Ares - 2012-02-03 16:13:47

Sara: Witaj młody człowieku! Co, chcesz zaadoptować jednego stworka!? To niemożliwe! Tutaj się nie adoptuje, tylko w Adopcja, lecz możesz tu pracować.Tu można pracować tylko w soboty, niedziele i czwartki. Od godziny 6.00 do 19.00. Wypłata jest od 50zł do 120zł.Po prostu piszesz co robisz, np. najpierw wymyłem klatki itp. Do zobaczenia!

Kacwol7 - 2012-03-09 18:36:14

Gdy tylko znalazłem ogłoszenie o tym, że w Schronisku Pokemon potrzebują chętnych do pracy od razu się zgodziłem. Tym razem nie towarzyszyła mi moja starterka wolała przelecieć się nad miastem. Wszedłem do środka i zauważyłem coś w rodzaju boksów dla pokemonów. Nie były to klatki. Pokemony swobodnie biegały, mogło zobaczyć wszystko nie tak jak w innych miejscach gdzie ludzie mogą zamykać pokemony w klatkach. Przywitałem się z dziewczyną która kończyła zmianę i wszystko mi wyjaśniła. Dzisiaj miałem jedynie powypełniać formularze adopcji z imionami i nazwami gatunków pokemonów i położyć je w recepcji, nakarmić pokemony i umyć podłogę. Na początek nakarmiłem pokemony którymi miałem się zająć. Ku mojemu zdziwieniu było tu bardzo dużo Eevee które były bardzo zabawne i ciągle wygłupiały się wraz z innymi pokemonami. Po skończonej czynności zająłem się myciem podłogi. Okazało się to trudniejsze niż myślałem i w wysuszeniu podłogi pomógł mi Vulpix używając na wodzie Żaru, a ta od razu wyparowała pozostawijąc czystą i suchą podłogę. Otworzyłem na chwilę drzwi by para wyleciała z budynku i już po chwili została mi tylko jedna czynność - wypełnienie formularzy adopcji. Podczas tej czynności musiałem opisać jak zachowuje się pokemon, zaznaczyć jego płeć, rasę oraz zdolność. Tym razem przydał się PokeDex. Po skończonej pracy odłożyłem wszytko na miejsce, pożegnałem się z pokemonami i wróciłem do Centrum Pokemon.

Yuki - 2012-03-09 21:02:11

Zarabiasz 110zł.

Yuki - 2012-03-10 07:58:26

Kolejny słoneczny dzień w regionie Kanto, do pobliskiego schroniska przyszła zielonowłosa trenerka Yukiyo Izayashi. Czyżby chciała adoptować pokemona? Nie, razem ze swoimi przyjaciółmi chciała trochę popracować, by zdobyć pieniądze. Zatem weszła do pierwszego gabinetu, jej Zangoose od razu z Bulbasaurem i Elekidem poszli sprzątać schowek, a także kantorek. Sama zaś wzięła się za sprzątanie. Na początek wszędzie odkurzyła, pozmiatała i pomyłam podłogi. Potem dokładnie pościerała kurze i wymyła okna na błysk. Następnie poukładała alfabetycznie wszystkie książki i lekko je przetarłam z kurzu, wyczyściłam także całą biblioteczkę, po czym poukładała rzeczy w szufladach i szafkach. Nie zapomniała również o podlaniu kwiatów. Także opróżniła śmietniki i wymieniła w nich worki. Na koniec znowu wymyła wszystkie szafki i odkurzyła podłogę. Również poukładała wszelkie rzeczy. Wiedząc, że w tym gabinecie znajduje się kilka pokemonów w pokeballach, wypielęgnowała je oraz nakarmiła. Potem tak samo zrobiła w 10 innych gabinetach. Następnie wyszła na zewnątrz do klatek ze stworzeniami. Dokładnie im wymyła klatki, a potem umyła, a także wypielęgnowała same pokemony. Tak robiła w każdej klatce. Gdyż było ich około 5. Chwile się z nimi pobawiła, po czym odeszła i opróżniła wszystkie kubły ze śmieciami na terenie schroniska i wrzuciła śmieci do głównego kontenera, na koniec włożyła nowe worki. Tak zakończyła się jej dzisiejsza praca, oczywiście jej pokemony także pomagały. Otrzymawszy wypłatę odeszła.

Kacwol7 - 2012-03-10 15:22:52

Przybyłem do schroniska by zarobić i pomagać pokemonom bez trenerów. Choć widziałem szefa próbowałem na początku zobaczyć jakie są tu pokemony. Jeden z nich to Weedle, inny to Vulpix a jeszcze kilka Plusli. Są słodkie i chyba każdy by uległ ich urokowi. Chłopak ruszył do obecnego szefa i prosił o pracę. Zgodził się szybko gdyż potrzeba pomocy. Na start musiałem czyścić klatki i to było męczące. Powoli i dość z ciekawą miną co znajdę była dość duża. Ale szybko się z tym uporałem i ruszyłem dalej. Czekało na mnie 3 trenerów chcących adoptować pokemony które bardzo ich polubiły. Jeden z nich bawił się wraz ze Butterfly. Kolejni chcieli adoptować zabawowe Vulpix'y. Dałem im formularze które zaniosłem do Kuniki. Ona postanowiła przybić zieloną pieczątkę ''przyjęte'' Potem dałem tym pokemonom ostatni posiłek w schronisku, nie które się bały bo były bardzo krótko na wolności i nie pamiętają tego ale wszystko w swoim czasie. Tak więc potem posiłek dla innych i wyczyściłem miski. No i niestety, dostaliśmy kolejne dwa pokemony- Snivy i Eevee. Tak więc i one coś dostały, lecz tego nie chciały. Miały żal do trenera że nie chciał ich i przy tym wyrzucił. Porozmawiałem z nimi i zdecydowałem-co dziennie będę się nimi zajmował, gdyż potem zjadły tylko 2 kawałki Karmy.

Kacwol7 - 2012-03-10 15:23:56

Przychodzę do schroniska dla pokemonów i zaczynam intensywnie pracować by zarobić przynajmniej troszeczkę pieniążków . Na dobry początek mojej pracy , liczę ile jest pokemonów danego gatunku i sprawdzam jakie są gatunki , a następnie daję ogłoszenie jakie pokemony można adoptować . Następnie podaje wszystkim ludziom pokemony które chciałyby właśnie adoptować . Gdy nie było żadnych klientów szybko powycierałem kurze , umyłem lustra , odkurzyłem i w ogóle wszystko posprzątałem . Powiesiłem też kilka różnych ogłoszeń by wszyscy mogli wiedzieć o tym że w ogóle są tu takie miejsca i żeby wiedzieli gdzie do miejsce jest . Długo i z całych sił pracowałem tego dnia aż w końcu ten dzień się skończył i musiałem wracać do domu . Odebrałem swoją zapłatę i wróciłem z powrotem do domu z swoją zapłatą . To był nadzwyczajnie długi i męczący dzień pracy .

Kacwol7 - 2012-03-11 09:50:46

Przychodząc do schroniska od razu pobiegłem nakarmić pokemony.Widziałem że są głodne więc dałem im dużo karmy.Potem pracodawca zlecił mi umycie ich.Wziąłem od razu wszystko co jest potrzebne.Zacząłem myć te stworki.Schodziła to długo ponieważ niektóre był na prawdę brudne.Kiedy już umyłem pokemony,wymyłem im klatki.Potem chwilę się z nimi pobawiłem aby nie czuły się samotne.Nagle ktoś przyszedł.Otworzyłem drzwi i pewien trener chciał zaadoptować Snivy.Przyniosłem Snivy i zaadoptował go.Potem opróżniłem kosze.Dużo nie trzeba było robić więc poszłem do pracodawcy.On dał mi wynagrodzenie i ruszyłem przed siebie.

Kacwol7 - 2012-03-11 09:57:14

Przychodząc do schroniska w sprawie pracy pan Motaki(pracodawca) na początek zlecił mi umycie pokemonów.Od razu poszedłem zobaczyć ile jest pokemonów i jak bardzo są brudne.Niektóre były na prawdę brudne więc je na początku umyłem.Potem zacząłem myć resztę.Zauważyłem że karma i jakieś napoje leżały niedaleko.Postanowiłem podejść i dać je pokemonom.Na początku przeniosłem wszystko.Było to bardzo ciężkie ale jakoś dałem rade.Dałem napoje i karmę pokemonom.Były bardzo szczęśliwe.Potem umyłem podłogę a widząc że mają brudne klatki też trochę je przetarłem.Widziałem że pokemony są smutne.Znalazłem trochę zabawek w budynku.Dałem je od razu pokemonom.Był bardzo szczęśliwe.Potem widząc że drzwi się otwierają przyszli trenerzy i koordynatorzy.Od razu pomyślałem że chcą zaadoptować pokemony.Więc podawałem każdego pokemona jakiego chcieli.Już nie trzeba było robić więc podszedłem do pana Motaki.On dał mi nagrodę.Wyszedłem drzwiami trzymając pieniądze.

Yuki - 2012-03-11 10:05:25

Pierwsze: 50zł
Drugie: 100zł

Morlun - 2012-03-11 15:25:05

Dzień 1
Wstałem wcześnie rano i wyruszyłem do mojej nowej pracy w Schronisku.
Dotarłem jeszcze przed otwarciem schroniska odrazu wziąłem się do pracy najpierw wyczyściłem klatki pokemonów. Była godzina karmienia ale niestety zabrakło karmy więc musiałem sam ją przygotować trochę to zajęło ale w końcu wszystkie stworki dostały swój pokarm. Stworki były znudzone więc postanowiłem zabrać je na tyły schroniska żeby się pobawiły były bardzo szczęśliwe i wszystkie bez problemu wróciły do swoich klatek
Dzień 2
Myślałem że perszy dzień był ciężki ale to nic w porównaniu z dzisiejszym dniem dostałem papierkową robotę była bardzo nuda o wiele wole pracować razem z pokemona po upływie paru godzin skończyłem i mogłem zająć się pokemonami zacząłem od nakarmienia ich potem był krótki spacerek

Kacwol7 - 2012-03-17 08:35:57

Pewnego pięknego dnia przyszedłem do swojej pracy w schronisku dla pokemonów , by zarobić trochę pieniążków. Żeby te pieniądze dostać musiałem trochę się wysilić,a na początku wysiłku musiałem skatalogować wszystkie pokemony,zapisać ich typy,dowiedzieć się jaki mają charakter oraz dać im swoją cenę . To potrwało dość długo ponieważ wszystkich pokemonów do adopcji było naprawdę bbbaaarrrdddzzzooo dużo . Gdy po dość długim czasie w końcu skończyłem czekało już na mnie kolejne nie łatwe zadanie , a to zadanie to stanie za kasą i obsługiwać wszystkich którzy chcieli adaptować jednego z dużej ilości pokemonów . Sprzedali się między innymi :
Togepi , Pidgey , Bulbasaur , Buizel , Panseqe . Po tym wszystkim dostałem taką ilość wynagrodzenia pieniężnego ile mi się należało za wykonaną robotę , a następnie z bardzo zadowoloną i radą miną wróciłem do domu bez żadnego szwanku .

Cruss - 2012-03-17 09:08:31

Przychodzę do schroniska i postanawiam zacząć swoją pracę, pytam więc Sary w czym mogę jej pomóc:
-Witam, czy jest tutaj jakaś robota dla mnie?
-Tak, nie jest jej zbyt wiele, ale za to zajmie Ci dużo czasu. Pierwsza z nich to nakarmić nasze stadko Persianów. Gdy wrócisz powiem Ci co dalej.
Tak więc kiwnąłem głową i poszedłem długim korytarzem, do przegrody z kotami.
Otworzyłem drewniane drzwi i zauważyłem mocno oświetlone pomieszczenie, z oknem zamiast sufitu.
W środku widniała klatka, a wkoło niej rosły paprocie i mini-pamy osadzone w doniczkach.
Wewnątrz klaty leżał stóg siana i 2 korytka, jedno na jedzenie a drugie na wodę.
Gdy tylko wyciągnąłem z koszyka 3 dorodne makrele zza kostki siana wyskoczyły 2 Persiany podbiegające do jednej z metalowych ścian i stające na dwóch łapkach.
-Widzę, że długo nic nie jedliście. Proszę powinna wam wystarczyć.
Do trzech ryb dodałem jeszcze 1, by podzielić im je po równo.
Następnie pożegnałem się z kotami i ponownie ruszyłem w stronę recepcji.
-Nakarmiłem koty, coś jeszcze?
-Tak, wiele osób przyszło tutaj i została Ci ostatnia praca, dokładnie musisz napoić Flareona, którego znajdziesz w sekcji pokemonów ognistych.
Tak więc ponownie wyruszyłem, długim korytarzem, zatrzymałem się przy stalowych (ognioodpornych) drzwiach, gdy je otworzyłem ujrzałem, duże pomieszczenie, z wieloma ognistymi pokemonami.
Były tam płomienne startery, ze wszystkich regionów, stado Vulpixów i wiele, wiele innych stworków.
Jednak moją uwagę przykuł samotny króliko-lisek, którego to szukałem. Jego Korytko była całkiem suche, a on sam ledwo co żył. Wyciągając dzbanek z chłodną wodą wlałem jego zawartość do pojemnika.
Pokemon radośnie zerwał się na nogi i podbiegł do wody, bardzo szybko ją spożywając.
Nawet nie zauważył, że poszedłem, jednak ja byłem szczęśliwy, że sprawiłem przyjemność samotnym pokemonom. Tak więc zakończyłem moją pracę i wyszedłem ze schroniska, na tym się wszystko zakończyło...

Deikoe - 2012-04-01 13:42:56

Wchodzisz do schroniska i rozglądasz się. Pytasz się Sary:
-Czy mógłbym w czymś pomóc?
-Oczywiście. W schronisku zawsze znajdzie się jakąś pracę.
-Dobrze. A od czego mam zacząć?
-Wyczyść klatki pokemonów-tu Sara daje ci listę: Primeape, Machamp, Hitmonlee, Hitmonchan, Hitmontop, Medicham, Crougank, Gurturr i Sawk- tylko uważaj.
Już na wstępi masz pewność że będzie zabawnie. Nie ma to jak czyścić katki walczącym pokemonom. No cóż. Nimi też ktoś się musi opiekować. Widzisz już pierwszą klatkę. Chyba Primeape jest nerwowym pokemonem. Świadczy o tym to, że klatka zrobiona z super twardej stali wygląda tak że najmniejszy podmuch wiatru mógłby ją złamać. Niepewny podchodzisz bliżej i już wiesz że będzie trudno. Primeape patrzy na ciebie wzrokiem który mógłby zabić. Lecz wtedy wpadasz na pomysł: wypuszczasz swojego Oddisha i każesz mu użyć usypiającego pyłku. Gdy walcząca małpa już słodko spała ty jak najciszej i jak najszybciej posprzątałeś mu klatkę. Podchodzisz do kolejnych klatek. O dziwo z Machampem i wszystkimi ewolucjami Tyrogue poszło ci łatwo. Medicham patrzył na ciebie wzrokiem takim samym jak pierwszy pok z którym miałeś przyjemność być w schronisku, lecz spokojnie dał wysprzątać ci swoją klatkę. Gurturr sprawiał wrażenie bardzo miłego i spokojnego. Pewnie wszedłeś do klatki lecz nagle znienacka dostałeś w lewy bok cios stalową belką. Gdy już przezwyciężyłeś ból i wstałeś, pomyślałeś sobie: "po jaką cholerę dają pokemonowi w schronisku stalową belkę? Żeby mógł zabić osoby które niestrożnie wszedły do jego klatki czy co?!'" Jednak teraz już bez problemu posprzątałeś klatkę. Zauważyłeś że Gurdurr cały czas się śmieje. To uderzenie belką pewnie było jakimś żartem. Mało śmiesznym. Gdy podszedłeś do kolejnej klatki Sawk spał. Ostrożnie wszedłeś i zacząłeś sprzątać. Niestety gdy już kończyłeś to się obudził. Założył na ciebie chwyt i po czym cię puścił i ukłonił się tak jakby zaczynał walkę. Nie wiedziałeś o co chodzi. Jednak się domyśliłeś: Sawk chce z tobą walczyć. Nie byłeś zbytnio przekonany co do tego pomysłu lecz Sawk zagrodził wyjście. Nie było wyboru. Wypuściłeś swoje pokemony by dokończyły sprzątanie. Gdy myślałeś że pok odpuścił wtedy cię zaatakował. Jednak był to słaby cios. Sparowałeś go bez problemu. Następnie Sawk rzucił się na ciebie i cię przewrócił. Czyli zapasy. Zacząłeś się siłować z pokemonem na szczęście już na czystej podłodze klatki. Zdałeś sobie sprawę że Sawk jest bardzo słaby. Wygrałeś z nim bez problemu. Pok tylko się uśmiechnął i wypuścił ciebie i twoje pokemony z klatki. Zadowolony poszedłeś dalej lecz nie mogłeś nigdzie znaleźć klatki z Crougankiem. Podszedłeś do Sary i się jej zapytałeś:
-Gdzie jest klatka z Crougankiem?
-Nigdzie. Przed chwilą został przygarnięty przez jakiegoś gościa, chyba z Pastorii.
-To wspaniale. To już koniec pracy na dzis?
-Tak. Tak na przyszłość: ubieraj strój osóbb pracujących w schronisku. Niektóre pokemony nie lubią ludzi gdy nie mają tego ubranka.
-Dobrze wiedzieć. Na pewno będę pamiętał.

Ash1 - 2012-04-29 10:49:32

Przyszedłem do schroniska o godzinie 10;38.
Zauważyłem, że wszędzie było brudno więc umyłem podłogę, pościerałem kurze.
Potem zobaczyłem, że para Purloinów zrobiła kupę, więc umyłem klatki.
Chwilę później nakarmiłem wszystkie pokemony.
Sara;Jedź do Alabastii i zobacz czy ktoś porzucił jakiegoś pokemona.Jeśli tak to zabierz go do nas.Masz tutaj pokeballe schroniskowe.
Ja;Dziękuję nie zawiodę cię.
Pojechałem.Zobaczyłem Charmandera, 3 Bulbasaury, 10 Caterpie i Squirtle.
Wróciłem do schroniska i wsadziłem pokemony do klatek.
Zobaczyłem jak Aipom przewróciła miskę z piciem.Podniosłem ją.
Godzina 15:55.
Wracam do domu zmęczony.

Lioli - 2012-05-16 07:46:26

Poszukując jakiejś pracy, blond włosa dziewczyna wraz ze swoją ponytą przyszła do schroniska im. Meowtha.
Już na wejściu zauważyłam stworki stojące przy pustych miseczkach, szybko wyruszyłam na poszukiwanie jedzenia dla pokemonów. Gdy je znalazłam z szerokim uśmiechem nałożyłam im porcje pysznej poke karmy. W tym czasie Sasha podeszła do smutnego pokemona, już po chwili obydwa stworki zaczęły się razem bawić. Poszłam na poszukiwanie kolejnych zajęć. Po chwili zauważyłam, że klatki są brudne, szybko zabrałam sie do czyszczenia ich. Gdy uznałam, że już bardziej czyste być nie mogą wyruszyłam na poszukiwanie szczotek należących do stworków ze schroniska, gdy je znalazłam szybkim krokiem wróciłam do pokoju gdzie bawiły się pokemony. Zapytałam się ich czy, któryś chciałby, abym wyczyściła mu futerko. Ucieszone
tą propozycją pokemony podbiegły do mnie, a ja wzięłam się od razu do roboty.
Po skończeniu toaletki pokemonów dołączyłam się do zabawy, wymyślałam im różne gry oraz konkursy. Po skończonej pracy i odebraniu naleznych mi pieniążków pożegnałam się ze stworkami i na grzbiecie Sashy wróciłam do domu.

Minoru - 2012-05-18 15:15:48

Lioli: Przyszłaś w zły dzień ale 30 za chęci

Anastazja - 2012-06-07 13:11:08

~Dzień Pierwszy~



Rozpoczęcie:


W czwartkowe dni każdy zajmuje się sobą. Niektórzy sprzątają, inny się bawią, a jeszcze inni pracują. I to właśnie zamierzałam uczynić. Jako trenerka powinnam stale mieć fundusze na treningi. Ale jak to matka powtarza ,,Pieniądze na drzewach nie rosną,, tak więc postanowiłam znaleźć pracę. Nie było łatwo. Prawie wszystkie lokale albo miały komplet, albo były zamknięte. Pozostał jednak jedno miejsce. Nie słynie dobrą sławą. Nazywa się ,,Schroniskiem im. Meowtha". To tutaj przywożone są bezpańskie, panoszące się po miastach Pokemon'y. Byłam już ubrana i gotowa do drogi. Moje Pokemon'y pozostały w domu. Są rzeczy, które lepiej pozostawić dla siebie... Po niecałych dwudziestu minutach wolnego marszu dotarłam pod drzwi schroniska. Przekrzywiona tabliczka przedstawiała godziny otwarcia. Po zaczerpnięciu głębokiego oddechu weszłam do środka. To co zobaczyłam zdziwiło nawet mnie. Czysta podłoga, przejrzyste okna, uśmiechnięte Pokemon'y. Było zupełnie inaczej niż w opowieściach innych. Przede mną zjawił się wysoki blondyn o białych zębach i piwnych oczach.
- A więc to ty jesteś Anastazja? Spytał patrząc na naszywkę na torbie głoszącą moje imię. Świetnie. Rąk do pracy nigdy za wiele. Zapewne wiesz czym się zajmujemy? Więc nie ma po co owijać w bawełnę. To twój pierwszy dzień więc nie dam ci poważnego zadania. Po prostu podchodź do innych pracowników i oferuj im pomoc. Uśmiechnął się tak, że widać mu było wszystkie zęby. Ciekawe czy są naturalne... Otrząsnęłam się z zamyśleń i rozejrzałam w około. Pierwszego współpracownika dostrzegłam przy klatce z Oddish'em...

Praca:



Podeszłam do mężczyzny w długich, kręconych, ciemnych włosach i jasnej cerze. Co mam powiedzieć? Dzień dobry czy cześć? Serce zaczęło mi walić. Na szczęście on odezwał się do mnie.
- Ty jesteś ta nowa tak? Świetnie potrzebuję twojej pomocy. Widzisz tego Oddish'a. Muszę go umyć, a za pięć minut przychodzi trener adoptować Shroomish'a. Zrobiłabyś to za mnie? Jego głos był miły i ciepły. Zgodziłam się bez zastanowienia, a gdy odszedł chwyciłam wiadro z wodą i kupkę przysmaków. Ostrożnie, by nie wypuścić Pokemon'a otworzyłam metalowe drzwiczki. Były tak czyste, że mogłabym się w nich przejrzeć. No mały. Chodź tu. Szeptałam mając nadzieję, że zwabię Pokemon'a. Nie udało się. Przez ponad dwie minuty biegałam za trawiastym stworkiem, gdy on wesoło piszcząc skakał z nóżki na nóżkę. W końcu się zmęczył i podszedł do mnie. Zamoczyłam miękką gąbkę w ciepłej wodzie i zaczęłam delikatnie myć roślinkę. Najpierw listki, na których znajdowały się dwie malutkie wypalone dziury, potem tułów, a na sam koniec malutki nóżki. Oddish wyglądał ślicznie. W nagrodę podsunęłam mu talerzyk z przysmakami. Gdy zjadł wzięłam naczynie i wyszłam dwukrotnie sprawdzając czy dobrze zamknęłam drzwiczki. Odłożyłam talerz tam skąd go wzięłam i poszłam dalej. Następną osobą, którą spotkałam była młoda, może trzydziestoletnia kobieta, o rudych włosach do ramion. Podeszłam do niej, lecz tym razem wiedziałam co mam powiedzieć.
- Dzień dobry. Czy mogę pani jakoś pomóc? Jestem tutaj nowa i... Kobieta przerwała mi machnięciem ręki i wręczyła w ręce stertę listów.
- Jeśli możesz wyślij te listy pocztą lotniczą. Nie ma nic lepszego niż Pidgey'e. I odeszła pozostawiając mnie ze stertą listów. Nie zwlekając wyszłam z budynku i ruszyłam w stronę poczty. Po pomyślnym uzupełnianiu formalności wysłałam listy. Zajęło mi to aż dwie godziny. Ponownie udałam się w stronę schroniska. Dlaczego nikt nie dba o jego wizerunek? Po wejściu nie widziałam nikogo. Pokemon'y cicho drzemały, a oprócz głośnego chrapania jednego Bulbasaur'a nic nie było słychać. Nagle po mojej prawej pojawił się ten sam blondyn, którego spotkałam na początku. Przychylił się do mnie i szepnął. Teraz jest pora drzemki, a tym samym przerwa dla nas. Chodź ze mną do pokoju. I udał się w stronę drewnianych drzwi. Ruszyłam za nim. Przerwa nie trwała długo. Po zjedzeniu kanapek, wypiciu kawy lub herbaty każdy udał się w swoją stronę, by nakarmić Pokemon'y. Podeszłam do pewnej starszej pani, może sześćdziesięcioletniej i spytałam w czym mogę jej pomóc. Ta uśmiechnęła się i wręczyła mi jakąś listę. Widniały na niej imiona pięciu Pokemon'ów.
- To Pokemon'y, które trzeba nakarmić. Zajmiesz się tym? Karma leży na stoliku przy oknie. Powodzenia. Już miała odejść, lecz zawróciła. Najwidoczniej o czym zapomniała. Ta jednak zwróciła się do mnie. Bądź ostrożna co do Growlithe'a. Jest w złym humorze. Tym razem opuściła pokój pozostawiając mnie sam na sam z tym blondynem. Wyszłam pospiesznie. Karma rzeczywiście spoczywała na pięciu talerzykach. Spojrzałam na listę:

Krabby
Munchlax
Chikorita
Pidove
Growlithe


Najpierw Mychlax. Wzięłam talerz z przyklejoną karteczką głoszącą imię Pokemon'a i udałam się w stronę klatek. Z nim nie było problemu. Był tak zajęty bieganiem w kółko, że nie zauważył gdy kładłam jedzenia. Udałam się po następną porcję, tym razem dla Chikorit'y. Z nią było trochę więcej problemów. Za nic nie dała do siebie podejść, a zwłaszcza komuś kogo widziała pierwszy raz na oczy. Chwyciłam jedną kostkę przysmaków i rzuciłam w odległy kąt klatki. Roślinny Pokemon rzucił się na nią ze smakiem, a ja ułożyłam resztę przy ,,łóżeczku,, Pokemon'a. Teraz Krabby. Nie wiem dlaczego z nim zwlekałam. Wzięłam karmę różniącą się kolorem od innych i zaniosłam do klatki, w której znajdowało się małe oczko wodne, a w nim mały Krabby. Ucieszył się na mój widok. Położyłam karmę pod jego nóżkami i zamknęłam klatkę. Przez pręty pogłaskałam go po szczypcach. Pidove. Karma dla niego była całkiem normalna. Sucha i pachnąca. Za to klatka była niezwykła. Miała co najmniej cztery metry wysokości. Rosło w niej małe drzewka, a na czubku stał Pidove czujnie obserwujący moje poczynania. Nie chcąc mu przeszkadzać szybko ułożyłam talerzyk pod drzewem i odeszłam. Na koniec Growlithe. Stał on sztywno na jednej ze skał i baczniej przyglądał się każdemu z pracowników. W jego oczach widać było wrogość. Wzięłam talerz i ruszyłam do Pokemon'a. Gdy doszłam piesek skoczył na ziemię i głośno zawarczał. Nie mogę tam wejść... Wiem. I chwyciłam jedną kostę,  następnie rzuciłam ją na środek klatki. Gdy Growlithe ją zjadł rzuciłam kolejną, i tak aż do końca. Gdy skończyłam rozejrzałam się. Większość pracowników już poszła do domu. I ja zamierzałam to uczynić lecz zatrzymał mnie ten sam blondyn. Zawsze jest tam gdzie go nie potrzeba...
- Niezła robota. Trzymaj. I wręczył mi kopertę, w której znajdowała się wypłata. Ruszyłam do domy. Dopiero tam ją otworzę.

Minoru - 2012-06-07 13:32:17

200zł (więcej nie mogę dać a i tak dostałaś bonusik)

Lioli - 2012-06-07 18:12:23

Poszukując pracy trafiłam do Schroniska dla pokemonów. Gdy weszłam do budynku zobaczyłam kierowniczkę. Wręczyła mi ona listę zadań, które miałam zrobić. Od razu wzięłam się do roboty.

Zaczęłam od posprzątania klatek pokemonów. Na początek poszłam do stajni. Wypuściłam pokemony które tam mieszkały na pastwiska. Jeden z Taurosów-ogromny shiny byk sprawiał sporo problemów więc poprosiłam o pomoc pokemony które miałam ze sobą. Joltik używając pajęczej nici stworzył sznur, który zawiązałam mu na szyi, Togepi oczarowała go, a Poochyena zajęła się poganianiem go. Po godzinie męczenia się z nim udało mi się go wyprowadzić do reszty stada. Zajęłam się więc wynoszeniem nawozu z boksów. Stajnia była duża więc zajęło mi to kilka godzin. później z pomocą Duckletta i Buizela wymyłam je i nałożyłam nową ściółkę. Wsypałam im również paszę do misek.
Po skończeniu pracy w stajni wróciłam do budynku. posprzątałam tam klatki, nakarmiłam pokemony, dałam im lekarstwa i wypuściłam je na plac zabaw. Zajęło mi to sporo czasu. Postanowiłam więc posprzątać w kuchni, holu, pozmywać podłogi i wyprać firanki. Dzień już się kończył więc wyczesałam wszystkie stworki i wpuściłam je do klatek i boksów. Była już pierwsza w nocy więc udałam się do domu. Jednak nim wyszłam zatrzymałą mnie jeszcze kierowniczka i wręczyła kopertę.

Minoru - 2012-06-08 18:36:16

Dam i tak za dużo 100zł

Kacwol7 - 2012-06-28 07:26:06

Gdy znalazłem ogłoszenie w internecie, że potrzebują młodych ludzi do pracy w schronisku od razu się tam udałem. Gdy wszedłem do biura dyrektora spytałem czy to tutaj pracuję dyrektor tego schroniska dla pokemonów. On odrzekł stanowczo, że tak i szukają młodych ludzi do pracy w tym schronisku. Wtedy ja się ucieszyłem powiedziałem, że właśnie po to tu przyszedłem. Dyrektor się ucieszył od razu dał mi plakietkę i kazał iść wysprzątać klatki pokemonów. Wyruszyłem w stronę klatek, gdzie widziałem pokemony tj .: Snivy, Golem, Charmander. Poszedłem najpierw do klatki Snivy, gdzie wysprzątałem ładnie klatkę temu słodziakowi i pogłaskałem go mówiąc, że kiedyś pewnie stąd wyjdzie. Później poszedłem do pozostałych klatek, gdzie nawet zostałem zaatakowany przez Charmandera, którego chciałem pogłaskać. Wróciłem do dyrektora, który powiedział, że muszę iść nakarmić pokemony ptaki, tak też zrobiłem. Gdy doszedłem do klatek ujrzałem, że tych pokemonów jest bardzo dużo i znajdują się one tam stadami. Wszedłem cicho do klatki wsypałem karmę dla pokemonów do wszystkich pojemników. Lecz gdy miałem zmierzać do wyjścia w kącie ujrzałem małego Pidove, który miał złamane skrzydło, był to dziwny zbieg okoliczności, gdyż miałem przy sobie podręczny bandaż, którym opatrzyłem małego Pidove i przyniosłem mu jedną malutką miseczkę karmy. Był on zadowolony i przytulił się do mnie. Wychodząc powiedziałem do niego, że za niedługo wrócę do niego i znów się zobaczymy. Gdy już wróciłem do dyrektora opowiedziałem mu o historii z tym małym Pidovem był zadowolony, że ma takiego wielkodusznego pracownika i powiedział, że na dzisiaj koniec pracy, bo czas wracać do domu.

Lioli - 2012-06-28 11:01:02

Dyrektor wręczył Ci kopertę ze 100 zł

gabiyork2 - 2012-08-26 12:43:09

Znalazłam ulotke w,której było napisane ,że szukają chętnego do posady wolątariusza do schroniska pokemonów.Gdy tylko zobaczyłam tą ulotkę zadzwoniłam pod wybrany numer.Pan z którym rozmawiałam był bardzo  miły.Następnie omówiliśmy kilka szczegółów.Powiedział że jak chce to moge przyjechać nawet dzisiaj popracować i zaopiekować sie pokemonami różnego typu.Zgodziłam sie.Wsiadłam na skuter i pojechałam do SCHRONISKA POKEMON.Jechałam 5minut.Zeszłam ze skutera i popatrzyłam na budynek.Wydawał się dość przyjazny.Weszłam do środka.Tak jak myślałam w środku było równie przyjaźnie jak też na zewnątrz.Odrazu gdy weszłam podszedł do mnie pan.Zapytał sie czy ja w sprawie pracy odpowiedziałam że TAK.
A on
- To świetnie
1.Przedstaw sie pokemonom żeby miały do ciebie zaufanie.
2.Nakarm je
3.Wyjdź na spacer
4.Umyj je
Odpowiedziałam
-ok,zabieram sie do roboty


Kierownik wyjął wszystkie pokemony z boksów
Co do 1.
Powiedział do nich że jestem nową wolątariuszką w tym schronisku.
Gdy kierownik to mówił ja zdąrzyłam je naliczyć.
Było ich 50
Następnie sie przedstawiłam.
One uśmiechnęły się do mnie.
Powiedziałam żeby tutaj zaczekały.
Poszłam do kuchni po jedzonko dla nich
Wróciłam.
Podałam im.
Następnie założyłam trampki i poszłam z nimi na świeże powietrze.
10 pokemonów podawało sobie piłeczke z ręki do ręki
20 pokemonów urządziło wyścigi.
A inne ,czyli wodne pokemony Przeskakiwały w basenie przez obręcz którą im trzymałam.
Bawiliśmy sie na dworzu 2godz.
Przyszliśmy do budynku.
Weszliśmy pod prysznic umyłam wszystkie co do jednego
Wszystkie pokemony odprowadziałam do boksów.Kierownik przyszedł.
Zapytał sie pokemonów czy im się podobało
Wszystkie kiwnoły głową ,że TAK podobało sie im.
Z tego powodu bardzo się ucieszyłam.
Pożegnałam sie z pokemonami i z kierownikiem.Wsiadłam na skuter i pojechałam do domu.
Gdy weszłam do domu czekała na mnie tam moja Snivy.
Weszłyśmy do pokoju i położyłam sie na łóżku.
Powiedziałam
-To był pracowity dzień

Waljor - 2012-09-15 10:26:41

Kolejny słoneczny dzięn w regionie Hoenn tym razem Pływalnia była zamknięta więc szukałem innej pracy. Natknąłem się na ulotkę o Schronisko. Pewnym krokiem poszedłem do wielkiego budynku z napisem Schronisko im. Meowtha. Gdy wszedłem do budynku ujrzałem wiele klatek z różnymi pokemonami. Chciałem poszukać jakiegoś pracownika.Nagle zauważyłem jakiegoś człowieka. Okazało się, że to kierownik. Dlatego od razu zapytałem się o pracę.
-Dzień dobry! Chciałbym tu pracować znajdzie się tu jakaś praca dla mnie?-zapytałem kierownika.
-Oczywiście! Czekałem na jakiegoś młodzieńca zainteresowanym pracą tutaj.-odpowiedział dyrektor.
-To świetnie! Kiedy mógłbym zacząć?-dodałem do rozmowy.
-Możesz zacząć jutro o 6!-kierownik po tych słowach skierował się do swojego gabinetu. Gdy wyszedł podał mi specjalny fartuch i etykietkę z napisem:Pracownik Schroniska.
-Proszę!Do zobaczenia jutro rano!-powiedział mój nowy szef.
Tego dnia wieczorem nastawiłem zegarek na 5 rano, żeby się nie spóźnić. Położyłem się spać punktualnie o 20, ponieważ nie chciałem być ledwo żywy w pracy. Następnego dnia wstałem i ubrałem się w specjalny fartuch, zrobiłem sobie kanapki na śniadanie. Gdy wszystko zrobiłem wyszedłem do pracy. Gdy wychodziłem spojrzałem na zegarek była już godzina 5:45. Na szczęście droga nie była długa i się nie spóźniłem. Gdy wszedłem od razu zabrałem się do roboty. Zacząłem od nakarmienia wszystkich pokemonów znajdujących się w schronisku. Byłą z tym dużo roboty, ponieważ pokemonów było bardzo dużo. Po nakarmieniu stworków zrobiłem sobie przerwę śniadaniową. Po zjedzeniu kanapek zabrałem się do czyszczenia klatek. Po czyszczeniu klatek zauważyłem. Gdy wyrzucałem brudy z klatek do specjalnego pojemnika zauważyłem, że są bardzo pełne, dlatego opróżniłem wszystkie kosze w budynku. Zajęło to sporo czasu, ponieważ tych koszy tak samo jak pokemonów była bardzo dużo. Gdy spojrzałem na zegarek okazało się, że to już koniec mojej roboty. Wszedłem do gabinetu dyrektora Schroniska po wypłatę. Kierownik dał mi kopertę z kwotą .....

Mugetsu - 2012-09-15 11:13:17

Dostałeś 85 zł

Szamba betonowe Ożarów Mazowiecki