczyła kopertę z wypłatą. Mako zajrzała do środka, ciekawa, na ile została wyceniona jej praca.

Minoru - 2012-07-01 20:59:22

mako-chan 300 zł Done

Yuki - 2012-07-04 13:58:39

Po pracy w cyrku Kanra udała się, by zarobić trochę pieniędzy w niewielkiej pływalni znajdującym się niedaleko Rustboro city. Wiedziała, że musi się wykazać, gdyż inaczej nie dostanie od szefa za dużo dolarów.  Zwłaszcza, że niedługo odbywa się turniej pokemonów, a jej stworzenia nie są zbyt silne. Kanra podejrzewa iż przegra pierwszy pojedynek na nim. Ale mniejsza z tym, czas wziąć się do roboty. Pierwsze co zrobiła dziewczyna, to opróżniła wszystkie kosze na śmieci, a worki potem wyrzuciła do wielkiego kontenera. Potem w sklepiku basenowym obsługiwała przybywający klientów, rozdawała także kluczyki do szatni. Następnie poszła potrenować z wodnymi oraz lodowymi pokemonami, gdyż potem miał być w ich wykonaniu specjalny pokaz dla gości basenu. Po przepłynięciu z owym stworkami 20 razy dookoła basenu, wykonaniu z nimi sztuczek, a także nakarmieniu ich i wyczyszczeniu poszła pilnować ludzi na hali. W ciągu 2 godzin tylko 5 razy interweniowała, a tak to było spokojnie. Na koniec posprzątała w schowku ze sprzętem do pływania i go poukładała. Nie mogła jednak zapomnieć o pewnej rzeczy. Przeprowadziła z grupą starców, dzieci i dorosłych zajęcia z pilatesu oraz aerobiku. Na koniec przed zamknięciem, umyła mopem podłogę na hali, a w pomieszczeniu wyszorowała wszystkie szafki na błysk, wypolerowała podłogę, oraz podlała kwiaty jak i także dała nowe donice. I tak zakończył się jej dzień na basenie, po otrzymaniu pieniędzy za ten dosyć ciężki dzień wyszła z hali i udała się przed siebie siną w dal.

Kyoraku - 2012-07-04 16:41:57

Dzień 3

Poprzedniego dnia Kyoraku nastawił swój zegarek na godzinę 7, aby znowu się nie spóźnić. Jak to bywa w takich sytuacjach, albinos usłyszawszy "Propane Nightmares", oznajmiające, że czas już wstawać, po prostu wymacał klawisz "Drzemka" i ponownie zasnął. Co dziwne, po dodatkowych 10 minutach snu był już całkowicie wypoczęty. Włożył na siebie strój ratownika i poszedł do kuchni, aby przygotować śniadanie dla siebie, Rei i ich Pokemonów. Piętnaście minut później wstała czerwonowłosa (obudził ją najprawdopodobniej drugi dzwonek) i rozkosznie się przeciągając zeszła na dół. Czekały już tam na nią gofry z syropem klonowym, przywiezionym z wycieczki do Kanady, na którą obydwoje pojechali na początku wakacji (Kyoraku chciał się zobaczyć ze swoją ciocią). Gdy wszyscy byli już najedzeni, Rei poszła na górę się przebrać, a chłopak włączył telewizor. Oto chwila prawdy: w programie Jubilife News pokazywana była godzina (mały "zegarek" w lewym dolnym rogu). Była 7 : 40! Udało im się nie zaspać!
Około godziny 7 : 50 byli już na miejscu. Ustawiła się już niewielka kolejka (w każdym razie nie tak duża jak ostatnim razem), więc postanowili, że otworzą wcześniej. Dodatkowe minuty pozwoliły im na uważne skontrolowanie klientów. Nikt nie posiadał jednak żadnych niebezpiecznych Pokemonów (największe zagrożenie mógł stanowić wodno-trujący Qwilfish, jednak jego trenerka uspokajała ratowników, że jest nieszkodliwy). Nagle Kyoraku usłyszał krzyk. Jakiś bezmyślny dzieciak wspiął się na jedną z podtrzymujących dach belek i nie mógł się wydostać. Obok niego zawisł jego Pokemon - Munchlax.
-Trzymaj się tam! - krzyknęła do chłopaka Rei wypuszczając Leia z Pokeballa - Lei! Biegnij tam i pomóż im się tam utrzymać!
Riolu posłusznie wykonał polecenie, ale nawet Pokemon typu walczącego nie był w stanie utrzymać chłopca i ważącego powyżej 100kg Pokemona. Kyoraku wyciągnął ze znajdującej się w kieszeni kasetki dwa Pokeballe i wyrzucił je w górę. Przed albinosem pojawił się niewielki dinozaur z niebieską plamą na głowie i jeszcze mniejszy rekinek z łapami.
-Christy! Użyj Siły i wyrzuć Gabe'a w górę! - zakomenderował chłopak - Gabe! Użyj Siły i pomóż Leiowi wciągnąć tą dwójkę na wzmocnienie sufitu!
Tym razem poszło o wiele lepiej i już po chwili cała piątka była na ziemi. Dzieciak otrzymał pouczenie i został oddelegowany do rodziców, którzy mieli go pilnować przez cały pobyt na pływalni. Reszta dnia upłynęła bez kłopotów. Gdy Kyoraku i Rei wracali do domu, dziewczyna zapytała:
-Myślisz, że ten chłopak pojawi się tu jeszcze raz?
-Chyba tak - odrzekł albinos - Ale mam nadzieję, że już nigdy nie będzie odwalał takich numerów, a już na pewno po ewolucji Munchlaxa. Nawet stalowe belki nie utrzymają 460 kilowego kloca.
Reszta drogi upłynęła im na rozmowie i żartach.

Aiwlyss - 2012-07-06 17:23:23

450 zł.

Yuki - 2012-07-08 19:59:37

Rozumiem, że 450 to dla kolegi, a dla mnie? xD *Jestem nad nim*

Lioli - 2012-07-08 22:59:12

w kopercie było 350zł

Waljor - 2012-09-13 21:29:40

Dzień 1

Byłem zainteresowane dobrą pracą dlatego poszedłem do Pływalnia im. Suicune i pewnym głosem powiedziałem.
-Dzień dobry!  Znalazła by się jakaś praca dla mnie?-zapytałem Ratownika.
-Dzień dobry! Oczywiście mam akurat dość dużo roboty i sam sobie nie poradzę.-odpowiedział mi ratownik.
-To wspaniale! Kiedy mógłbym zacząć?-powiedziałem.
-Możesz przyjść tu jutro punktualnie o 8 rano-
-Dziękuje i do zobaczenia -powiedziałem i wyszedłem.
Dlatego wieczorem nastawiłem budzik na 7.
Następnego dnia przyszedłem do Pływalnia im. Suicune punktualnie o 8. Nie chciałem się spóźnić pierwszego dnia. Kierownik na początku powiedział mi wszystko, co musiałem zrobić, dlatego zacząłem z grubej rury i poszedłem umyć toalety. Po tej brudnej robocie postanowiłem poćwiczyć z pokemonami wodnymi, które są w zbiorniku zrobiliśmy 20 kółek. Byłem bardzo zmęczony dlatego postanowiłem zrobić sobie 10 minutową przerwę. Po przerwie zrobiłem kilka drobniejszych rzeczy czyli wyniosłem śmierci z każdego śmietnika w budynku. Ostatnią rzeczą na liście było wypuszczeniem wody i wpuszczenie czystej wody. Zajęło to chwile czasu, ale nie chciałem zawieść kierownika pierwszego dnia pracy. Podszedłem do kierownika i poprosiłem o wypłatę. W kopercie było ......

Aiwlyss - 2012-09-14 17:41:37

100 zł

Waljor - 2012-09-14 18:49:44

Dzień 2

Następnego dnia rano o 7:00 obudziłem się dziwnie wypoczęty. Pewnie dlatego, że po pierwszym dniu w pracy byłem ledwo żywy i dlatego już o 21:00 smacznie spałem. Ubrałem się i zrobiłem sobie śniadanie, żeby przez dłuższy czas nie chodzić głodny. Poszedłem do pracy o 7:30, ponieważ droga od mojego domu do Pływalnia im. Suicune jest kawałek drogi. Gdy wszedłem do gabinetu dyrektora nie było już tak łatwo, bo wszystkie rzeszy były zapisane na tej kartce:

Spoiler:

Nakarmienie pokemonów,
Zmienię wody w basenie,
Rozwieszenie ulotek o Pływalni w mieście,
Umycie podłóg,
Zastąpić Recepcjonistkę

Zacząłem prace od nakarmienie pokemonów. W zbiorniku było kilka pokemonów wodnych dlatego nie było z tym dużo roboty. Poszedłem potem by zmienić wodę w basenie. Z tym akurat było dużo roboty, ponieważ woda tak szybko się nie wylewa co innego z napuszczeniem. Przed wyjściem do miasta by rozwiesić ulotki zjadłem swoje śniadanie. W mieście był duży ruch dlatego nie łatwo był się przemieszczać, ale gdy rozwiesiłem wszystkie ulotki wreszcie wróciłem do Pływalni. Umyłem wszystkie podłogi w każdym pomieszczeniu i podszedłem do Recepcjonistki aby ją zastąpić. Dzięki ulotką był dość duży ruch dlatego najwięcej roboty miałem ja i ratownik. Po zrobieniu wszystkich zajęć z listy wszedłem do gabinetu kierownika po zapłatę. W kopercie było równe .....

Mugetsu - 2012-09-15 11:28:08

Tym razem odwaliłeś kawał dobrej roboty. Trzymaj tu 175 zł

Waljor - 2012-09-19 14:40:53

Jak zwykle nastawiłem budzik na 07:00. Gdy ubrałem się i zrobiłem sobie kanapki na śniadanie. Gdy wszedłem do wielkiego budynku od razu zająłem się czyszczeniem podłóg w każdym pomieszczeniu. Gdy tylko skończyłem  rozebrałem się w szatni i przebrałem się w kąpielówki. Wskoczyłem do basenu z pokemonami i zacząłem z nimi pływać zrobiłem 20 basenów. Pokemony były tak samo zmęczone jak ja, dlatego ubrałem się i zrobiłem sobie przerwę. Zjadłem kanapki i chwile odpocząłem. Po paru minutach zabrałem się za wyniesienie śmieci. Gdy wyniosłem wszystkie śmieci z budynku nakarmiłem wszystkie pokemony, a potem je umyłem. Zabrało mi to sporo czasu, ponieważ nie wszystkie pokemony lubią się myć specjalnym szamponem. Zauważyłem, że okna też są bardzo brudne, dlatego poszedłem po ścierkę i wodę. Po umyciu wszystkich okien zabrałem się do spuszczenia brudnej wody i zmienienia na nową. Gdy moja praca dobiegła końca poszedłem do kierownika i poprosiłem o wypłatę. Kierownik dał mi kopertę. Było w niej równe ....

Lioli - 2012-09-19 15:41:05

300zł

will000 - 2012-09-29 22:15:02

Szukałem pracy. Znalazłem ogłoszenie:
                         Umiesz i lubisz pływać. Chcesz pomóc? Właśnie Ciebie szukamy!
             Zastępstwo na ratownika w pływalni im. Suicne'a. Zapłata od 50 do aż 450 zł za dzień
             Jeśli się zgłosisz będziesz musiał:
             -Pilnować basenu małego oraz dużego
             -Pomagać każdemu potrzebującego pomocy (również pokemonom
             -Nie wpuszczać dzieci poniżej lat 11 na duży basen
             Czekamy. Spiesz się! Wszystkie pytania zadawaj ratownikowi nr. 2
Tego mi było trzeba. Dłużej nie czekałem tylko biegłem przez te 300 metrów tak, że po pięciu minutach byłem już na wieży. Początek był spokojny, jednak już potem w basenie doszło do walki. Jakiś goldeen sprowokował buizela  w którego obronie stanął piplup więc trener goldeena przysłał jeszcze totodile. Dzieci pouciekały z basenu, a ja musiałem interweniować. Dzieci to będzie banalnie proste-Mruknąłem-Usame idź.-Przywołałem pokemona. Użyłem sand attack na totodile który w tym czasie wyrzucił buizela z wody, więc użyłem ruchu tackle i pidgey jednym ruchem wyeliminował obydwa pokemony. Dzieciaki nie chcialy już walczyć więc schowały swoje pokemony do pokeballi, a ja ich wyrzuciłem z pływalni oraz poprosiłem pidgeya by latał wokół basenów i obserwował. minęły już 2 godziny. Doszło jeszcze do małych wypadków takich jak: Zgubienie się magikarpa czy skradnięcie płetw z basenu. Ten dzień był spokojny. Odebrałem sakiewkę i wróciłem do domu.  W sakiewce było dokładnie...

Lioli - 2012-09-29 22:50:42

nie masz linku do Kp w sygnie, jak dodasz to dostaniesz wypłatę

malabasia4 - 2012-12-28 12:05:02

Dzień 1 : środa
Jestem nowa więc weszłam sobie do budynku.... Zapytałam się pana który stał przy basenie czy mogę tu pracować.... A on mi strzela prosto z mostu .- Na początek wyczyść klozecik- załamałam się bo do tego dodał pisuari (czyli męski klozecik). Powiedziałam no trudno jak się chce zarobić to trzeba się pogodzić z pracą....... Poszłam do pisuari a  tam no kurcze blade.... myśle ( kto na basenie je papryczki czyli)! Ale przypominam sobie to co powiedziałam przed budynkiem. - Im szybciej to zacznę to i szybciej skończę - i wzięłam się do roboty.
Gdy skończyłam podeszłam znowu do tego pana i powiedział że tu jest lista tamto to były dopiero kwalifikacje.
Załamałam się bo tam było napisane tak     
                                                         
1.umyj basen
2. wyczyść okna
3. nakarm pokemony
4. wyczyść magazyn

Zrobiłam to wszystko ale za nim się zorientowałam było za kodowane (umów się z szefem ). Gdy przechodziłam obok drzwi zaóważyłam napis :

SZEF - SZUKAMY 2 PRACOWNIKÓW

Więc tam weszłam pokazałam listę od tego ratownika i SZEF powiedział że się zakwalifikowałam ucieszyłam się bo SZEF też powiedział że za taką ciężką prace którą dał mi tę łobuziak i wynagrodzi i uzna jako 1 dzień w pracy. :)
                                    Dzień 2 : piątek
Przyszłam do pracy o 6 rano tak jak zawsze przychodzę posprzątałam przed budynkiem...... Ale zapomniałam....... Portfela z domu!! ( Ponieważ zawsze koło basenu przejeżdża budka z tacos )..... Myślę to dziś sobie śniadanka nie zjem. I idę z pustym brzuchem do SZEFA po dzisiejszą listę zadań i oto one:

1. wyczyść koła ratunkowe i deski
2. ubikacja
3. nakarm pokemony
4. Z CZWARTEGO ZADANIA JESTEŚ DZIŚ ZWOLNIONA

Ucieszyłam się ale te 3 zadania to i tak już jest jak robota za 2..... Skończyłam prace i wróciłam normalnie do domu ale nawiasem mówiąc z pustym brzuchem.....
 
                      Dzień 3 : sobota
Przyszłam tak jak wczoraj do pracy o 6 rano ( tym razem nie zapomniałam portfela ).
Kupiłam sobie tacos i powoli sobie chrupałam jak zjadłam poszłam do SZEFA po kolejną listę
zrobiłam wyszłam ( tym razem miałam 7 zadań ). Ale gdy wychodziłam..... CO TO!? Pali się !!! szybko zadzwoniłam po straż pożarną zanim przyjechali weszłam przez ogień i uratowałam kilkoro ludzi ostudziłam się trochę i poszłam po resztę maluchów ale..... Czuje że o czymś zapomniałam ..? No tak SZEF! Szybko po niego poleciałam na szczęście udało mi się go uratować w ostatniej chwili ( za nim spłoną żywcem ). Dzięki mojemu pomysłowi na zbiórkę charytatywną  zebraliśmy kilka tysięcy złotych i odbudowaliśmy basen jedyny w naszym mieście.....

przegrywanie kaset vhs w polsce przegrywanie kaset hi8 ,digital8 ,video8 warszawa