- Nie bój się nie jestem jakimś kanibalem - uśmiechnął się. O dziwo, mimo całej odrażającej powierzchowności, jego uśmiech był miły i wesoły. Wzbudzał zaufanie tak wielkie, że nawet trochę strachliwa Rozi podeszła do niego.
- Ten pokemon bardzo cię lubi, wiesz? - powiedział człowiek. Jakby dla potwierdzenia jego słów, jajko zaczęło świecić. Jaśniała coraz większym blaskiem, przesłaniając widok, aż w końcu ujrzałaś jej ewolucję - Togekiss.
Karzeł wyglądał, jakby nagle przypomniał sobie jakąś ważną rzecz.
- Zapomniałem się przedstawić. Jestem Jakub Maria, ale wolę Maria.
Offline
Widząc jak Rozi zaczęła świecić miałam ochotę skakać ze szczęścia jak małe dziecko. Gdy pokemon przestał świecić przytuliłam go. Po chwili wstałam. - Ja jestem Ala, ale mów mi Alice. Hmm... wiesz może czy w pobliżu miasta jest jakieś miejsce gdzie mogłabym potrenować z moimi przyjaciółmi? Myślę, że to by nam wszystkim dobrze zrobiło* Wsiadłam na moją Ponytę i czekałam aż ruszymy w stronę miasta.
Kocham cię jak powietrze.
Jak dziurę w starym swetrze.
Jak drzewo na polanie...
Po prostu kocham cię... kochanie.
Offline
- Jest takie miejsce, z chęcią cię tam zaprowadzę. Powiedział Jakub Maria, uśmiechając się od ucha do ucha, ukazując swoje piękne, żółte zęby. Pojedź zemną, a wskaże ci to miejsce. Wsiadłaś na swojego płonącego rumaka i pognałaś za onixem tego karła. (W sumie nie chce mi się, czytać wszystkiego w tym temacie, więc załóżmy że jesteś w lesie.) Jechaliście bardzo długo, a drzewa które mijaliście stawały się coraz rzadsze. W końcu po kilku godzinach dotarliście do, nie wielkiego miasteczka u podnóży ogromnej góry. Miasto zwało się Pewter City, jest to ojczyzna Brocka, jednego z liderów sal w Kanto. Jakub Maria zaczął mówić -Brock jest moim bliskim znajomym, myślę że użyczy ci swojej kamiennej sali. Jeśli potrzebujesz idź do niej, ja zajmę się formalnościami. Ostatnio mało osób gości na arenie a Brock jest mocno zajęty sprawą dręczącą to miasto, chodzi o Rhydonam niszczy on skały pobliskiej góry, co grozi zawaleniem jej, czyli zniszczeniem miasta.
Offline
- Rhydon? Nie słyszałam nigdy o nim. Wyjęłam pokedex i sprawdziłam dane tego pokemona. - Jeśli to możliwe to chciałabym pomóc w tej sprawie. Jestem hodowczynią pokemonów i na pewno przyda mi się bliskie spotkanie z takim stworkiem. A trening może poczekać, prawda Sasha? No dobrze, wszystko pięknie ale moje pokemony zasłużyły na odpoczynek. Rozi leć na zwiady i znajdź mi drogę do Centrum pokemonów. Maria może udasz się z nami? Twój Onix też na pewno chętnie odpocznie.
Kocham cię jak powietrze.
Jak dziurę w starym swetrze.
Jak drzewo na polanie...
Po prostu kocham cię... kochanie.
Offline
Twoja Sasha wróciła po chwili kawałkiem kartki w zębach. Było to ogłoszenie, napisane na oficjalnym papierze Centrum Pokemon. Wielkimi jak byk literami zostało na nim wypisane jedno słowo:
"INWENTARYZACJA"
- Jeżeli chcesz, możesz zjeść obiad u mnie - powiedział karzeł, zjawiając się bezszelestnie za tobą. - Mój dom stoi na obrzeżach miasta, to niedaleko. Poza tym możesz znaleźć jakiegoś ciekawego pokemona w naszej hodowli - uśmiechnął się szeroko, co przy jego zębach wcale nie polepszyło efektu.
Oczywiście, mogłaś stąd zwiać i znaleźć miejsce w jakiejś przytulnej restauracji czy motelu. Tylko w portfelu tak jakoś ostatnio mniej brzęczało.
// Sorki za to opóźnienie. Nie ma to jak olimpiada XD.
Offline
- Bardzo chętnie. Może po drodze opowiesz mi coś o pokemonach kamiennych? Mam przeczucie, że się na nich znasz. Chciała bym się dowiedzieć jak najwięcej o tym pokemonie, który niszczy skały. Poza tym poszukuje kilku pokemonów, które mogła bym złapać. Są nimi Onix, Golett, Beldum no i Cubchoo jednak jego tutaj chyba nie spotkam. Och... za dużo pytań naraz. Przepraszam, ale wiesz jak to mówią "Kto pyta nie błądzi" albo błądzi jeszcze bardziej. - Dodałam w myślach.
Miałam nadzieje iż Maria zna odpowiedź chociaż na jedno moje pytanie, albo odpowie mi na moją prośbę.
Nagle mnie olśniło, poczułam w kieszeni coś dziwnego, wtedy przypomniało mi się o woreczku od Pani porucznik, spojrzałam na Marię i wyciągnęłam do niego rękę z woreczkiem. - Pewna kobieta kazała mi to Ci oddać. Przepraszam, że dopiero teraz Ci to daję ale przez ewolucję tego malucha całkowicie o tym zapomniałam.
Ostatnio edytowany przez Lioli (2013-02-10 22:59:07)
Kocham cię jak powietrze.
Jak dziurę w starym swetrze.
Jak drzewo na polanie...
Po prostu kocham cię... kochanie.
Offline