#16 2012-05-03 10:28:22

 Minoru

http://i.imgur.com/Tmkme.png

Skąd: Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2012-04-10
Posty: 740
Wiek Postaci: 17
Główny Pokemon: Cały Team

Re: ~Przychodnia im. Audino

Po ciężkim wczorajszym dniu na pływalni, dzisiaj przyszedł czas na pomoc wszystkim pokemonom poszkodowanym wczorajszej walce. Od samego rana zaczęły się kolejki przed przychodną, Wielkie było zdziwienie trenerów gdy zobaczyli, ratownika na stanowisku lekarza. Pierwszą ofiarą pacjentem został piplup, który złamał sobie łapki, trzeba było go wziąć na prześwietlenie a następnie założyć gips. Po niecałych trzydziestu minutach wszystko było gotowe a Mirouchi mógł zająć się kolejnym pokemonem, którym był Shellos. Rozciął on sobie cały bok z którego wypływała płyn ustrojowy więc trzeba było zatamować ten wypływ gluta. Zanim to się udało minęło ponad półtorej godziny, zeszło mnóstwo gazików oraz osocza które trzeba było mu podawać. Następnie całą ranę odkaziłem oraz podać antybiotyki dopiero teraz zacząłem się za zeszycie tej rany. Nawet nie zauważyłem jak minęły trzy godziny na ratowaniu ślimaka. Po godzinie do przychodzi przyszedł mały trener z Mantyke-ją. Była ona przebita harpunem. Człowieka szlak chciał trafić widząc to, kto strzela do pokemonów z harpunu? Minoru wziął się za znieczulanie manty a następnie wprowadził ją na salę operacyjną. Wyjmowanie grotu zajęło mnóstwo czasu, trzeba było go ostrożnie przeciąć i zacząć wyciągać nie naruszając wewnętrznych organów żeby nie spowodować krwotoku z narządów. Dalej trzeba było obejrzeć całe wnętrze w pobliżu rany i oczyścić żeby nie wdało się zapalenie a po wszystkim zeszyć i podać antybiotyki. Było już późno gdy trener kończył operacje gdy do przychodni przyszedł trener z Uxie piękny pokemon ale strasznie poturbowany widać, że niedawno stoczył zacięty bój. Na szczęście nic wielkiego jej się nie stało, kilka siniaków, otarć i niewielkich zranień. Po godzinie było po wszystkim a dla świętego spokoju Minoru wziął ją na prześwietlenie. Tutaj nie było zdziwienia, wszystko było na swoim miejscu i mógł trenera z pokemonem odesłać do domu.
Po kolejnej godzinie Minoru mógł zamknąć swój gabinet i pójść do szefa po wypłatę.


http://img255.imageshack.us/img255/4011/moderatorpb.png


http://img.photobucket.com/albums/v296/Meowy/slowking.png

Offline

 

#17 2012-05-03 13:14:28

 99dawid999

http://i.imgur.com/bMTk0.png

Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 243

Re: ~Przychodnia im. Audino

Postanowiłem zarobić trochę pieniędzy więc postanowiłem poszukać pracy szukałem w gazetach w internecie i w różnych źródłach informacyjnych i znalazłem ciekawą ofertę pracy w Przychodni nie wiedziałem zbytnio co mam tam robić więc postanowiłem przyjść i się spytać ale byłem od razu gotowy do pracy. Po przyjściu spotkałem siostrę Joy, i zacząłem z nią rozmowę dotyczącą pracy, dowiedziałem się że mam pomagać w opatrywaniu pokemonów, i miałem czekać na przyjście pacjentów, sprawdzić ich stan i w razie pomocy zawołać Siostrę Joy.Nic się nie działo, stałem za ladą czekając na przyjście jakichś pacjentów,czekałem tak dobrą godzinę Wtedy Siostra Joy przyszła i spytała:
-Nikt nie przyszedł?
-Nie,
-Nie nudzi ci się tu trochę?
-Może troszkę tak
-Zrób sobie kawę może ci czas szybciej zleci
-Dobrze
-Idź prosto a potem w prawo tam jest automat do kawy
-Okej
-I pamiętaj gdy tylko ktoś przyjdzie i będzie potrzebował pomocy zawołaj mnie,
-Jasne
Po tej rozmowie udałem się we wskazaną drogę po kawę>Gdy wracałem zauważyłem jakiegoś chłopca w małym pichu leżącym na jego ramieniu najwidoczniej zemdlał, chłopiec podszedł do mnie i powiedział
-Dzień dobry
-Witaj. Czy coś się stało?
-Tak mój pichu ucierpiał w walce
-Aha poczekaj tu chwilę,
-Dobrze, a gdzie siostra Joy?
-Właśnie po nią idę,
-Dobrze to poczekam
Siostrę Joy zauważyłem idącą korytarzem i krzyknąłem:
-Siostro Joy!
-Tak? coś się stało?
-Przyszedł  jakiś chłopiec z rannym pichu
-To szybko trzeba mu pomóc,
-oczywiście
-ja pójdę sprawdzić co z tym pichu a tym przynieś bandaże,
-Dobrze, już idę
-Tylko wracaj szybko
-Dobrze
Poszedłem do pokoju z lekami i wziąłem bandaże i kilka jagód które dodają energi pokemonowi i szybko wróciłem do siostry Joy
-Siostro przyniosłem te bandaże,pomyślałem że mogą się też przydać te jagody podobno pokemon jest po nich silniejszy
-Tak, to prawda i dobrze że je tu przyniosłeś
-Mam jakoś pomóc
-Tak podawaj mi po kawałku bandaża
-oczywiście
-Daj teraz jeden kawałek taki żeby rękę obwiązać
-już
-Teraz utnij kawałek na drugą rękę i na nogi a na końcu na głowę
-Już wszystko zrobione
-Teraz pokrój 3 te jagody, na małe kawałki
-Już pokrojone
-Dobrze możesz już iść do domu
-Dobrze
-Przyjdź jutro po wypłatę
-Dobrze. Do widzenia
-Do widzenia


http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSBhX2TgvSI3btxiM8ywptbvkWbb7Us2vjExb8RNBQHy2NeUOQT0g 
Mój pichu nie lubi gości!
Uwaga! Wchodzisz na własne ryzyko

http://www.pokestadium.com/pokemon/trainercard/new2.png?name=Chilikis&friendcode=&trainer=45&badge=1&pokemon1=172&pokemon2=216&pokemon3=54&pokemon4=322&pokemon5=472&pokemon6=624

                                                 Pokelife
http://sprites.pokecheck.org/i/005.gif http://sprites.pokecheck.org/i/008.gif  http://sprites.pokecheck.org/i/124.gif http://sprites.pokecheck.org/i/128.gif

Offline

 

#18 2012-05-03 13:37:56

CornJis

http://i.imgur.com/AqaV0.png

Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 391

Re: ~Przychodnia im. Audino

DZIEŃ 1

Postanowiłem iść do pracy. Sprawdzając ogłoszenie okazało się że akurat dziś mogę pracować w przychodni. Nie zwracając na nic uwagi pobiegłem do przychodni i zgłosiłem się o prace. Jak zwykle, moje "ulubione" zajęcie, trafiło mi się sprzątanie. No, skoro musiałem, ważne żeby coś zarobić. Pracowałem jak zwykle. Najgorsze było sprzątanie ubikacji, i gabinetu ginekologa. To był na prawdę wstrętne. Wolelibyście nie wiedzieć co było wszędzie na podłodze. No cóż, to w końcu jego praca, ale na szczęście nie ja musiałem nim być. Budew też z chęcią mi pomagał. Tylko w gabinecie Ginekologa szybko wskoczył do Pokeball. Dobrze że jak skończyłem to mi pomógł. Praca był bardzo nie wesoła.

DZIEŃ 2

Cóż, to mój drugi dzień w pracy. Dziś miałem lepszą prace. Musiałem tylko dawać szczepionki, ogólnie też pomagałem doktorowi. Wypełniałem różne faktury. Najgorzej był dać szczepionkę Chuckowi Nourisowi*. On bardzo bał się igieł. A ja jednak dałem mu tą szczepionkę. Bardzo się rzucał. Zrobił w 2 ścianach dziury i rozwalił biurko doktora. To nic że mi prawie złamał rękę i podbił oko. To było okropne. Skoro jest taki silny to powinie móc pobić nawet chorobę. Dziwę się że tego nie zrobił.

DZIEŃ 3

To wreszcie 3 dzień. Był wyjątkowo nudny. Na prawdę nie było co robić. No, ale trudno. Cały czas tylko podpisywałem jakieś faktury, lub piłem kawę. Na prawdę nie był co robić. Po prostu bawiłem się z Budewem. Zresztą i tak zawsze się z nim bawię. Dobrze że tam był TV. Inaczej zamarł bym z nudów. Budewowi też się nudziło więc bawił się z Snoruntem.

DZIEŃ 4

Już 4 dzień w pracy. Nie sądziłem że będę pracować tu tak długo. Co jeden dzień klientów coraz mniej. A ja coraz bardziej się nudzę. Snorunt i Budew byli już całkowicie znudzeni. Tylko gonili się na korytarzu. Zwiedzili całą przychodnie. Skakali ze schodów. Już naprawdę nie mieli co robić, tak jak ja. To był straszne. Jag by nie TV to bym tam nie przeżył.

Offline

 

#19 2012-05-04 19:16:26

 Alice

http://www.picshot.pl/pfiles/219816/rangerd.png

38078949
Zarejestrowany: 2012-04-24
Posty: 171
Wiek Postaci: 15 lat
Główny Pokemon: Zorua

Re: ~Przychodnia im. Audino

Alice po nieudanej pracy w pływalni, postanowiła zarobić jako pielęgniarka. Potrzebowała troszkę pieniędzy, by zadbać o swoje pokemony. Kilka dni przed przybyciem do miasta Undella,  zadzwoniła do pielęgniarki która tam pracowała. Po około 4 dniach wędrówki, dotarła do wcześniej wspomnianego miejsca. Po kilku minutach była już w przychodni. Gdy rozejrzała się po pomieszczeniu zauważyła wcześniej wspomnianą pielęgniarkę, która właśnie rozmawiała z najprawdopodobniej z jakimś trenerem. Po kilku minutach pielęgniarka zauważyła że dziewczyna stała koło drzwi już od 10 minut, przeprosiła więc osobę z którą rozmawiała i podeszła do nastolatki.
- Mogę w czymś pomóc?
Trenerka spojrzała na kobietę, była trochę zestresowana tą nową pracą.
- Dzień dobry. Dziś miałam zacząć tutaj pracować.
Kobieta spojrzała na nią trochę zdziwiona.
- Pracować? Ach tak, to tu jesteś Alice Asai tak?
Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową potwierdzająco.
- Tak to ja.
- No dobrze a więc pokaże ci co będziesz teraz robić.
I tak ruszyła w stronę pokoju w którym miała wykonać swoje pierwsze zadania. Po około minucie dodarły na miejsce.
- Dobrze, zostawię cię tu. Przypnę cię tu listę zajęć na dziś i na pozostałe dni. A teraz na początek poczyść szafki z lekarstwami i uporządkuj lekarstwa alfabetycznie. No dobrze ja będę powoli się zbierać. Trzeba zając się chorymi pokemonami.
Gdy kobieta wyszła, Alice zabrała się za czyszczenie szafek. Najpierw wyciągnęła wszystkie lekarstwa z szafek i postanowiła na blacie. Potem wzięła ściereczkę i mleczko do czyszczenia i tak zaczęła szorować każdą szafkę z osobna. Po godzinie czyściła już ostatnią, lecz nie mogła ją doczyścić, po kilkunastu minutach w końcu ją wyczyściła. Przedarła jeszcze wszystkie szafeczki na sucho. Po wykonanej pracy, zabrała się za układanie lekarstw. Najpierw ułożyła je alfabetycznie na stole, następnie ułożyła je w wcześniej wspomnianym porządku. Trochę jej to też zajęło, ponieważ trochę jej się pomieszało, lecz po kilkunastu minutach skończyła całe zadanie, które zleciła jej pielęgniarka. Dziewczyna spojrzała na listę, następnym punktem programy było, przygotowanie karmy dla pokemonów, a potem trzeba było tą karmą nakarmić pokemony w sali nr.7. Po przeczytaniu zadania, natychmiast zabrała się za jego wykonanie. Po kilkunastu sekundach była już w sali nr.7. Były w niej pokemony, które leżały w łóżeczkach. Po drugiej stronie pokoju były pułki z karmami dla pokemonów. Podeszła więc do niech i zaczęła przyrządzać karmy. Po kilku minutach przyrządziła 10 misek z karmami dla pokemonów. Gdy spojrzała na wszystkie miski czegoś jej brakowało. Nagle zaburzyła miskę pełno jagodów.
- To jest to.
Wzięła kilka jagód, które po kilku sekundach były pokrojone w drobniutką kostkę. Każdą z misek przystroiła jagodami.
-Nie tylko super wygląda, ale pewnie ta karma nabierze smaku.
Powiedziała z uśmiechem na ustach. Po chwili zbudziła wszystkie pokemony, które podczas jej pracy spały.
- Kochani budzimy się. Mam dla was pyszne jedzonko.
Pokemony gdy spojrzały na karmę, odmówiły, ale po chwili zauważyły że jest bardzo ładnie przystrojone, co spowodowało że zaczęły jeść. Po ich minach Alice wnioskowała że im bardzo smakowało. Stworki po zjedzeniu podziękowały za posiłek przytulając dziewczynę i położyły się spać. Nagle przyszła kobieta, która pokazywała Asai jej pierwsze zadanie.
- Nigdy jeszcze tak dobrze nie spały. Na dziś to chyba już koniec. Mam nadzieje że przyjdziesz jutro.
- Chciałabym, ale jutro chciałabym potrenować z moimi pokemonami.
- Oczywiście rozumiem, a więc życzę udanego treningu.
- Dziękuję do widzenia.
- Do widzenia.


http://fc06.deviantart.net/fs71/f/2012/140/1/d/alice_game_two_by_annepl-d50fxvg.pnghttp://fc05.deviantart.net/fs70/f/2012/140/1/f/alice_game_by_annepl-d50fxd7.png



http://desmond.imageshack.us/Himg528/scaled.php?server=528&filename=beznazwysssssss.png&res=landing

http://img535.imageshack.us/img535/4729/teamalice.png




Wystarczy ciepły dotyk dłoni
by móc poczuć się wyjątkowo,
i wtedy choć pochmurny dzień
zaświeci słońce nad twą głową.
I nawet gdy deszcz pada,
uśmiech się w serce wkrada,
bo to ciepło które czujesz
wszystko inne zamazuje...

Offline

 

#20 2012-05-07 12:26:10

 xEwAx

http://i.imgur.com/AqaV0.png

43180320
Skąd: M.D
Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 237
Wiek Postaci: 12
Główny Pokemon: Arcanine

Re: ~Przychodnia im. Audino

Przychodzę do Centrum Pokemon i mówię:
- Witam Siostro Joy. No bo ja chciałam...
- Och tak oczywiście wyleczę twoje pokemony!- przerwała mi pielęgniarka.
- Nie. Ja chciałam pomagać tutaj. Czy mogłabym Ci pomagać ?- zapytałam.
- Oczywiście ! Zaczynaj! Akurat muszę iść do sierżant Jenny. Przyjdę za około 4 godziny. Dobrze ?
Potaknęłam i wzięłam się do pracy. Miałam pierwszego pacjenta. Była to mała, zapłakana dziewczynka z małym Togepi na rękach. Zapytała się mnie gdzie jest siostra Joy. Odpowiedziałam jej, że ja zajmę się jej pokemonem, a pielęgniarka przyjdzie za 4 godziny. Wzięłam się do pracy. Audiono pomagała mi przy pracy.
Po 20 minutach oddałam Melisie jej pokemona. Mały Togepi nie dawno wykluł się z jaja i chciała sprawdzić go w walce.
10 minut po tym przyszedł do mnie chłopiec w wieku 5 lat razem ze swoją mamą z Cyndaquilem. Pokemon był brudny i miał kilka siniaków. Wzięłam go razem z Buneary i Audino by go  opatrzyć. Trwało to dosyć długo, bo wszystko go bolało i nie dał się nikomu zabrać na ręce. Akurat przyszłą siostra Joy a Cyndaquil dał się opatrzyć. Tak mój dzień się zakończył.


http://obrazki24.pl/images/teamirtqt.png


                                 

http://th02.deviantart.net/fs71/150/f/2011/178/4/d/arcanine_by_toasterbots-d3k8768.png



KP|Przygoda|Stragan



(^)>  <(^)

Offline

 

#21 2012-05-08 21:02:54

 99dawid999

http://i.imgur.com/bMTk0.png

Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 243

Re: ~Przychodnia im. Audino

dzień 1
Mój pierwszy dzień pracy w przychodni, trochę się denerwuję ciekawe co będę musiał robić? No ale trzeba się już zbierać. Ubrałem płaszcz buty i wyszedłem prosto do przychodni, byłem ciekaw co mnie tam spotka, szedłem około 15 minut ale w końcu dotarłem do przychodni, od razu o przyjściu przywitałem się z siostrą joy
-Dzień dobry, ja w sprawie pracy
-Dzień dobry, to ty jesteś Chilikis?
-Tak, od czego mam zacząć?
-Poczekaj chwilę napiszę ci kartkę z twoimi zadaniami
Siostra joy zaczęła pisać coś w notesie, po chwili wyrwała kartkę i wręczyła ją mi
-Oto twoje zadania, zrób je według kolejności którą ci ustaliłam, dobrze?
-Dobrze zrobię wszystko
-No to idź już, przyjdź do mnie jak skończysz albo gdy będziesz miał jakieś kłopoty
-Dobrze
Hmm... pierwsze na liście było oczyszczenie pokoju i pokemonów w pokoju nr.4, gdzie ten pokój?... o tutaj jest, w pokoju było kilka małych pokemonów, o dziwo wszystkie miały pierwsze stadium ewolucji były tam 2małe pichu, teddiursa, 2mudkipy, numel, piplup i tepig. Szybko zabrałem się do pracy, najpierw postanowiłem wyczyścić pokój, musiałem umyć okna, podłogę i podlać kwiaty, nie zajęło to długo jakieś 30 minut, teraz zostało tylko umyć pokemony, pomyślałem że będę mył je po 2 no to na początek pichu było ich 2 ale nie zajęło to dużo czasu chociaż nie chciały wychodzić, chciały się jaszcze pobawić w wodzie, ale w końcu wyszły, to teraz teddiursa i piplup chodźcie tu do mnie  piplup wskoczył do wody, ale nie rozlał dużo na szczęście były podłożone ręczniki, teddiursa mniej chętnie ale w końcu wszedł, umyłem ich szybko i z wyjściem nie mieli problemu jak pichu, no piplup wolał by się pobawić ale nie stawiał oporu, tak to teraz mudkipy, wiedziały że ich kolej toteż były już w wannie pluskały się jak pichu, więc trochę mnie zmoczyli jak ich szorowałem, no to na koniec numel i tepig, ci widać byli niechętni do kąpieli, w końcu są typu ognistego, ale też długo się nie namawiali starałem umyć się ich jak najszybciej, po umyciu wysuszyłem i wytarłem ich wszystkich potem wrócili na swoje miejsca, no to to skończone. O nie! ale już późno nie będe mugł wszystkiego dzisiaj zrobić, szybko wybiegłem po wyjściu zobaczyłem siostrę joy idącą w moją stronę
-Chilikis dałam ci trochę za dużo na kartce, przyjdź jutro a dzisiaj możesz iść do domu
-Dobrze, do widzenia

                                                         dzień 2
Rano byłem ciągle zmęczony po poprzednim dniu, ale trzeba iść do pracy, co miałem następne na kartce?podlać wszystkie rośliny, no to w drogę do przychodni Szedłem jeszcze zmęczony więc dojście zajęło mi aż 15 minut dłużej niż wczoraj, pomyślałem czy będę dał rady dzisiaj pracować? to się okaże. Wszedłem do przychodni przez drzwi widziałem siostrę joy zajmującą się jakimś pacjentem podszedłem do niej i powiedziałem
-Dzień dobry siostro joy, już wiem co mam robić więc biorę się do roboty
-Dobrze, powodzenia
Miałem podlać wszystkie kwiaty, ciekawe ile tu może być pokoi? było ich aż 18, a jeszcze kwiaty na parapetach no cóż czeka mnie ciężka praca, wziąłem duże wiadro z wodą i garnuszek do którego nalewałem wodę, na szczęście na każdym piętrze mogłem dolać wody do wiadra więc wziąłem się do roboty, najpierw kwiaty na parterze pomyślałem, ale na kartce było że kwiaty na piętrach 1-3 więc zostawiłem parter i poszedłem na pierwsze piętro, najpierw podlałem kwiaty na parapetach, dopiero później w pokojach, pracy było nie mało a zostały jeszcze 2 piętra, byłem pewien że braknie mi wody zostało najwyżej na połowę następnego piętra, tak jak myślałem starczyło tylko na kwiaty na parapecie, ale szybko dolałem wodę i zająłem się pokojami, tu mi zajęło mniej czasu niż wcześniej, a wody zostało na następne piętro, więc szybko udałem się na ostatnie piętro podlewałem tak jak wcześniej najpierw na parapecie, później w pokojach.
Była dopiero 17:30, wczoraj skończyłem o 22:00. Odłożyłem wszystko na miejsce, odebrałem wypłatę, zabrałem swoje rzeczy i pobiegłem do domu odpocząć



                    prosiłbym o oddzielną wypłatę za każdy dzień, jeśli można


http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSBhX2TgvSI3btxiM8ywptbvkWbb7Us2vjExb8RNBQHy2NeUOQT0g 
Mój pichu nie lubi gości!
Uwaga! Wchodzisz na własne ryzyko

http://www.pokestadium.com/pokemon/trainercard/new2.png?name=Chilikis&friendcode=&trainer=45&badge=1&pokemon1=172&pokemon2=216&pokemon3=54&pokemon4=322&pokemon5=472&pokemon6=624

                                                 Pokelife
http://sprites.pokecheck.org/i/005.gif http://sprites.pokecheck.org/i/008.gif  http://sprites.pokecheck.org/i/124.gif http://sprites.pokecheck.org/i/128.gif

Offline

 

#22 2012-05-10 17:51:18

 Rival

http://i.imgur.com/l6VhX.png

Zarejestrowany: 2012-03-06
Posty: 369
Wiek Postaci: 16 lat
Główny Pokemon: Weavile

Re: ~Przychodnia im. Audino

xEvax, twoja wypłata wynosi 280$

99dawid999, Ty otrzymujesz 260$

Jeśli po dodaniu posta pieniądze nie zostały dodane, to poczekajcie drobną chwilkę.


http://i45.tinypic.com/6fpgth.png

Offline

 

#23 2012-05-10 17:51:43

 Minoru

http://i.imgur.com/Tmkme.png

Skąd: Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2012-04-10
Posty: 740
Wiek Postaci: 17
Główny Pokemon: Cały Team

Re: ~Przychodnia im. Audino

Piękny czwartkowy poranek, ptaki ćwierkają, pokemony się bawią a Minorowi dzwoni budzik. Z braku pieniędzy, postanowił wybrać się do pracy. Po długich wczorajszych poszukiwaniach, znalazł idealną- w przychodzni. Po obfitym śniadaniu oraz umyciu od razu pobiegł się ubrać, by móc pomknąć wprost do szpitala gdzie czekała na niego posada lekarza. Szedł wzdłóż szerokich pól na, których baraszkowały chikority oraz ledianty, widok był przedni w dalszej drodze spotkał niewielkiego bibarela, wyglądał na prawdę marnie więc postanowił zabrać go, do przebadania. Po kilkunastu minutach doszedł do recepcji, gdzie się zameldował oraz zarejestrowal swojego pierwszego pacjenta. Minoru szedł długim korytarzem, mijał wiele drzwi, za każdymi leżał wymarniały pokemon, nagle ujrzał siostrę Joy którą zapytał:
- Co jest tym wszystkim pokemonom?
- Niewiemy, przynoszą je trenerzy od jakiegoś tygodnia, próbujemy wszystkiego ale bezskutecznie. Chciałbyś może zająć się tom sprawą?
- Jestem nowy ale czemu nie.
- Na końcu korytarza powinna być wolna sala, masz tam wszystko co będzie ci prawdopodobnie potrzebne.
- Dziękuję siostro.
Ruszył dalej zastanawiając się co może być skutkiem takiej epidemi oraz od czego zacząć. Nowy nabytek szpitala po kilku minutach cągłego wlepiania swoich ślepi w sufit, postanowił pobrać od każdego z pacjętów krew oraz kau. Po długim pobieraniu i szarpaniu się z pokemonami trenerowi udało się wziąć próbkę od każdego a następnie ją przebadać pod mikroskopem. W krwi nic nie wykrył ale w kale znalazł dziwne kule. http://2.bp.blogspot.com/_-2Kwq1w1t_s/TPPmI7orPLI/AAAAAAAAACk/sR8oFTyA7YM/s1600/109.jpg  Postanowił je zbadać wynik był szokujący, tymi bomblami były jaja ale nie byle jakie a motylicy wątrobowej. Teraz zostąlo tylko dowiedzeć się skąd pokemony się zatruły, zniszczyć to źródło oraz wyleczyć poki. Na pozór proste zadania a sprawiły ogrmną trudność lekarzowi. Napoczątek Minoru zajął się znalezieniem siostry Joy, po pół godzinnym bieganiu po oddziale znalazł ją w pokoju lekarzy, Minoru wszedł tam i zaczął jeszcze w połowei w drzwiach.
- Siostro wiem jest tym pokemonom, wszystkie są zakażone motylicą wątrobową, a co gorsza w dojrzałej postaci, gdyż znalazłem w ich kale miracidia.
- Dobra robota, zaimij się nimi bo my mamy tutaj poważny problem, możę kiedy indziej ci powiem to nie jest odpowiedni moment na opowieści o tym.
- Dobrze.
Trener poszedł więc dać każdemu pacjętowi odpowiednie leki oraz zastrzyki aby pozbyć się wszystkich pasorzytów z ich ciał. Następnie poszedł rozejrzeć się po okolicy szukając źródła zakażenia. Jak z nieba zleciało na Minoru olśnienie:
- No tak woda- krzyknął sam do siebie, a następnie pobiegł w stronę pobliskiej sadzawki. Miał zamiar spotkać tam pokemony typu ślinak i nie zawiódł się przy brzegu moczyły się dwa Shellosy. Trener wziął je od razu do przebadania i tu również się nie zawiódł w ich ciałach znajdowały się sporocysty, redia oraz cerkaria. Śmlimaki od razu poddano leczeniu a nowy nabytek szpitala, kazał wysuszyć sadzawkę a następnie, spalić wszystkie rośliny na jej dnie aby zniszczyć metacerkarie. Po ciężkim dniu poszedł jeszcze raz do siostry Joy- tym razem po wypłatę:
- Siostro czy móglbym otrzymać wypłatę za moja pracę.
- Tak. Dobrze się spisałeś oto twoja wyplata.
Minoru cały uśmiechnięty, szedł tym samym korytarzem co wchodził do swojego gabinetu tym razem zadowolony z siebie, że wyleczył pokemony. Po powrocie do domu, trener padł na swoje łóżko i od razu usnął.


// spaczenie biol-chemu

Ostatnio edytowany przez Minoru (2012-05-10 17:59:43)


http://img255.imageshack.us/img255/4011/moderatorpb.png


http://img.photobucket.com/albums/v296/Meowy/slowking.png

Offline

 

#24 2012-05-10 18:01:55

 Rival

http://i.imgur.com/l6VhX.png

Zarejestrowany: 2012-03-06
Posty: 369
Wiek Postaci: 16 lat
Główny Pokemon: Weavile

Re: ~Przychodnia im. Audino

Minoru - 275$

Jeśli po dodaniu posta pieniądze nie zostały dodane, to poczekaj drobną chwilkę.


http://i45.tinypic.com/6fpgth.png

Offline

 

#25 2012-05-10 22:46:41

 Airie

http://i.imgur.com/l6VhX.png

Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 266
WWW

Re: ~Przychodnia im. Audino

Fundusze niestety uszczupliły mi się bardzo szybko, więc z Kometą przy moim boku skierowałam się do budynku szpitala. To była idealna praca dla mnie. Nie potrzebowałam posiadać idealnych zdolności do mówienia, nie potrzebowałam też zbytniej siły, za to cierpliwości i po prostu oddania. Mogłam zarobić, a przez to i pomóc ludziom...
Podeszłam do starszej pielęgniarki z lekkim uśmiechem.
- Jest czwartek, czy potrzebują państwo może pomocy? - spytałam z uśmiechem, a chwilę później zostałam już zagoniona razem z Pokemonami do pracy.
Deino została zaangażowana do pomocy w magazynie, a mnie na początek przydzielono umycie podłóg. Zabrałam się do tego z energią, o którą się nawet nie podejrzewałam. Ścierając ślady stóp mnóstwa ludzi i innych stworzeń, nuciłam pod nosem piosenkę, starając się to robić jak najdokładniej. Potem wyniosłam jeszcze śmieci z każdej sali, na jaką natrafiłam po drodze. Kiedy napotkałam małego Nidorana, który płakał gdzieś w kącie, szybko wzięłam go na ręce i przytuliłam, śpiewając mu kołysankę, aż się uspokoił. Później odniosłam go do jego sali, na co jego trenerka bardzo się ucieszyła.
Moim kolejnym zadaniem było wypisanie kart po przyjęciu Pokemonów. Było to dość skomplikowane. Każdego Pokemona trzeba było zważyć, zmierzyć i obejrzeć, żeby sklasyfikować stan. Najczęściej przychodzili trenerzy, których Pokemony były po prostu zmęczone, więc po jakimś czasie wypisywałam już karty coraz sprawniej. Kiedy skończyłam to już, zabrałam się za mycie okien w głównej sali. Z tym akurat nie miałam problemu, więc poszło mi to dość szybko, dzięki czemu mogłam się jeszcze zabrać za inne rzeczy.
Swoje następne kroki skierowałam do Pokemoniego żłobka, gdzie niedawno wyklute Pokemony potrzebowały kogoś do opieki i zabawy. Tam zajęłam się ich umyciem i nakarmieniem, a potem jakiś czas poświęciłam na zabawę z nimi. Po wszystkim wyglądały na zadowolone, więc, trochę zmęczona, odebrałam Deino z magazynu i razem z nią poszłam po wynagrodzenie.


Wyznawczyni COMAoizmu ^ ^ xD

http://img36.imageshack.us/img36/3655/ggggup.png http://www.pokestadium.com/pokemon/trainercard/new2.png?name=Airie&friendcode=5555-5555-5555&trainer=98&badge=3&pokemon1=633&pokemon2=336&pokemon3=443&pokemon4=453&pokemon5=&pokemon6=

* Grafika * Opowiadanie * Lubimy czytać * Tekstowo *

Offline

 

#26 2012-05-11 15:31:58

 Rival

http://i.imgur.com/l6VhX.png

Zarejestrowany: 2012-03-06
Posty: 369
Wiek Postaci: 16 lat
Główny Pokemon: Weavile

Re: ~Przychodnia im. Audino

Airie - Dobrze się spisałaś. Twoja wypłata wyniosła 290$

Jeśli po dodaniu posta pieniądze nie zostały dodane, to poczekaj drobną chwilkę.


http://i45.tinypic.com/6fpgth.png

Offline

 

#27 2012-05-21 21:15:29

 Chinchou

http://i.imgur.com/l6VhX.png

Zarejestrowany: 2012-04-12
Posty: 81
Wiek Postaci: 14 lat
Główny Pokemon: Chinchou

Re: ~Przychodnia im. Audino

Udałam się żwawo do przychodni. Nie różniła się ono wiele od standardowych. Była to duża „klockowata” budowla o kolorze pomarańczowym, zarówno z zewnątrz jak i w środku. Nad automatycznymi drzwiami widniał biały symbol pokeballa. W centrum pomieszczenia  zauważyłam kobietę o prostych, różowych włosach, które wyglądały jak kitki związane u góry. Miała łagodne rysy twarzy i niebieskie oczy. Stała za wysoką ladą. Za jej placami znajdowało się pomieszczenie do, którego wchodziła co jakiś czas. Przy ścianach stały ławki, a na nich siedziało dużo osób.
Od razu udałam się do kobiety, która prawdopodobnie nazywała się Siostra Joy.
Tak do niej też niepewnie powiedziałam:
- Przepraszam... umm... Siostro Joy...? - zadałam pytanie, aby się upewnić czy dobrze pamiętam.
- Tak, co chciałaś? - zapytała lekko opryskliwie. Patrzyła się na szklane, ale nie przezroczyste drzwi
z przejęciem. Jednak po chwili zreflektowała się, wymuszając na sobie uśmiech. - Chciałabyś wyleczyć swoje pokemony? - rzekła do mnie sztucznym, słodkim głosikiem.
- Nie, przyszłam tutaj popracować.
- Uff... Arceusowi dzięki! - prawie krzyknęła, ale przyciszyła głos mówiąc: - Mamy poważny problem,
koniecznie potrzebujemy pomocników, ponieważ grasuje jakaś potworna pokegrypa.
Wejdź tam... - wtedy wskazała na ukryte pomieszczenie, do którego prawie mnie wepchnęła.
Znalazłam się w przyciemnionym pomieszczeniu z wieloma łóżkami oraz kapsułami z różnorakimi pokemonami, prawdopodobnie przechodzącymi kwarantannę. Nad każdym takim urządzeniem znajdował się niebieski monitor wskazujący stan zdrowia pokemonów w maszynie.
Krzątała tam się masa Audinio, Chansey oraz innych pomocników. Różo-włosa szefowa zaczęła zaraz wszystko wyjaśniać:
- Słuchaj uważnie! Te biedne stworzenia w tych szklanych kulach są zainfekowane
dlatego... - w tym momencie podała mi gumowe rękawiczki oraz maskę. - nie możesz
się nimi zarazić ani dopuścić do nich żadnych innych pokemonów.
Na razie twoim zadaniem będzie podawanie im ostrożnie tego wzmacniającego
lekarstwa. – dała mi do ręki buteleczkę z jakąś zieloną substancją kiedy akurat udało mi się
założyć przedmioty. Następnie jej wzrok zrobił się przenikający, a głos ostry jak brzytwa. – Wyjmuj je tylko kiedy będzie to naprawdę potrzebne staraj się je tylko od tyłu podtrzymywać!
Musisz uważać na nie, nie pozwól na rozprzestrzenienie się zarazków, liczę na to! 
To nie zabawa dziecko! – rzekła jeszcze, wychodząc.

Zabrałam się od razu do roboty. Otwierałam kulę specjalnym przyciskiem. Dźwięk przy tej czynności
brzmiał lekko jak alarm, więc pomyślałam czy, aby na pewno dobrze wszystko robię, ale widząc, że nikt się przejął dałam pierwszemu stworkowi do picia lekarstwo. Był to potężny, duży Scizor.
Wyglądał tak dziwnie bezbronnie w stosunku do jego mocy, wielkości oraz sposobu w jaki zwykle się zachowuje. Uśmiechnęłam się lekko szyderczo, bo to w końcu ironia. Tylko bardzo silni
zawodnicy są w stanie go pokonać, zwykle duże, w ostatnim stadium rozwoju, a tu proszę...
takie małe, wręcz mikroskopijne wirusy sprowadziły go do takiego stanu... nawet gorszego niż po
walce, ponieważ rzadko zdarza się, aby sędzia dopuścił do śmierci pokemona na polu bitwy.
Tymczasem teraz zdawało to się takie realne... Po podaniu mu medykamentu widać było wyraźną
ulgę. Stworzenie uśmiechnęło się, rozluźniło, próbowało nawet otworzyć oczy, ale szybko zamknęłam
jego pojemnik. Wtedy ten z powrotem zapadł w sen. Musiałam tak napoić (nakarmić?) z dwa tuziny
pacjentów. Byli różni mali, duzi, grubi, chudzi – po prostu wszyscy. U niektórych wyczułam wysoką gorączkę.

Kiedy skończyłam podeszłą do mnie jakaś pielęgniarka, pytając:
- Skończyłaś? Mogłabyś teraz zawiązać bandaż temu Aggronowi? – rzekła, pokazując na dużego
stalowego stworzenia. Trzeba przyznać, że wywołała u mnie nie mały szok.
Mógłby mnie przecież, wbić jednym machnięciem łapy w ziemię. Zaczęłam się trochę bać, zacisnęłam pięści. Jego czarny silny ogon wyglądał na wyraźnie poraniony, jednak nie złamany, ponieważ pokemon potrafił nim poruszać. Ta widząc moje zdenerwowanie uśmiechnęła się, powiedziała:
- Nie denerwuj się, dano mu sporo środków uspokajających. Nawet jakby chciał nic nie zrobi, ale nie chce uwierz mi. – dodała z uśmiechem. Odetchnęłam z ulgą. Nagle, jak wcześniej Scizor,
wydawał mi się taki potężny, ale równocześnie bezbronny.  – obok jest jeszcze taki chłopak,
bardziej tu doświadczony, pomoże ci.
- Ok, już idę. – odparłam pospiesznie, udając się już do rannego. Ten popatrzył na mnie z góry
swoimi niebieskimi, chłodnymi oczami, które zaraz przymknął z bólu.
Podszedł do mnie młody chłopak, trochę starszy ode mnie. Na sobie miał białą, trochę za długą koszulę oraz czarne spodnie. Na jego nosie widniały okulary, ale mimo tego wszystkiego nie wyglądał na kujona ani zwariowanego naukowca. Gdyby nie ta sytuacja
zapewne zagadałabym jego, o imię, wiek... choć znając siebie zapewne i tak bym tego nie zrobiła.
Za to zapytałam się jego od razu:
- Co się mu stało? – moje oczy wyrażały zdziwienie, ponieważ poraniony został tylko ogon, a
do tego głębokie szramy były nieregularne. 
- Kłusownicy. – rzekł, a po chwili kontynuował. – Zapewne szukali czegoś mniejszego, ale
Aggron wdarł się w pułapkę i... – nie dokończył, ponieważ weszłam się mu w zdanie.     
- ...uwolnił, ale zrobił to na tyle nieporadnie, desperacko, że zranił sam siebie. – po mnie rozmówcy
zauważyłam, iż mam rację.
- Dobra jesteś... – stwierdził. – ale nie ma czasu zdezynfekuj mu rany, a ja pójdę po bandaż. -  powiedział nie czekając na odpowiedz. Przykucnęłam niepewnie, czułam na sobie wzrok
stalowo-ziemnego pokemona. Nie zgodziłabym się ze słowami: „Nawet jakby chciał nic nie zrobi, ale nie chce uwierz mi.”. O nie, miałam wręcz wrażenie, że myśli coś na kształt: „Tylko czekaj aż będę mógł się ruszać. Wtedy to będzie twój koniec. No, już pochyl się, nie obserwuj mnie.”.
Myśl ta tak bardzo mną wstrząsnęła, że zjeżyły mi się włosy, a oczy nie potrafiły przestać patrzeć na jego. Nawet kiedy spryskiwałam jego rany, co musiało go przecież boleć, nie zmrużył ruszył się,
żaden grymas nie był widoczny, ale ja też obserwowałam go nieustannie. Tylko na chwilę
spuściłam wzrok, aby się przesunąć w bok, ponieważ musiałam opatrzyć dalszą część ran.
On tylko na to czekał. Podniósł powoli swoją metalową łapę tak, jakby chciał się nacieszyć tym co zaraz zrobi. Poczułam ruch jego potężnego ciała, moje źrenice rozszerzyły się ze strachu jak
u kota, a same oczy otworzyły się jak tylko się da w zdziwieniu, oddech  przyspieszył,
serce waliło jak młot. Uczucia uderzającej nagle adrenaliny nigdy nie zapomnę.
Wszystko trwało tylko kilka sekund, ale mi się wydawały to całe godziny. Atak rozpoczął się, a
łapa poleciała w dół. Momentalnie moje nogi wyprostowały się, a ja odskoczyłam w bok.
Ciało pozwoliło mi na to, ale nie jestem pokemonem, tylko człowiekiem nie potrafię wytrzymywać ciosów, robić uników parę razy pod rząd jak one. Tymczasem on drugą kończyną też miał zamiar zaatakować. Ponownie zamachnął się, a ja patrzyłam się tylko jak nadchodzi w dużej prędkości
nadchodzi moja śmierć... albo przynajmniej szpital, złamanie kręgosłupa, krwotok wewnętrzny
lub zewnętrzny. Opadłam w dół czym udało mi się zmylić trochę jego trasę. Ściana ponad mną  zadrżała. „Chybił?” – dziwiłam się, ale wstałam bardzo ucieszona tym. Faktycznie, cios uderzył w ścianę, a sam Aggron nie mógł się ruszyć. Po chwili wszystko stało się jasne. Na złączeniu płyt
kostnych i metalowych przy jego głowie wybita została strzykawka, a osobą, która nadal nią
trzymała z zadziorną miną był pomocnik, chłopak w okularach, ten sam, jaki poszedł przed zajściem po bandaże. Puścił przedmiot, a potężne, próbujące mnie zabić stworzenie, upadło na kolana.
Dyszał. Tymczasem mój bohater rzekł:
- Mówiłem. Taka dawka to jeszcze za mało. – poprawił, pochylony swoje okulary na jego
ustach widniał szyderczy uśmiech.  Odgarnął do tyło swoje czarne, sięgające do ramion włosy.
Cała sala patrzyła na to zajście jak zahipnotyzowana, a chłopak najwyraźniej chętnie znajdował się w centrum uwagi. Agresywny pokemon został zabrany, opatrzony kiedy spał.
Ja podziękowałam chłopakowi, który przedstawił się jako Jack.
- Wow... – rzekłam do niego. – to było po prostu niesamowite!
- Ech, ja tylko wcisnąłem strzykawkę. – odparł skromnie. – To ty zrobiłaś unik.
Zajęłaś go na tak długo aż udało się coś zrobić...
- Ech dzieciaki! – podeszła do nas Joy lekko zdenerwowana. – Wiem, że jesteście świetni, zręczni, bohaterscy, zszokowani i wszystko inne, ale trzeba się wsiąść w garść! Już, już! – ponaglała.
Jej zachowanie co do pracowników bardzo różniło się niż, jej zachowanie w stosunku do trenerów/trenerek oraz innych osób przychodzących do przychodni.  – Natix ty idź opatrzyć inne pokemony, ale... mniejsze, bo chyba nie boisz się po tym Starly? – pokiwałam na nie, a chłopak rzekł:
- Aha, ty nazywasz się Natix? – zapytał, a ja zaczerwieniłam się. On potraktował to jak potwierdzenie.
- Ruchy! Jack, marsz do dużych bo widzę, że dobrze sobie z nimi radzisz. – wyglądał na trochę zakłopotanego przymusem opatrywania takich stworzeń jak Aggron, ale w końcu oboje poszliśmy do swoich prac. Na szczęście przy mniejszych pokemonach nie było już większego problemu.
Po prostu dezynfekcja rany, a potem opatrunek. Tylko przy jednym potrzebny był gips.
Mała Teddiursa skręciła sobie łapkę jak spadła z drzewa, bo szukała jabłek.
Po skończonej pracy udałam się do siostry Joy i poprosiłam o zapłatę...


Moja Karta Postaci
Zagatki w przygodzie trenera <--- czyli mój Fan Fick. (tak błąd jest celowy)
Wejdź na mój stragan!

Głuchy telefon w Google Tłumacz :
Pokémon to opowieść o najlepszych na świecie!
Taka szkoda, że nie zrobił!

Offline

 

#28 2012-05-24 21:23:54

 xEwAx

http://i.imgur.com/AqaV0.png

43180320
Skąd: M.D
Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 237
Wiek Postaci: 12
Główny Pokemon: Arcanine

Re: ~Przychodnia im. Audino

Słoneczny dzień był w całym regionie Johto.Gdy rano wstałam zajrzałam do portfela i brakowało mi pieniędzy. Dziś był czwartek, a ja muszę zarobić trochę pieniędzy. Poszłam do Centrum Pokemon i zapytałam się siostry Joy czy mogę dostać tu pracę tylko na jeden dzień. Zgodziła się. Moim pierwszym zadaniem było zrobić opatrunki kilku małym pokemonom. Pierwszym była małą Cleffa. Bardzo płakała, ponieważ bolała ją łapka. Jej trenerka powiedziała mi, że dopiero co się wykluła z jaja i chwile po tym zaczęła się wesoło bawić. Posmarowałam "rączkę" małego pokemona. Miała na niej wielkiego siniaka. Owinęłam rękę bandażem i oddałam różowego chochlika jej trenerce. Dziewczynka była bardzo szczęśliwa. Moim drugim poke- pacjentem był Totodile. Jego trener powiedział mi, że boli go od kilku dni nóżka a potknął się, gdy szedł sam na spacer. Wzięłam go i zrobiłam to samo co w przypadku różowego pokemona początkującej trenerki. Oddałam pokemona trenerowi. Gdy wszyscy moi tacy pacjenci byli już " zdrowi " Przyszła pewna kobieta, która na rękach trzymała Flareona. Pokemon po walce był wyczerpany o wiele więcej niż to możliwe. Szybko wzięłam go do sali, na której go leczyłam. Był nieprzytomny. Chnesey siostry Joy pomagała ja tylko mogła. Gdy dotykało się pokemona miał wysoką gorączkę. Dałam mu kilka jagód na to. Po chwili pokemon otworzył oczy. Niestety był strasznie wyczerpany. Dałam mu jeszcze kilka innych leczniczych jagódek. Ognisty lisek wstał, lecz po chwili upadł. Bolała go tylna łapka. Nie mógł prawe w ogóle chodzić. Poszłam po bandaż i maści. Wtarłam mu je. Pokemon czuł się zrelaksowany i wypoczęty. Podobało mu się to. Następnie owinęłam tylną łapkę pokemona. Do kilku godzinach wypoczynku oddałam liska trenerce. Ta podziękowała i ucieszona wyszła z Centrum Pokemon.


http://obrazki24.pl/images/teamirtqt.png


                                 

http://th02.deviantart.net/fs71/150/f/2011/178/4/d/arcanine_by_toasterbots-d3k8768.png



KP|Przygoda|Stragan



(^)>  <(^)

Offline

 

#29 2012-05-27 20:26:53

 Rival

http://i.imgur.com/l6VhX.png

Zarejestrowany: 2012-03-06
Posty: 369
Wiek Postaci: 16 lat
Główny Pokemon: Weavile

Re: ~Przychodnia im. Audino

Chinchou - Dobra robota, zarobiłaś 435zł, dzięki drobnej premii. Ta długość mnie przestraszyła.

xEwax - Dobrze się spisałaś. Zasłużyłaś na 250zł.


http://i45.tinypic.com/6fpgth.png

Offline

 

#30 2012-05-31 17:32:58

 xEwAx

http://i.imgur.com/AqaV0.png

43180320
Skąd: M.D
Zarejestrowany: 2012-04-11
Posty: 237
Wiek Postaci: 12
Główny Pokemon: Arcanine

Re: ~Przychodnia im. Audino

Kolejny szary dzień w regionie Johto. Muszę stać się samodzielna i urozmaicić te moje dni. Pora więc może... Zająć się jakąś pracą. Poszłam więc do miasta i rozglądałam się po pracach. Ale taki dla mnie xD . W końcu dotarłam do Centrum Pokemon. Siostra Joy powiedziała, że potrzebuje rąk do pracy więc od razu wzięłam się do roboty. Moim pierwszym ( ?? ) pacjentem był mały Eevee. Pokemon był cały poturbowany zapytałam się jego trenera:
- Och! Co mu się stał? Wygląda Strasznie!
- Myślisz, że tego nie wiedzę! Martwię się o tego malucha! Znalazłem go koło fontanny w naszym mieście! Chciałem mu pomóc, bo mi się go żal zrobiło! Pomożesz mi go wyleczyć? - zapytała mnie przygnębiony chłopiec. Szybko wzięłam małego pokemona. Chansey siostry Joy mi pomagała go wyleczyć. Opatrzyłyśmy jego łapkę i czółko. Gdy Eevee otworzył oczęta łzy mu się z nich lały. Chłopiec i Eevee zaprzyjaźnili się ze sobą. Eevee poczuł się lepiej gdy go przytulił.

Moim drugim pacjentem była Zorua pewnej dziewczynki. Bardzo płakała, ale przecież pokemon miał tylko małego siniaka. Najwyraźniej lisek był malutki i to byłą jego pierwsza kontuzja ^^ . Owinęłam łapkę bandażem i oddałam pokemona w ręce dziewczynki. 

Trzecim pacjentem był Meganium. Nie mógł wstać, więc razem z Arcaninem wzięłyśmy go na noszę i zabrałyśmy do sali. Okazało się, że pokemon miał mocno potłuczoną "nogę" Gdy ją opatrzyliśmy oddałam pokemona w ręce trenerki.


http://obrazki24.pl/images/teamirtqt.png


                                 

http://th02.deviantart.net/fs71/150/f/2011/178/4/d/arcanine_by_toasterbots-d3k8768.png



KP|Przygoda|Stragan



(^)>  <(^)

Offline

 
Klodi ~ [Administrator] ~ 32295668
Dyziek ~ [Administrator] ~ 7995310

Minoru ~ [Moderator] ~ 10741727
GG: 10741727
Aiwlyss ~ [Moderator] ~ 16097173
GG: 16097173





PBF - Toplista gier PBF Toplista gier PBF Toplista stron Anime&Manga Toplista Anime Toplista Anime Strefa

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
UbytovĂĄnĂ­ Bansin